Szykuje się wojna pomiędzy Marylą Rodowicz a jej mężem Andrzejem Dużyńskim – donosi "Super Express". Początkowo piosenkarka miała zostać w willi w Konstancinie i dostawać co miesiąc pieniądze na utrzymanie domu. Ostatecznie jednak uznała, że woli gotówkę. Chce kilku milionów z góry.
Mąż piosenkarki twierdzi, że była szansa na poukładanie małżeństwa, została jednak zaprzepaszczona. Zabrakło spokojnej rozmowy. – Szansy na rozmowę nie otrzymałem, Maryla wolała rozmawiać z dziennikarzami, a nie z mężem. Jeszcze w czwartek, na spotkaniu z prawnikami zapewniała, że nie będzie handlować naszą prywatnością, a już dwa dni później, w wywiadzie, którego udzieliła, czytam o sobie rzeczy, które są chwytami poniżej pasa. Mam tego dość, czy ja opowiadam o tym, jakie wady Maryli znosiłem przez całe życie? Nie, bo to nasza prywatna sprawa! – powiedział Andrzej Dużyński "Super Expressowi".
– To nie ja się wyprowadziłam, to nie ja zdradziłam. Mąż przecież układa sobie życie, więc rozwód jest konieczny – kontratakuje Rodowicz. Zapewnia, że potrafi być "zawziętą suką".
Przypomnijmy,
w wywiadzie dla "Viva!" Rodowicz opowiedziała o trudnych kulisach swojego małżeństwa. Podejrzewała męża o zdradę, była przez niego notorycznie krytykowana. – To było dla mnie bardzo przykre. Bardzo go kochałam, dbałam o dom, urodziłam mu syna, byliśmy razem od 85 roku. Trzydzieści lat to połowa życia. Zarzucił mi, że nie dbam o siebie, że nie chodzę do siłowni. To, że wylewałam siódme poty na kortach tenisowych się nie liczyło. W domu czułam się ciągle kontrolowana i krytykowana. Mąż zarzucał mi, że nie noszę szpilek, że nie staram się w domu dla niego. A gdzie ja miałam te szpilki wkładać? W kuchni? – wspominała.