"Gdy Trybunał Konstytucyjny zmiażdżył ustawę działkową, nikt nie poczuwał się do tego, by uderzyć się w piersi, przyznać do błędu, wyrazić skruchę. (…) Posłowie czują się bezkarni, tylko raz na cztery lata przystępując do wyborczego sprawdzianu" – pisze Katarzyna Kolenda-Zaleska.
Dziennikarka TVN w swoim felietonie na łamach "Gazety Wyborczej" krytykuje reakcję posłów na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, który uznał, że niemal połowa przepisów ustawy o działkach jest niekonstytucyjna.
Kolenda-Zaleska pisze, że to my zatrudniamy posłów, płacimy im pensje z podatków i mamy prawo wymagać, by to, co robią, robili dobrze. "A skoro na 50 uchwalonych artykułów prawie połowa nadaje się do kosza, to znaczy, że coś tu szwankuje" - stwierdza dziennikarka. I dodaje, że ustawa o działkach jest dowodem na to, że posłowie "pracują do kitu".
Kolenda-Zaleska przypomina także, iż w 2005 roku, kiedy Sejm uchwalał ustawę o działkach, pojawiały się opinie ekspertów i niekonstytucyjności przepisów.
Gdy Trybunał Konstytucyjny zmiażdżył ustawę działkową, nikt nie poczuwał się do tego, by uderzyć się w piersi, przyznać do błędu, wyrazić skruchę. Wręcz przeciwnie, ci, którzy są najbardziej winni - posłowie SLD - niefrasobliwie opowiadają skandaliczne dyrdymały, że to Trybunał wchodzi na niebezpieczną ścieżkę politycznego zaangażowania.
Katarzyna Kolenda-Zaleska
dziennikarka TVN
Co zrobili posłowie? Oczywiście nic. Uchwalili, co chcieli, bo przecież w tym samym czasie prezes związku działkowców apelował do działkowców, by głosowali na SLD i PSL.