Miał być oddolnym ruchem społecznym, stał się zarejestrowanym znakiem towarowym. "Dziewuchy dziewuchom" już funkcjonują z literką "R" w kółeczku. Tak więc, lokalne oddziały ruchu feministycznego nie mogą używać nazwy tak, jak do tej porty. Decyzja pomysłodawczyni nie spodobała się tysiącom aktywistek w całej Polsce. Dlaczego to zrobiła?
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
"Dziewuchy dziewuchom" zasłynęły jako ruch społeczny walczących o prawa kobiet w Polsce i organizujący m. in. Czarne Marsze, debaty, spotkania. Kobiety używały nazwy przy okazji lokalnych akcji, na ulotkach czy plakatach. Nie myślały, że kiedyś się o to pokłócą. Pomysłodawczyni nazwy - Agata Maciejewska postanowiła zastrzec nazwę jako znak towarowy. Wywołało to oburzenie w gronie feministek (i nie tylko). Zarzucały komercjalizację społecznej inicjatywy oraz punktowały negatywne skutki tej decyzji. Szeroko o tym napisał Kamil Rakosza.
Dlaczego zastrzeżono nazwę?
Agata Maciejewska postanowiła w końcu zabrać głos. "Jestem założycielką i administratorką grupy Dziewuchy Dziewuchom, natomiast nie poczuwam się do reprezentowania ruchu społecznego Dziewuch, który zaczął powstawać spontanicznie i przybierał różne nazwy lokalne. Oświadczam także, że nie mam zamiaru ingerować w działalność żadnych ruchów określających się jako "dziewuchowe" – tłumaczy w oświadczeniu wysłanym do naszej redakcji.
Administratorki muszą teraz zmieniać nazwy grup
Założycielka nie zamierza ingerować w sprawy ruchu, ale równocześnie zabrania używać nazwy "Dziewuchy Dziewuchom". Wysłała administratorkom grup wiadomość o konieczności zmodyfikowania nazwy np. na "Dziewuchy [nazwa miasta, regionu, kraju]". Część to zrobiła. Co z innymi? "Dołożyłyśmy wszelkich starań, by uprzedzić o możliwych działaniach Facebooka, który po zgłoszeniu informacji o zastrzeżeniu znaku towarowego ma prawo usunąć te konta, które ten znak bezprawnie wykorzystują. Zrobiłyśmy to, by zgromadzone na profilach grup informacje i zasoby zostały zachowane, bo zdajemy sobie sprawę jak jest to ważne. Dlatego z całą stanowczością podkreślamy, że nie przystąpiłyśmy ani do blokowania, ani usuwania lokalnych profili grup – wszystko odbywa się zgodnie z procedurami portalu i było odpowiednio wcześniej sygnalizowane" – tłumaczy Agata Maciejewska.
Gdy nie wiadomo o co chodzi...
Znak towarowy kojarzy się z marką. Feministki zaczęły więc przypuszczać, że teraz nazwa Dziewuchy Dziewuchom zacznie się pojawiać na ubraniach, kubkach i innych produktach, a cały ruch został "sprzedany".
"Nieprawdą jest, jakobym wykorzystała nazwę Dziewuchy Dziewuchom do takich działań jak: sprzedaż koszulek, reklama czy zbiórka środków. Nie mam i nigdy nie miałam zamiaru komercjalizować nazwy, którą wymyśliłam dla konkretnej inicjatywy, co jest udokumentowane w korespondencji z Urzędem Patentowym. Nie planuję produkcji odzieży z tym logo, a przypisywanie mi takich intencji ze względu na zawód, który wykonuję, jest manipulacją. Oskarżenia te traktuję jako naruszenie dóbr osobistych i jeśli będzie tego wymagała sytuacja, skieruję je na drogę sądową" – grozi pomysłodawczyni nazwy. I dodaje, że zrobiła to dla dobra nazwy.
"Poczuwam się natomiast do odpowiedzialności za znak i jego wykorzystanie – został zastrzeżony, by osoby trzecie nie mogły go używać w obrocie handlowym i nie czerpały zysków np. z przeprowadzania szkoleń czy zbiórek posługując się nazwą Dziewuchy Dziewuchom"
Poniżej pełna treść stanowiska Agaty Maciejewskiej.
"Moją motywacją do podjęcia procedury rejestracyjnej było samorzutne i nie podlegające żadnej weryfikacji powstawanie i działalność kolejnych grup na FB, zawierających w nazwie zwrot „Dziewuchy Dziewuchom”. Grupy te rządzą się swoimi zasadami, posiadają własną, niezależną komunikację i własne programy działania, czasem powiązane z polityką i nie zawsze spójne z misją i wizją założonej przeze mnie grupy. Chcąc te inicjatywy rozdzielić, zgłosiłam się z wnioskiem o ochronę znaku, za którym stoi konkretna idea, misja i oprawa wizualna".