
To była bardzo szybka gra w "Milionerach". Pani Elżbieta zrezygnowała przy pytaniu za 40 tysięcy złotych i zadowoliła się czekiem na połowę tej kwoty. A i tak wydawało się, że gra skończy się szybciej – bowiem uczestniczka po trzech pytaniach nie miała już w ogóle kół ratunkowych.
REKLAMA
Już pierwsze pytanie w "Milionerach" przysporzyło pani Elżbiecie problem. Nie wiedziała, jakie święto jest obchodzone w USA i Kanadzie 2 lutego. Publiczność najwyraźniej jednak oglądała film "Dzień świstaka" i udzieliła prawidłowej podpowiedzi. Pani Elżbieta grała dalej.
Drugie pytanie nie sprawiło większych problemów, ale problemy zaczęły się przy trzecim. Pani Elżbieta Podgórna nie wiedziała, "co jest głośne, bo próżne". Nie pomogło jej nawet wzięcie koła ratunkowego w postaci odrzucenia dwóch błędnych odpowiedzi, musiała skorzystać jeszcze z telefonu do przyjaciela. Ostatecznie poprawnie odpowiedziała, że bębny.
Ale potem szło jej już lepiej – choć do czasu. Przy pytaniu za 40 tysięcy nastąpił koniec występów pani Elżbiety. Zrezygnowała z dalszej gry zadowalając się czekiem na 20 tysięcy złotych, który wręczył jej Hubert Urbański.
źródło: TVN
