
Komentatorzy esportowi (zwani też "casterami"), od tradycyjnych różnią się przede wszystkim tym, że zjedli zęby na klawiaturach i padach do konsoli. Nie każda osoba, która relacjonuje mecze w telewizji wcześniej np. grała w piłkę nożną (no, może z wyjątkiem Tomasza Hajto). W przypadku esportu, to weterani rozgrywek sieciowych. Nie ma przecież szkół specjalizujących się w castowaniu, muszą więc swoje umiejętności szlifować samemu.
"Po pierwsze wiedza na temat zawodników i gry. Drugi element, na który kładę szczególny nacisk to umiejętność przekazywania emocji. Musimy stymulować widza, ciągle dbać o jego zainteresowanie, przyciągać do ekranu. Na sukces wpływa też umiejętność poznania swoich słabości i niwelowanie ich".
Każdy kto grał po sieci w "Counter Strike'a", "LoL-a" czy "StarCrafta" wie jakie to emocje wywołuje. Wirtualne mecze dają radość z rywalizacji i wygranej, ale też nieodłączną gorycz porażki. Podobne uczucia towarzyszą też obserwatorom, którzy na bieżąco komentują spotkania.
"Nie miałem jeszcze możliwości komentowania prawdziwego meczu, ale chyba mimo wszystko łatwiej komentować "FIFĘ". Wirtualne spotkania są krótsze niż prawdziwy mecz trwający 90 minut. Jeżeli spotka mnie nudny pojedynek to zawsze mogę przytoczyć jakąś anegdotę, opowiedzieć ciekawostkę i załagodzić dłuższą męczarnie widzów, tym samym utrzymać ich na transmisji. W sytuacjach kryzysowych można wejść w interakcję z widzami poprzez czat, czego przy prawdziwej piłce raczej się nie robi"
– Emocje! Chwile dramaturgii, odwracanie losów pojedynków i niespodzianki – to zdaniem Izaka najciekawsze rzeczy przy castowaniu. – Najlepiej, gdy wygrywają Polacy, bo wtedy serce bije mocniej. Esportowców dużo wysiłku kosztuje dojście do najwyższego poziomu. Godziny treningów, taktyk, przygotowań – zapewnia Izak. Będzie mieć szansę poczuć radość z wygranej biało-czerwonych już niedługo, na własnej skórze. To właśnie jego głos usłyszymy na grupowych meczach reprezentacji Polski podczas mistrzostw świata w Rosji oraz finału tych rozgrywek. Nie w "FIFĘ", ale usłyszymy spotkań żywych piłkarzy (w transmisji na stronie sport.tvp.pl).
"Przed Euro 2016 powiedziałem mojemu menedżerowi w Fantasy Expo, że moim marzeniem jest skomentowanie meczu piłki nożnej w telewizji. Rozpoczęło się od meczu towarzyskiego reprezentacji Polski (z Holandią - red.). Byłem bardzo zmotywowany do tego, żeby poszło mi jak najlepiej. Nie spodziewałem się, że powtórzy się to w przypadku mundialu w Rosji. Razem z Maćkiem Iwańskim skomentujemy mecze naszej kadry!"
To obecnie bardzo prężnie rozwijająca się gałąź sportu elektronicznego. Powstają specjalne agencje zrzeszające casterów jak np. wspominane Fantasy Expo, do którego należy Izak i Nervarien, esportcup, którym zarządza Orayu oraz wiele innych mniejszych i większych, oficjalnych i niesformalizowanych. Niektórzy działają też niezależnie jak Rdk. Komentatorzy może i nie są takimi idolami jak najlepsi gracze, ale też nie mogą narzekać na brak popularności. Ci z największą renomą po prostu z tego żyją.
"Komentarz nie jest dla mnie jedynym źródłem utrzymania i niewielu jest komentatorów w Polsce, którzy tylko z castowania się utrzymują. Imprez esportowych jest jednak coraz więcej, dzięki czemu można się spodziewać, że wkrótce rynek będzie miał zapotrzebowanie na stałych komentatorów, co da szansę takim ludziom jak ja. Zarobki są bardzo różne, zwykle to kilkaset złotych za event, ale najlepsi mogą liczyć nawet na kilka tysięcy".