Całą paleta nowych obietnic socjalnych miała być remedium PiS na sondażowe spadki, do których doszło po ujawnieniu afery z nagrodami. Jest to między innymi program 300+, czyli pieniądze na wyprawki szkolne dla dzieci. Jak się jednak okazuje, nie wszystkie dzieci będą mogły z nich skorzystać.
Rząd Zjednoczonej Prawicy obiecał, że już od września 2018 roku wszyscy uczniowie, (a raczej ich rodzice) dostaną
300 złotych na wyprawkę szkolną. Ma to być dodatek przyznawany raz w roku, wraz z rozpoczęciem szkolnych zmagań. Pieniądze mają trafić do rodzin już w sierpniu. Wypłatą mają zająć się ośrodki pomocy społecznej, ale w oparciu o złożony wcześniej wniosek. Rodzice nie będą musieli w żaden sposób rozliczać się z tego, na co rzeczywiście wydali pieniądze.
Jednak jak się okazuje, projekt został napisany na kolanie i są grupy uczniów, które nie skorzystają z dodatkowych pieniędzy. Jakiś czas temu zwracano uwagę na to, że nowe przepisy nie przewidują przyznania pieniędzy podopiecznym domów dziecka, teraz z listy "wypada" kolejna grupa dzieci. Tym razem 6-latki.
Państwowej wyprawki nie dostaną sześcioletnie dzieci nawet jeśli idą do "zerówek" przyszkolnych. Mimo że w wiele z nich, tak jak ich starsi koledzy, korzysta na zajęciach z książek i przyborów szkolnych, to zgodnie z przepisami, 6-latek nie jest jeszcze uczniem. Nie wiadomo też, co będzie z uczniami klas maturalnych w technikach. Tam nauka trwa nawet do 20. roku życia, czego nowe przepisy także nie przewidują. Całkowity koszt wyprawek dla uczniów to około 1,5 miliarda złotych.