Sejmowa podkomisja Antoniego Macierewicza, badająca okoliczności katastrofy smoleńskiej, przedstawiła w środę raport techniczny. Wnioski, jakie płyną z treści raportu są takie, że na pokładzie samolotu doszło do co najmniej dwóch eksplozji. Czy to był zamach? Antoni Macierewicz nie stawia takiej tezy, co więcej, twierdzi, że nigdy wcześniej nie mówił o tym, że w Smoleńsku doszło do zamachu na samolot, w którym leciał Lech Kaczyński.
Antoni Macierewicz utrzymuje, że nigdy nie mówił o tym, iż jego zdaniem w Smoleńsku doszło do zamachu na samolot, którym leciał Lech Kaczyński.
A Ty jak myślisz?
czy
– Proszę państwa, z przykrością słyszę wypowiedzi, które zamiast zadawania pytań stawiają tezy, które są nam wkładane w usta. Ja na temat zamachu się nie wypowiadałem i nie sądzę, aby ktoś z komisji wypowiadał się na temat zamachu – stwierdził podczas konferencji prasowej Antoni Macierewicz. Słowa te padłu w środę po prezentacji raportu technicznego przygotowanego przez podkomisję sejmową badającą okoliczności katastrofy smoleńskiej. Były szef MON dodał też w odpowiedzi na pytanie jednego z dziennikarzy, że w prezentowanym dziś materiale filmowym również nie pada słowo "zamach". – Takie konkluzje mogą wyciągać organy ścigania – zapewnił podczas konferencji prasowej Macierewicz.
Problem w tym, że Antoni Macierewicz od lat uważany jest za głównego aktora spektaklu pod tytułem "Zamach w Smoleńsku". Od niemal ośmiu lat były szef MON przekonuje opinię publiczną, że samoloty z głową państwa na pokładzie nie spadają sobie ot tak i Lech Kaczyński nie zginął przez przypadek.
Mgła, trotyl i bomby termobaryczne
Pojawiały się różne teorie. Rosjanie mieli specjalnie rozpylić nad lotniskiem hel, który ściągnął samolot w dół i przy okazji zmylił przyrządy pokładowe. Rosyjscy kontrolerzy lotu mieli świadomie podawać złe dane polskim pilotom, żeby ci zamiast łagodnie wylądować, po prostu uderzyli z dużą prędkością w ziemię. Antoni Macierewicz mówił też o ładunkach wybuchowych podłożonych w skrzydle przez rosyjskich pracowników technicznych w czasie, gdy prezydencki samolot przechodził remont w zakładach w Samarze. Pamiętacie tezę o bombie termobarycznej na pokładzie samolotu, w którym leciał Lech Kaczyński z małżonką i całą delegacją? O tej bombie także mówił Antoni Macierewicz.
Niemal dokładnie trzy lata temu w tygodniku "wPolityce" pojawił się wywiad z Antonim Macierewiczem. W rozmowie ze Stanisławem Żarynem Macierewicz nie tylko mówił o zamachu, ale też wskazywał na to, kto go dokonał. – To jest zbrodnia, której winna jest strona rosyjska – mówił Macierewicz. I najważniejsze: – To, że w Smoleńsku, doszło do zamachu, wynika z badań naukowców zespołu parlamentarnego już od dawna. Materiał dowodowy w tej sprawie przedstawiany był przez nas wiele razy – twierdził Antoni Macierewicz.
Innym razem o zamachu mówił na antenie Telewizji Trwam. – Kontrolerzy na lotnisku w Smoleńsku świadomie sprowadzili prezydenckiego Tupolewa na niedużą wysokość. Zrobili to po to, by można było wysadzić samolot. Gdyby bowiem do eksplozji doszło na większej wysokości, to Rosjanie nie mogliby zatuszować zamachu i przedstawić go jako zwykłej katastrofy – twierdził Antoni Macierewicz. Innymi słowy był zamach, ale zamaskowany i doskonale przygotowany. Inna rzecz, że akurat ten wątek podchwyciła prokuratura, która postawiła trzem Rosjanom zarzuty.
Wygląda na to, że Antoni Macierewicz ma krótką pamięć. Jeszcze pół roku temu twierdził na antenie TV Republika, że "wszystkie wyniki badań, którymi dzisiaj dysponujemy, pozwalają z pewnością stwierdzić, że to nie był wypadek". Jak nie wypadek, to zaplanowane działanie, a skoro tak, to znaczy, że zapewne zamach. Tego się nie da powiedzieć innymi słowami.
O tym, że Lech Kaczyński wraz z resztą delegacji zginęli nie zupełnie przypadkiem Macierewicz mówił zresztą nie tylko w prawicowych mediach. W 2012 Macierewicz wystarał się o publiczne wysłuchanie w Parlamencie Europejskim. Tam też przekonywał, że zebrane dowody i zeznania świadków potwierdzają, że do katastrofy doszło w powietrzu na skutek świadomego działania osób trzecich. Odpowiedzialnością za zamach obarczył Rosjan, a polski rząd PO/PSL oskarżył o działanie na szkodę państwa i brak woli rzetelnego wyjaśnienia przyczyn katastrofy. Trzy lata później na tej samej sali podczas konferencji poświęconej poświęconej bezpieczeństwu lotów cywilnych nad terenami objętymi działaniami wojskowymi wystąpienie Macierewicza zostało przerwane. Znów mówił o zamachu na Tupolewa.
Spadek zainteresowania i upadek ministra
Mimo tej pewności Antoni Macierewicz do dziś nie przedstawił żadnych niepodważalnych dowód na potwierdzenie tezy o zamachu. Jego eksperci gotowali parówki i wysadzali w powietrze blaszany barak, ale stawiane tezy i wyciągane wnioski coraz częściej raczej śmieszą zamiast przerażać. Wygląda na to, że narracja Antoniego Macierewicza przekonuje coraz mniej osób. Na ostatniej miesięcznicy Jarosław Kaczyński podziękował Macierewiczowi za ogrom włożonej pracy, jednocześnie z pewną drwiną w głosie komentując dotychczasowe osiągnięcia sejmowej podkomisji.
Warto przypomnieć, że Antoni Macierewicz czasem nazywany był głównym kapłanem religii smoleńskiej, jednak w ostatnich miesiącach pozycja tego polityka zaczęła wyraźnie słabnąć. Doszło do tego, że minister, który wydawał się być człowiekiem "nie do ruszenia" stracił stanowisko w rządzie i musiał się pożegnać z funkcja ministra obrony narodowej.
O wadze, jaką przykłada się do najnowszych rewelacji Antoniego Macierewicza najdobitniej świadczy to, że przedstawienie raportu technicznego transmitowała telewizja TVN24, podczas gdy w opanowanej przez PiS TVP Info można było w tym czasie obejrzeć relację z posiedzenia komisji reprywatyzacyjnej. Jeszcze rok temu taka sytuacja była nie do pomyślenia.