Były wiceminister finansów w rządzie PO-PSL został w czwartkowy poranek zatrzymany na polecenie białostockiej prokuratory, ale to ostatni spektakularny element działań w jego sprawie. Po przewiezieniu Jacka K. z Warszawy do Białegostoku przedstawiono mu co prawda zarzuty, ale nie został on aresztowany.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Jacek K. dostał dwa zarzuty niedopełnienia obowiązków służbowych w celu osiągnięcia korzyści majątkowych dla innych osób w łącznej kwocie ponad 21 mld zł – poinformowała Prokuratura Okręgowa w Białymstoku. Były wiceminister finansów w rządzie PO-PSL nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Prokurator zastosował poręczenie majątkowe w wysokości 500 tys. zł. I tyle. Jacek K. jest już na wolności.
Informacja o zatrzymaniu Jacka K. pojawiła się w TVP Info o godz. 7:30, ale narodowe medium musiało wiedzieć o niej z wyprzedzeniem. Na antenie ukazał się materiał z nagranymi już komentarzami w tej sprawie – Jacka Karnowskiego i Jerzego Jachowicza. Na żywo komentował sprawę... berliński korespondent TVP Cezary Gmyz.
Zarzuty stawiane Jackowi K. obejmują okres od 2008 do 2015 roku. Związane są z rejestrowaniem automatów do gry o niskich wygranych, czyli jednorękich bandytów.
"Maszyny te w rzeczywistości pozwalały na grę o wysokie stawki, mimo że zgodnie z prawem dopuszczalne były jednorazowe wygrane o wartości kilkudziesięciu złotych. Straty z tego tytułu ponosił Skarb Państwa - użytkownicy automatów odprowadzali miesięczny ryczałt w kwotach od 80 do 180 euro, podczas gdy winni byli płacić podatek w wysokości 45 proc. przychodów" – poinformowała Prokuratura Okręgowa w Białymstoku.