A miało być zwykłe spotkanie z wyborcami. Mariusz Kamiński w niedzielę przyjechał do Białobrzegów, żeby spotkać się z mieszkańcami tej miejscowości. Na spotkaniu pojawił się jednak były szef CBA Paweł Wojtunik, który zadał mu bardzo niewygodne pytanie o premię. Jak sam wyjawił w tvn24.pl, Kamiński wyraźnie się zdenerwował i próbował argumentować, że były szef CBA nie ma prawa takiego pytania zadać.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Politycy Prawa i Sprawiedliwości objeżdżają Polskę, by poprawić lecące na łeb, na szyję notowania partii w sondażach. To właśnie w Białobrzegach mieszka Paweł Wojtunik, były szef CBA. Razem z żoną z kościelnej ambony usłyszeli komunikat o organizowanym w mieście spotkaniu z Kamińskim.
Były szef CBA oczywiście musiał się na tym spotkaniu pojawić. I zadać odpowiednia pytania. Wojtunik tak relacjonował zadanie pytania i odpowiedź: – Chciałem zadać pytanie: czy pan minister informował pana prezesa Kaczyńskiego o tym, że otrzymuje premię, ponieważ pan prezes Kaczyński twierdzi, że o tym nie wiedział – powiedział w TVN24. Pytał także, czy Kamiński "zgadza się z zaleceniem zwrotu premii" i prosił o ujawnienie kwoty wysokości otrzymanej nagrody.
Odpowiedź Mariusza Kamińskiego była taka, że Wojtunik "nie jest w stanie tego powtórzyć". – To nie była odpowiedź, to było wiadro pomyj i generalnie sprowadzało się do tego, że jestem niegodny, żeby w ogóle na ten temat mówić, że nie mam prawa zadawać pytań, choć deklaracja na spotkaniu była taka, że jest to spotkanie otwarte dla wszystkich obywateli i minister odpowie na każde pytanie – mówił Wojtunik w tvn24.pl w dogrywce "Jeden na jeden".
Koordynator służb specjalnych podważył walkę Wojtunika z korupcją i zarzucił mu, że "żyje z pieniędzy brukselskich: – Pan nie ma moralnego prawa pouczać mnie, ani kogokolwiek, co to są pieniądze publiczne (...) Wracaj, pan, do Brukseli. Tam są pieniądze dla pana – mówił Kamiński. Zarzucał Wojtunikowi, że ma czelność patrzeć mu w oczy, a wysyłał zawiadomienia do prokuratury, że CBA ścigało "ukryty majątek" Aleksandra Kwaśniewskiego.