Premier Mateusz Morawiecki prowadzi kampanię, która ma przekonać naszych partnerów z UE, że w Polsce nie ma mowy o zagrożeniu praworządności, a zmiany w ustawach o sądach powszechnych, Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa przeforsowane przez PiS były potrzebne. Tłumaczy, że kończą z postkomunizmem i dopiero teraz pod rządami "dobrej zmiany" wymiar sprawiedliwości zacznie działać sprawnie, czyli zgodnie z oczekiwaniami obywateli. Fakty temu zdecydowanie przeczą.
Według narracji PiS głosy opozycji i samego środowiska prawniczego w Polsce o politycznym skoku na wymiar sprawiedliwości i zlikwidowaniu zapisanego w Konstytucji trójpodziału władzy to zwykła histeria. Ale - co już widać i czuć- klimat polityczny sprzyja postawom koniunkturalnym i karierowiczowskim.
Oto 5 faktów z ostatnich dni dowodzących, że wymiar sprawiedliwości staje się powoli łupem politycznym PiS. I tylko od odwagi oraz mocnych kręgosłupów niezawisłych sędziów i prokuratorów będą zależały losy zwykłych petentów trzeciej władzy.
1. Mimo apeli o bojkot wyborów do nowej KRS, kandydatów nie brakuje, ale są to niemal wyłącznie ludzie PiS i Ziobry
Chęć zasiadania w nowej KRS zgłosiło już 11 sędziów. Ustawa przewiduje, że kandydatów mogą zgłaszać grupy 25 sędziów oraz 2 tys. obywateli. "Dziennik Gazeta Prawna” podał, że wśród kandydatów są m.in. Rafał Puchalski, sędzia z Jarosławia, ostatnio na delegacji w Ministerstwie Sprawiedliwości; Maciej Mitera, sędzia Sądu Rejonowego dla Warszawy-Woli, który także przebywa na delegacji w MS oraz jeszcze jeden sędzia delegowany do resortu, a mianowicie Remigiusz Guz, sędzia Sądu Rejonowego w Wodzisławiu Śląskim.
Startować do KRS ma też Dagmara Pawełczyk-Woicka, sędzia Sądu Rejonowego dla Krakowa-Podgórza, powołana niedawno przez ministra Ziobrę na prezesa Sądu Okręgowego w Krakowie - odbiło się to szerokim echem w środowisku, gdyż zajęła ona miejsce usuniętej z tej funkcji w trakcie kadencji sędzi Beaty Morawiec. Z kolei kluby "Gazety Polskiej” jako kandydatkę "obywatelską” zgłosiły Teresę Kurcyusz-Furmanik, orzekającą obecnie w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Gliwicach. Kolejnym obywatelskim kandydatem ma być płk Mariusz Lewiński, sędzia wojskowy, którego zgłosiła partia KPN -Niezłomni Adama Słomki. Kandydatów można było zgłaszać do północy w czwartek, więc pełną listę nazwisk poznamy lada moment.
2. To neonaziści świętowali urodziny Hitlera, ale na razie "winni” są dziennikarze, bo nie poinformowali prokuratury, i… "komuniści”, których trzeba zdelegalizować
Trzech uczestników zorganizowanych pod Wodzisławiem urodzin Adolfa Hitlera, w tym szef stowarzyszenia Duma i Nowoczesność Mateusza S., "Sitas"- po postawieniu zarzutów - wyszło na wolność. Prokuratura uznała, że nie będzie występować o areszt i objęła podejrzanych dozorem policyjnym. Wiceszef MSWiA Jarosław Zieliński ostro skrytykował za to autorów głośnego reportażu TVN o polskich neonazistach (skrytykowali ich też prorządowi dziennikarze), że nie poinformowali już w maju prokuratury o posiadanych informacjach. – Odbieram to jako próbę zastraszenia – mówi jeden z dziennikarzy Bertold Kittel. – Że oto my popełniliśmy jakieś wykroczenie, które może być naganne lub nawet karalne – nie krył zdziwienia.
Według prawników cytowanych przez portal TVN24, dziennikarze nie mieli takiego obowiązku i nie ma takiego przepisu prawa by przed zakończeniem pracy nad materiałem informować o swoich ustaleniach. Jest tylko jeden wyjątek: to lista najpoważniejszych przestępstw wymienionych wyraźnie w art. 240 Kodeksu karnego. Jednocześnie dodają, że o dacie publikacji danego materiału decyduje wyłącznie redakcja. Na fali afery z neonazistami prokurator krajowy i zastępca Ziobry Bogdan Święczkowski oświadczył, że prokuratura sprawdza już... Komunistyczną Partię Polski i zbiera materiał, który może posłużyć do jej delegalizacji.
