10 kwietnia Mark Zuckerberg był przesłuchiwany przez dwie komisje senackie USA. Parlamentarzyści specjalizujący się w sprawach sprawiedliwości oraz handlu, nauki i transportu przycisnęli szefa Facebooka w związku z aferą wokół Cambridge Analytica. Zuckerberg gęsto się tłumaczył, bo zarzucono go gradem pytań. Jego słowa często jednak nie brzmiały przekonująco.
Senator Dianne Feinstein zapytała Marka Zuckerberga, dlaczego w 2015 roku nie zbanowano Cambridge Analytica. – Cambridge Analytica nie używała w 2015 roku naszych usług, więc to jedno z pytań, które zadałem swojemu zespołowi. Gdy dowiedzieliśmy się o ich aktywności, nie byli reklamodawcą, więc nie było czego usuwać – odpowiedział szefa Facebooka. – Ludzie mają kontrolę nad tym, jak dane są używane w reklamach – zapewniał w odpowiedzi na dalsze pytania senator Feinstein.
Stwierdził też, że reklamy targetowane to część facebookowej misji "łączenia ludzi". – A więc uważasz moje dane za dane firmy? – dopytywała z kolei sen. Nelson. – Nie. W moim serwisie to pan kontroluje dane, które umieszcza – odrzekł Mark Zuckerberg.
Afera z Cambridge Analytica wywołała kontrowersje, ponieważ użytkownicy nie zostali poinformowani o wykorzystywaniu ich danych przez ten ośrodek. Jak tłumaczył się z tego założyciel Facebooka?
– Dostaliśmy informację, że Cambridge Analytica kupiła dane i podjęliśmy akcję. Usunęliśmy aplikację i zażądaliśmy usunięcia danych, a oni twierdzili, że to zrobili. Błędem było im wierzyć, nie powinno się to wydarzyć – powiedział Zuckerberg. I dodał, że osoby korzystające z serwisu nie zostały poinformowane, bo Facebook uważał wówczas sprawę za "zamkniętą".