
Ciekawa jest dalsza część wypowiedzi Kaczyńskiego, w której stwierdził, że "w Polsce będzie wyspa wolności", że "będzie można mówić w różnych sprawach to, co kto uważa". No i tu zaczyna się robić ciekawie, bo prezes PiS wytacza działa przeciwko tym, którzy walczą z mową nienawiści.
W dużej części Europy już dzisiaj wolności nie ma. Jest mowa nienawiści. Za powiedzenie kilku słów prawdziwych, np. że ze związków homoseksualnych nie ma dzieci – czyli to jest oczywistość, można iść do więzienia, można za to mieć policję w domu w godzinę czy dwie.
Prezes PiS podał także przykład, dotyczący sprawy "jakiejś" kobiety, która "kiedyś powiedziała coś takiego (że ze związków homoseksualnych nie ma dzieci - przyp. red.) w BBC" i że "po dwóch godzinach miała policjanta u siebie". O czym mówił Jarosław Kaczyński?
Rozpatrując kwestię tyczące się osób LGBT wyznajemy zasadę aby bazować na tym, co rzeczywiście ma miejsce, a miejsce ma na przykład w Polsce duża przemoc w stosunku do tych osób, bo aż 70 proc.osób LGBT – jak wynika z naszego ostatniego raportu – doznała przemocy i nie ma tutaj mglistych przykładów sytuacji, mających miejsce gdzieś, w jakimś kraju.
Ale najbardziej jednak boli to, że na spotkaniu w Trzciance prezes Kaczyński mówi najpierw, że u nas przepisy prawa wobec przemocy mają się dobrze, po czym swoimi kolejnymi stwierdzeniami, tak naprawdę neguje istnienie 2 mln Polek i Polaków - homoseksualistów, biseksualistów i transgenderystów oraz ich prawa. A to tylko wzmaga mowę nienawiści. Dlaczego?