"Włodek Smolarek krąży jak elektron koło jądra Zbyszka Bońka" – komentarze meczowe często przynoszą takie kwiatki, ale tak naprawdę nikt nie jest sobie wstanie wyobrazić "niemych" rozgrywek sportowych. Podobnie jak na tradycyjnych, tak i na elektronicznych turniejach nie mogło zabraknąć narratorów, którzy wprowadzają element dramaturgii do emocjonujących spotkań. Komentatorzy "Counter Strike'a", "League of Legends" czy "FIFA" to również zapaleni gracze, którzy w swoim środowisku często mają status gwiazdy.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Jednym z najpopularniejszych komentatorów esportowych jest Piotr "Izak" Skowyrski. Jak każdy, zaczynał od spędzenia setek, o ile nie tysięcy godzin, przed monitorem. Kiedyś komentował mecze hobbystycznie, po przyjściu z korpo. Teraz sam jest sobie szefem.
– Początkowo oglądało mnie dosłownie parę osób, ale dobrze się przy tym bawiłem. Poszerzałem swoją wiedzę i pracowałem nad warsztatem, a liczba oglądających rosła z dnia na dzień. Tak wszystko się rozpoczęło. Teraz jestem w momencie, gdzie wraz ze sponsorami kupujmy prawa do transmisji, a na kanale możemy liczyć na 150 tys. oglądających w jednym momencie – mówi Izak. To już człowiek-instytucja, ze Spritem otworzył organizację esportową Izako Boars, przygotowuje się też do komentowania prawdziwych meczy na mundialu w Rosji.
Wiedza, doświadczenie, no i gadane
Komentatorzy esportowi (zwani też "casterami"), od tradycyjnych różnią się przede wszystkim tym, że zjedli zęby na klawiaturach i padach do konsoli. Nie każda osoba, która relacjonuje mecze w telewizji wcześniej np. grała w piłkę nożną (no, może z wyjątkiem Tomasza Hajto). W przypadku esportu, to weterani rozgrywek sieciowych. Nie ma przecież szkół specjalizujących się w castowaniu, muszą więc swoje umiejętności szlifować samemu.
– Na początku dużo grałem na poziomie półprofesjonalnym albo nawet zawodowym. Byłem blisko europejskiej sceny "League of Legends". W pewnym momencie spodobało mi się streamowanie, dlatego zacząłem grać dla ludzi i z ludźmi. Od tego jest już krótka droga do nagrywania poradników i podobnych materiałów wynikających z dzielenia się wiedzą ze społecznością – mówi Damian “Nervarien” Ziaja. Najpopularniejsze platformy, gdzie można usłyszeć komentatorów to YouTube i twitch.tv. Komentatorzy występują też w turniejach "na żywo" np. na Intel Extreme Masters w Katowicach.
Na miejscu starć wirtualnych zawodników muszą znaleźć się komentujący spotkania w grze "FIFA" (nie ma w niej trybu obserwatora, by robić to zdalnie). Podobnie jak Włodzimierz Szaranowicz czy Dariusz Szpakowski przyglądają się meczowi na ekranie i okraszają swoimi tekstami.
– Według mnie już po pierwszym meczu widać, czy ktoś ma potencjał. Ja od zawsze działam w społeczności "FIFA", dostałem szansę, gdy ESL (organizacja esportowa - red.) organizowało pierwsze Mistrzostwa Polski z transmisją w internecie - moja praca im się spodobała i już kilkukrotnie mogłem z nimi współpracować, głównie przy Fifie, ale znalazły się też inne tytuły – mówi Jarek "Rdk" Radzio. Oprócz opanowania danego tytułu i doświadczenia w rozgrywce, do bycia e-komentatorem potrzebne są inne cechy, które bliskie są dziennikarzom sportowym.
– Pewność siebie to podstawa, a do tego umiejętność prowadzenia rozmowy, cierpliwość i spokój. Komentator nie może dać się sprowokować, musi przyjąć krytykę i poprawiać błędy. Na plus jest głos, radiowe brzmienie to as w rękawie, mimo wszystko nie jest to wyznacznik podobnie jest z wyglądem, dobrze jest mieć prezencję ale nie jest ona przymusowa. Jak zacząć? Trzeba po prostu zacząć (śmiech). Najlepiej coś skomentować, nie wstydzić się i podesłać komuś do odsłuchania choćby do nas, ja i nasi komentatorzy z chęcią pomożemy młodym adeptom – Bartosz „Orayu” Fatyga, szef agencji Esportcup, które zrzesza 16 komentatorów. Co jeszcze jest ważne?