3. Właśnie wyszło na jaw, że biegłą w sprawie wypadku z udziałem Beaty Szydło jest znajoma byłej premier, powiązana przez swojego męża z PiS
Śledztwo w sprawie wypadku z udziałem limuzyny byłej premier Beaty Szydło dobiega właściwie końca. Z przecieków wynika, że prokuratura podtrzyma zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku dla Sebastiana K, kierowcy Seicento. Biegli mieli ustalić, że limuzyna wioząca do domu byłą premier jechała z prędkością 50 km na godzinę, a w drzewo uderzyła z prędkością 30 km. W sieci nie brakuje crash testów, które dowodzą, że zniszczenia w pancernym aucie były zbyt duże na tak małą prędkość.
Na dodatek "Rzeczpospolita” ujawniła, że zeznających w sprawie wypadku limuzyny Szydło w Oświęcimiu badała psycholog, której mąż... dobrze zna Beatę Szydło. Co więcej, jej mąż startował z listy PiS do Sejmu. Chodzi o Joannę Łuczyńską-Nieśpielak. To polska psycholog, której mąż startował w wyborach z 2011 roku z tej samej listy co Beata Szydło. Biegła badała czterech świadków – tych, którzy zeznali, że nie słyszeli sygnałów dźwiękowych w kolumnie rządowych aut. Według "Rz”, Szydło, która w 2011 roku była szefową zarządu PiS w zachodniej Małopolsce, musiała znać chociaż męża biegłej i była jego partyjną przełożoną.
4. Nadzwyczajne awanse w sądach i prokuraturach bliskich ważnych polityków PiS m.in brata Wassermann, córki Piotrowicza i żony Święczkowskiego
Jak napisała "Rzeczpospolita”, brat szefowej komisji śledczej ds. Amber Gold Małgorzaty Wassermann, Wojciech zaliczył ekspresowy awans w prokuraturze. Wassermann został powołany do Prokuratury Okręgowej 12 maja 2016 r., choć nie miał wymaganego prawem trzyletniego stażu w prokuraturze rejonowej Kraków-Prądnik Biały. Skorzystano z wyjątkowej ścieżki: o jego powołanie wnioskował sam Prokurator Okręgowy w Krakowie, Rafał Babiński.
– Ja o awans nie zabiegałem, dowiedziałem się o nim już po fakcie – komentuje brat Wassermann. Wcześniej media opisywały już przypadki m.in. powołanie na prokuratora Prokuratury Rejonowej w Krośnie, Barbary Piotrowicz, córki Stanisława Piotrowicza, szefa sejmowej komisji sprawiedliwości z PiS, która dostała posadę bez konkursu, oraz żony zastępcy Ziobry Bogdana Święczkowskiego, Małgorzaty Hencel-Święczkowskiej, która została prezesem Sądu Rejonowego w Sosnowcu.
5. Oficer, który ujawnił nieprawidłowości w Żandarmerii Wojskowej został skierowany przez prokuraturę na badania psychiatryczne
Mjr Robert Pankowski były oficer Wydziału Wewnętrznego Komendy Głównej Żandarmerii Wojskowej, który ujawnił wiele nieprawidłowości w Żandarmerii Wojskowej, został właśnie wezwany przez prokuraturę na badania psychiatryczne. Jeśli się nie stawi, "zostanie zatrzymany i przymusowo doprowadzony" – poinformował portal Onet.pl.
Major Pankowski zameldował wcześniej b. ministrowi obrony Antoniemu Macierewiczowi m.in. o wyłudzeniach finansowych, rozprowadzaniu pornografii dziecięcej przez funkcjonariusza żandarmerii, molestowaniu kobiet w tej formacji, przypadkach mobbingu wobec żołnierzy i pracowników cywilnych, wyłudzeniach pieniędzy służbowych. Większość spraw - jak podaje Onet - związana jest z przekraczaniem uprawnień przez wysokich rangą funkcjonariuszy żandarmerii, w tym komendanta głównego gen. Tomasza Połucha i jego zastępcę gen. Roberta Jędrychowskiego. Prokuratura postawiła majorowi zarzut ujawnienia informacji niejawnych. Pankowskiego odwiedzili też ostatnio policjanci. Wręczyli mu wezwanie na badania psychiatryczne.