Wydawać by się mogło, że Piotr Duda, szef "Solidarności", w pierwszej kolejności powinien pochylać się nad losem zwalnianych pracowników i walczyć o ich prawa. Tym bardziej wtedy, gdy zwalniana pielęgniarka także jest związkowcem. Nic bardziej mylnego.
Ta historia nie powinna się wydarzyć – i to przynajmniej z trzech powodów. Zaczęło się od braków kadrowych, a na końcu jest brak empatii i zainteresowania prawami pracowniczymi, jakimi wykazał się przewodniczący "Solidarności".
Pielęgniarka ze szpitala w Złotoryi Sława Kolano poskarżyła się na nadmiar pracy. Kobieta opowiedziała w radiu, jak podczas dyżuru jedna pielęgniarka musiała zająć się 40 pacjentami. Żaliła się, że po wydzierżawieniu szpitala prywatnej spółce w placówce źle się dzieje. Zwracała uwagę na to, jak decyzje dzierżawcy wpływają na bezpieczeństwo pacjentów i personelu. Mówiła na przykład o możliwości popełnienia pomyłki przez przeciążone nadmierną pracą pielęgniarki (np. przy wydawaniu leków). Efekt? Sława Kolano została dyscyplinarnie zwolniona.
Wydawać by się mogło, że taką sprawą powinien zainteresować się przewodniczący "Solidarności" Piotr Duda, tym bardziej, że Sława Kolano była przewodniczącą Solidarności w szpitalu w Złotoryi. Nic z tego. Gdy na Twitterze powiadomiono szefa związku o sprawie, on obraził się za formę, w jakiej to zrobiono.
O tym, że "jest sprawa" Piotr Duda dowiedział się za pośrednictwem Twittera. I tam też odpisał, ale bynajmniej nie to, czego należałoby się spodziewać po liderze związku zawodowego. W dość bezczelny sposób odpisał, że "ej" można sobie do siebie samego mówić przed lustrem.
Na szczęście dalszy ciąg historii jest taki, że za pielęgniarką ujęło się Prezydium Zarządu Regionu Zagłębie Miedziowe NSZZ Solidarność, które złożyło do Prokuratury Okręgowej w Legnicy zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez kierownictwo szpitala powiatowego w Złotoryi.