– Aby osiągnąć sukces na pewno trzeba dobrze poznać tytuł, który chce się komentować, bo łatwo widzowi obeznanemu w temacie wychwycić niewiedzę, ale też trzeba umieć improwizować, gdy coś nie idzie po twojej myśli. Ja nie uważam, że osiągnąłem coś spektakularnego i nie nazwałbym tego sukcesem - ale fakt, iż część widowni lubi mój sposób komentowania wynika z tego, że moim pierwowzorem są komentatorzy hiszpańskiej piłki nożnej. 3 lata mieszkałem w tym kraju i widziałem, jak oni działają na ludzi wpatrzonych w telewizory lub nasłuchujących radia i staram się to kopiować – wyjaśnia Rdk.
– Liczy się dobry kontakt z widzem i społecznością. Trzeba oczywiście wiedzieć co się mówi i jak przekazywać emocje oraz wiedzę. Anegdoty i historie są równie ważne – wylicza Izak. Jak widać każdy z komentujących ma nieco inne podejście i rady co do komentowania. Na pewno łączy ich jedno - emocje, które słychać w głosie. Bez ekscytacji, byłoby nudno.
Emocje większe niż na Wembley
Każdy kto grał po sieci w "Counter Strike'a", "LoL-a" czy "StarCrafta" wie jakie to emocje wywołuje. Wirtualne mecze dają radość z rywalizacji i wygranej, ale też nieodłączną gorycz porażki. Podobne uczucia towarzyszą też obserwatorom, którzy na bieżąco komentują spotkania.
– Komentujesz grę ludzi, z którymi łatwiej się identyfikować, bo każdy zaczynał podobnie, w domu czy kafejce i miał takie same możliwości jak każdy z nas, dodatkowo widz ma większą możliwość spotkać się/porozmawiać z gwiazdą esportu niż sportu tradycyjnego. Wydaje mi się też, że kwestie moralne czy wartości w esporcie są na zdecydowanie wyższym poziomie niż w prawdziwej piłce nożnej – tłumaczy Rdk.
Co dla Nervariana jest najciekawsze w komentowaniu? – To, że ta rozrywka jest tworzona przez nas! Esport ciągle się rozwija, a "League of Legends" to gra, którą kocham. Najciekawsze jest to, że miliony ludzi chcą oglądać, jak pięciu... hmm, mógłbym ich może nazwać współczesnymi gladiatorami, graczy walczy na Summoner's Rift, żeby podnieść puchar i wygrać miliony dolarów – mówi.
Izak wraca do korzeni komentarza sportowego
– Emocje! Chwile dramaturgii, odwracanie losów pojedynków i niespodzianki – to zdaniem Izaka najciekawsze rzeczy przy castowaniu. – Najlepiej, gdy wygrywają Polacy, bo wtedy serce bije mocniej. Esportowców dużo wysiłku kosztuje dojście do najwyższego poziomu. Godziny treningów, taktyk, przygotowań – zapewnia Izak. Będzie mieć szansę poczuć radość z wygranej biało-czerwonych już niedługo, na własnej skórze. To właśnie jego głos usłyszymy na grupowych meczach reprezentacji Polski podczas mistrzostw świata w Rosji oraz finału tych rozgrywek. Nie w "FIFĘ", ale usłyszymy spotkań żywych piłkarzy (w transmisji na stronie sport.tvp.pl).
Transmisję jego pierwszego meczu oglądało tyle osób (a dokładnie 304 tys.), że aż na chwilę siadły serwery TVP. Tym razem telewizja musi zaopatrzyć się w lepszy sprzęt. Izak też nie próżnuje – Przybliżono mi kulisy pracy redakcyjnej i opowiedziano sporo o reprezentacjach Japonii, Kolumbii i Senegalu. Oglądałem też mecze reprezentacji Polski, a od czasu do czasu zagram w "FIFĘ", bo jestem przecież też gamerem – i dodaje skromnie, że nie zamierza rezygnować z komentowania esportu – Sport to inne wyzwanie i jest tam dużo lepszych ode mnie – mówi.
Ile zarabiają komentatorzy esportowi?
