Fot. Jacek Babiel / Agencja Gazeta

Na wielu wyższych uczelniach właśnie kończy się rekrutacja. W ubiegłych latach największym zainteresowaniem cieszyły się kierunki humanistyczne, na czele z dziennikarstwem, które przeżywało oblężenie. Teraz okazuje się, że młodzi ludzie nie chcą być już dziennikarzami. Wolą... geodezję albo japonistykę.

REKLAMA
– Zainteresowanie kierunkiem dziennikarstwo jest mniejsze niż w ubiegłych latach – usłyszeliśmy w Instytucie Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego. Rekrutacja właśnie dobiega końca, a z danych instytutu wynika, że na jedno miejsce na kierunku "dziennikarstwo i komunikacja społeczna" kandydowało tylko osiem osób. "Tylko", bo jeszcze dwa late temu o jedno miejsce walczyło trzy razy więcej kandydatów. Z kolei na Uniwersytecie Jagiellońskim w 2007 roku o jedno miejsce ubiegało się o 18 kandydatów. Cztery lata później siedmiu. Skąd ta zmiana?
Dominika Staniewicz
ekspert ds. rynku pracy

Kampanie społeczne sprawiają, że młodzi ludzie zaczynają bardziej racjonalnie wybierać kierunki studiów.

Powód pierwszy to niż demograficzny. Tylko w ciągu pięciu lat ze szkół ubyło prawie milion uczniów. To przekłada się także na liczbę kandydatów na studia. Według raportu "Demograficzne tsunami" dla Instytutu Sokratesa, w 2020 r. studentów może być nawet o 800 tys. mniej.
Czytaj także: Od października zapłacisz za drugi kierunek. A może wszystkie studia powinny być płatne?

– Problemy demograficzne nie są jedynym powodem. Drugi to coraz większa skuteczność kampanii społecznych, które sprawiają, że młodzi ludzie zaczynają bardziej racjonalnie wybierać kierunki studiów – mówi naTemat Dominika Staniewicz, ekspert ds. rynku pracy z Business Centre Club.
Tą racjonalność także widać w statystykach. Tak jak jeszcze kilka lat temu oblężenie przeżywało dziennikarstwo, tak teraz są to kierunki takie jak: geodezja i kartografia, gospodarka przestrzenna czy automatyka i robotyka. W tych przypadkach na Politechnice Warszawskiej o jedno miejsce bije się nawet 23 kandydatów.
Na Uniwersytecie Jagiellońskim do najbardziej obleganych kierunków należą: medycyna (18 osób na miejsce) i japonistyka (13 osób na miejsce). Dopiero na dalszych pozycjach są kierunki humanistyczne.
– Swoje zrobiły stypendia, jakie można dostać studiując na kierunkach technicznych. Na pewno młodzi zaczynają też rozumieć potrzeby rynku pracy. Wiedzą, że zdobycie zatrudnienia po kierunku humanistycznym, w sytuacji gdy od wielu lat jest tam nadpodaż, jest niezwykle trudne – mówi w rozmowie z naTemat Krystyna Łybacka, była minister edukacji.
To mogą być pierwsze symptomy rewolucji w podejściu do studiowania. Problemem może być jednak to, czy młodzi ludzie wybierając kierunki techniczne postępują zgodnie ze swoimi zainteresowaniami. – Bo jeśli nie, w pracy czeka ich rozczarowanie – dodaje Łybacka.