Temat afery hazardowej powraca jak bumerang. Dziennikarze "Wiadomości" TVP poinformowali, że były wiceminister finansów rządu PO-PSL Jacek Kapica został zatrzymany w czwartek przez CBA w związku ze sprawą z 2009 roku. Afera z "jednorękimi bandytami" przyczyniła się do tego, że skarb państwa stracił aż 21 mld złotych.
Urodzony w 1970 roku w Szczecinku Jacek Kapica jest absolwentem Wydziału Ekonomii Uniwersytetu Szczecińskiego. Zanim na dobre związał się z polityką, to na początku lat 90. zaczynał jeszcze jako dziennikarz w lokalnych mediach szczecińskich, a później pracował w sektorze marketingu.
W latach 90. należał do Unii Wolności, ale zrezygnował w członkostwa partii w 1999 roku, gdy zaczął pracować w Głównym Urzędzie Ceł. Po likwidacji GUC trzy lata później pracował jako dyrektor handlowy i prowadził własną firmę kateringową. Do Służby Celnej powrócił w 2004 roku. Wówczas został zastępcą dyrektora Izby Celnej w Szczecinie. Trzy lata później był już dyrektorem.
1 lutego 2008 Jacek Kapica objął stanowisko podsekretarza stanu w Ministerstwie Finansów. Również tego dnia, po złożeniu dymisji przez Jacka Dominika, został szefem Służby Celnej. W listopadzie 2015 roku odszedł z rządu.
Afera hazardowa
Jak poinformowały "Wiadomości" TVP, Jacek Kapica został zatrzymany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne na zlecenie Prokuratury Okręgowej w Białymstoku. Sprawa związana jest z aferą hazardową. To właśnie po jej wybuchu rząd Donalda Tuska doprowadził do delegalizacji części branży hazardowej. Kapica zaś został wybrany przez Tuska niego jako twarz walki z jej patologiami.
Prokuratura zarzuca byłemu wiceministrowi zaniedbania, które doprowadziły do wzbogacenia się branży tzw. "jednorękich bandytów" o 21 mld zł. Właśnie taka kwota mogłaby wpłynąć do budżetu państwa z podatków. Kapicy może grozić nawet 10 lat więzienia. Do wznowienia śledztwa doszło w grudniu ubiegłego roku na polecenie prokuratora krajowego, Bogdana Święczkowskiego.
Od lat mówiono o tym, że Kapica może być zamieszany w całą sprawę. W 2013 roku, czyli za czasów jego urzędowania, do gabinetu wkroczyli funkcjonariusze CBŚ. Śledczym z prokuratury wydało się wówczas podejrzane, że w latach 2006-2009 pojawiła się tak duża liczba "jednorękich bandytów".
Według prawa, na tych automatach można grać jedynie o minimalne stawki, ale w praktyce okazało się, że nie było żadnych ograniczeń. Urzędnicy Ministerstwa Finansów mieli przymykać na to oko.
Sam były wiceminister po przesłuchaniu w prokuraturze i przedstawieniu zarzutów został wypuszczony – nie było wniosku o areszt. Działania śledczych krótko skomentował na Twitterze.