
Do ataku doszło w sobotni wieczór. Wschodnie przedmieścia Ghuty, to jeden z ostatnich przyczółków niedaleko Damaszku, który kontrolowany jest przez rebeliantów. Według ratowników z Syrian American Medical Society (SAMS), po zrzuceniu ze śmigłowców bomb chemicznych, zginęło około 70 osób. To z pewnością nie koniec śmiertelnego bilansu. Nie wiadomo, ile osób umrze po kilku dniach od przyjęcia śmiertelnych substancji. Wiele z ofiar bombardowania to dzieci, co zresztą udokumentowali ratownicy pomagający w prowizorycznych szpitalach.
More families were found suffocated in their houses and shelters in #Douma. The number of victıms is increasing dramatically, and the ambulance teams and the @SyriaCivilDefe volunteers continue their search and rescue operations.#AssadHitsDoumawithChemicals pic.twitter.com/yEcQ3xPir7
— The White Helmets (@SyriaCivilDef) 8 kwietnia 2018
Po doniesieniach o przeprowadzonym ataku, znany z mało dyplomatycznych reakcji prezydent Stanów Zjednoczonych nazwał Baszara-al-Asada "zwierzęciem". Na specjalnie zwołanym spotkaniu członków swojej administracji i wojskowych Donald Trump zapowiedział "zdecydowaną odpowiedź" o charakterze militarnym. Na ostateczną decyzję i konsultacje dał sobie "24 lub 48 godzin".
Wielu zmarłych, w tym kobiet i dzieci po bezmyślnym ataku chemicznym w Syrii. Obszar na którym dokonano ataku jest zablokowany i otoczony przez wojska syryjskie, co czyni go całkowicie niedostępny do świata zewnętrznego. Prezydent Putin, Rosja i Iran są odpowiedzialni za poparcie tego zwierzęcia Assada. To duża cena...
President Trump: “We’ll be making some major decisions over the next 24 to 48 hours” on a US response to the suspected chemical attack in Syria https://t.co/BYtLdZR7xL pic.twitter.com/Mpfj1k7CEo
— CNN (@CNN) 9 kwietnia 2018
Jednak zapowiedzi buńczuczne zapowiedzi Donalda Trumpa (znane choćby z reakcji na prowokacje Kim Dzong Una), a rzeczywistość polityczno-wojskowa to dwie różne rzeczy. Jak mówi w rozmowie z naTemat politolog i amerykanista prof. Bohdan Szklarski z Uniwersytetu Warszawskiego, zapowiadana przez Trumpa interwencja nie będzie różnić się od tych, do których doszło jakiś czas temu.
Donald Trump już przetestował podobną reakcję w Syrii. Na pewno nie będzie nią wysłanie do Syrii amerykańskich żołnierzy. Możemy spodziewać się identycznych środków co poprzednio: ataku rakietowego prowadzonego z amerykańskich statków znajdujących się na Morzu Śródziemnym na instalacje wojskowe i budynki rządowe.
Wypowiedź Trumpa o 24 lub 48 godzinach to najprawdopodobniej sygnał dla Rosjan, żeby coś zrobili. Może ktoś przyzna się do przeprowadzenia tego ataku, może uda się wymusić oddanie kolejnej transzy broni chemicznej, która nota bene miała być oddana w całości już dawno. Jest to też sposób na odpowiedź, przy jednoczesnym nie eskalowaniu konfliktu i relacji USA z Rosją.