
To było głośne zaginięcie dokładnie ćwierć wieku temu. Ernestyna i Ania, dwie uczennice warszawskiego liceum, pojechały do Zakopanego na ferie, ale nigdy stamtąd nie wróciły. Zakrojone na gigantyczną skalę poszukiwania nie przyniosły żadnego rezultatu. Dwie 17-latki przepadły jak kamień w wodę. Rodzina Ernestyny poruszyła niebo i ziemię. I nic. – Mimo intensywnych poszukiwań nic się nie zmieniło. Do dziś nic nie wiadomo. Absolutnie nic – mówi naTemat jej ojciec.
Zaginięcie Ernestyny i Ani to jedna z najbardziej tajemniczych zagadek Podhala. Na stronie internetowej komendy powiatowej policji w Zakopanem wciąż widnieje komunikat o poszukiwaniach. "Urodzona w 1975 roku w Legionowie, wzrost 166 do 170 cm, oczy jasne. 26 stycznia 1993 roku wyszła z kwatery wynajmowanej w Kościelisku i do chwili obecnej nie powróciła" – czytamy o Ernestynie. To jej rodzice przejęli główny ciężar poszukiwań obu dziewcząt.
"Ich pasją było wędrowanie po tatrzańskich szlakach, od schroniska do schroniska. I tak było przez pierwsze trzy dni pobytu na Podhalu - policja mogła je odtworzyć dzięki pamiętnikowi, który prowadziła Anna. Wyjście na Gubałówkę, Dolina Kościeliska, schronisko Ornak, Jaskinia Mroźna, Czarny Staw, Jaworzynka. "Słaniam się z nóg, ale Bóg mi świadkiem, jest to to, o czym marzyłam" - napisała Anna na kartce pocztowej wysłanej rodzicom po pierwszych górskich eskapadach". Czytaj więcej
Ojciec Ernestyny mówi, że wszystkie możliwe ślady zostały sprawdzone. Licealistek szukał TOPR, potem poszukiwania trwały w całej Polsce, a także w Europie. Byli z żoną w Holandii, w Niemczech, w Hiszpanii... Poruszyli niebo i ziemię. Jako pierwsi w Polsce zaczęli głośno mówić o sektach, pomagali im jasnowidzowie, prywatni detektywi, przyjaciele, ITAKA.... W pomoc zaangażował się Kościół, głównie Dominikanie i kardynał Macharski.
Co jakiś czas o tajemniczym zaginięciu nastolatek przypominają media. Na przykład, gdy minęło 15 lat, albo jak teraz – 25 lat. – Zawsze jest zaciekawienie. Ludzie traktują to na zasadzie ciekawostki. Ale kto czegoś takiego nie przeżyje, ten nie uwierzy, co przeżywają rodzice – mówi Krystian Wieruszewski.