To obecnie bardzo prężnie rozwijająca się gałąź sportu elektronicznego. Powstają specjalne agencje zrzeszające casterów jak np. wspominane Fantasy Expo, do którego należy Izak i Nervarien, esportcup, którym zarządza Orayu oraz wiele innych mniejszych i większych, oficjalnych i niesformalizowanych. Niektórzy działają też niezależnie jak Rdk. Komentatorzy może i nie są takimi idolami jak najlepsi gracze, ale też nie mogą narzekać na brak popularności. Ci z największą renomą po prostu z tego żyją.
– To już od dłuższego czasu moje jedyne źródło utrzymania. Jeżeli chodzi o komentowanie meczów, to komercyjna współpraca się opłaca, ale zakup praw do transmisji jest na tyle drogi, że wszystko co robimy wspólnie z Fantasy Expo przyczynia się do realizacji naszych wspólnych celów. Nie byłoby rozsądnie działać w pojedynkę – tłumaczy Nervarien. Ma drugi największy polski kanał na Twitchu - jego grę w "LoL-a" i komentarz obserwuje ponad 380 tys. osób.
Kanał youtubowy Izaka z kolei subskrybuje 1,7 mln osób. To naprawdę astronomiczna liczba. Nic dziwnego, że popularne firmy chcą współpracować z komentatorami. A z tym się wiążą duże pieniądze. – Istotne są też działania z zakresu influencer marketingu, podczas których współpracuję z markami. Zarobki są płynne, ale podejmuje się też działań, które po prostu mają wesprzeć rozwój polskiego esportu, dzięki mojej pracy i zasięgom. Wspieram na przykład małe polskie rozgrywki LAN-owe – wyjaśnia.
Wypowiedzi popularnych komentatorów z pewnością rozbudzają nadzieje - może i nie jestem mistrzem gamingu, ale mam gadane, więc może tym się zajmę? I wcale nie jest to głupi pomysł, a zawód z przyszłością.
– Akurat dla mnie esport to coś dodatkowego "po godzinach" i raczej bonus do pensji z podstawowej pracy, ale u każdego komentatora ta sytuacja wygląda inaczej. Osób, które zarabiają stricte z komentowania nie ma za wielu w Polsce, ale w przypadku youtuberów czy streamerów, gdzie turnieje to tylko część ich działalności, na pewno nie "biedują" – śmieje się Jarek "Rdk" Radzio. – Niemniej, moją pasją pozostaje esport, gdzie mogę uciec po korpo-pracy – dodaje. A trzeba pamiętać, że Izak też tak przecież zaczynał.
"Po pierwsze wiedza na temat zawodników i gry. Drugi element, na który kładę szczególny nacisk to umiejętność przekazywania emocji. Musimy stymulować widza, ciągle dbać o jego zainteresowanie, przyciągać do ekranu. Na sukces wpływa też umiejętność poznania swoich słabości i niwelowanie ich".
Jarek "Rdk" Radzio
"Nie miałem jeszcze możliwości komentowania prawdziwego meczu, ale chyba mimo wszystko łatwiej komentować "FIFĘ". Wirtualne spotkania są krótsze niż prawdziwy mecz trwający 90 minut. Jeżeli spotka mnie nudny pojedynek to zawsze mogę przytoczyć jakąś anegdotę, opowiedzieć ciekawostkę i załagodzić dłuższą męczarnie widzów, tym samym utrzymać ich na transmisji. W sytuacjach kryzysowych można wejść w interakcję z widzami poprzez czat, czego przy prawdziwej piłce raczej się nie robi"
Piotr "Izak" Skowyrski
"Przed Euro 2016 powiedziałem mojemu menedżerowi w Fantasy Expo, że moim marzeniem jest skomentowanie meczu piłki nożnej w telewizji. Rozpoczęło się od meczu towarzyskiego reprezentacji Polski (z Holandią - red.). Byłem bardzo zmotywowany do tego, żeby poszło mi jak najlepiej. Nie spodziewałem się, że powtórzy się to w przypadku mundialu w Rosji. Razem z Maćkiem Iwańskim skomentujemy mecze naszej kadry!"
Bartosz "Orayu" Fatyga
"Komentarz nie jest dla mnie jedynym źródłem utrzymania i niewielu jest komentatorów w Polsce, którzy tylko z castowania się utrzymują. Imprez esportowych jest jednak coraz więcej, dzięki czemu można się spodziewać, że wkrótce rynek będzie miał zapotrzebowanie na stałych komentatorów, co da szansę takim ludziom jak ja. Zarobki są bardzo różne, zwykle to kilkaset złotych za event, ale najlepsi mogą liczyć nawet na kilka tysięcy".