Dziennikarka "Newsweeka" była na tajnym szkoleniu przeciwników aborcji. Poznała wskazówki, jak radzić sobie ze zwolennikami przerywania ciąży. Chodzi tu o rozdawanie ulotek czy organizowanie pikiet, ale także rekwizyty, które powinny ze sobą mieć przeciwniczki aborcji. Prowadzący szkolenie radzili, by w kieszeni trzymać gaz pieprzowy dla "kodziarzy" i tłumaczyli, że aborcja jest morderstwem z premedytacją.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Reporterce udało się wejść na zamknięte szkolenie dla wolontariuszy Fundacji Pro – Prawo do Życia. To kilkugodzinny kurs dla nowych działaczy. Nie jest łatwo się na niego dostać. Podczas kursu jedenaście osób siedzi w półokręgu, przemawia do nich stojący młody mężczyzna w marynarce. Sama procedura dostania się przypomina działanie tajnych i nielegalnych służb. Nigdzie nie można znaleźć informacji o tym, gdzie się odbywa ani o tym, czego szkolenie będzie dotyczyć - informuje "Newsweek".
Chętni muszą wypełnić na stronie internetowej Fundacji Pro – Prawo do Życia formularz. Oprócz podstawowych danych muszą też odpowiedzieć na pytania, czym zajmują się na co dzień i czy popierają wprowadzenie całkowitego zakazu aborcji. Obowiązkowe jest też wypełnienie rubryki o stosunek do zapłodnienia in vitro.
Dziennikarka wypełniła formularz i czekała na odpowiedź dwa dni. Dostała telefon z nieznanego numeru, rozmówca potwierdził jej dane. Pytała o miejsce szkolenia, jednak mężczyzna powiedział, że taką informację dostanie sms-em. Dlaczego? – Po to, by nie pojawiła się tu niepowołana osoba. Na przykład taki "kodziarz", lewak, który przyprowadzi całą bandę "kodziarzy" – tłumaczyli już na miejscu organizatorzy.
Miejscem okazało się centrum konferencyjne w kamienicy przy ul. Wilczej. Reporterkę pytano, dlaczego nie podała informacji o swoim koncie na Facebooku. Jak się dowiedziała, specjalnie oddelegowany człowiek sprawdza profile przyszłych uczestników.