Historyczny szczyt USA-Korea Północna nie dojdzie na razie do skutku. Głowy państw, które od miesięcy grożą sobie wojną nuklearną, miały spotkać się w czerwcu i wyjaśnić wszelkie animozje. Prezydent Donald Trump odwołał jednak czerwcową wizytę, bo nie chciał, by to Kim Dzong Un stawiał warunki.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
"Doceniamy pański czas, cierpliwość i wysiłek, mamy pełny szacunek do naszych dotychczasowych negocjacji i dyskusji związanych ze spotkaniem, do którego dążyły obie strony, a które zostało zaplanowane na 12 czerwca w Singapurze. Zostaliśmy poinformowani, że spotkanie ma się odbyć na żądanie Korei Północnej, co jest według nas całkowicie nietrafne" – napisał prezydent Donald Trump w liście wysłanym do przywódcy Korei Północnej. Opublikowało go NBC.
"Z niecierpliwością oczekiwałem na to, by być tam z panem. Niestety, biorąc pod uwagę ogromny gniew i otwartą wrogość, jakie biją z pańskiego ostatniego oświadczenia, uważam to za niewłaściwe, by w tej chwili odbyć to długo planowane spotkanie” – napisał dalej Trump i podziękował za uwolnienie amerykańskich zakładników.
Prezydent USA zapewnił, że dalej chce rozmawiać i ma nadzieję, że szczyt w przyszłości dojdzie do skutku. "Jeżeli zmieni pan zdanie w sprawie tego najważniejszego szczytu, proszę nie wahać się do mnie zatelefonować bądź napisać" – zaznaczył Trump. Przypomnijmy, że celem spotkania ma być zakończenie programu atomowego Pjongjangu.