Jacek Kurski znów nie może spać spokojnie przed Opolem. Rok temu festiwal był jednym wielkim skandalem i w czerwcu w ogóle nie doszedł do skutku. Co prawda odbył się we wrześniu, ale przy niezbyt dużej widowni. A tym roku znów komuś coś się nie podoba. Festiwal rusza 8 czerwca, a w niektórych środowiskach konserwatywnych aż wrze z wściekłości, krzyczą o promocji aborcji i Czarnych Protestów, o skandalicznej decyzji Rady Artystycznej Festiwalu Opole 2018. W sieci zbierane są podpisy, ludzie apelują do prezesa TVP o interwencję. O co chodzi?
"Podważa wartości bliskie Polakom"
To występ zespołu "Girls on Fire", który zakwalifikował się do koncertu opolskich Debiutów, wywołał takie oburzenie. A właściwie piosenka trzech wokalistek pt. "Siła Kobiet", znana jako nieoficjalny "hymn Czarnego Protestu" oraz teledysk do niej. Z oburzonych komentarzy można wyciągnąć wniosek, że jej wydźwięk jest feministyczny, aborcyjny, a nawet antyklerykalny.
W internecie już powstał protest przeciwko "promowaniu aborcji w TVP", do poniedziałku podpisało go 16 tys. osób. Tu czytamy jeszcze, że utwór zespołu Girls on Fire promuje związki homoseksualne i komunizm (sic!), a teledysk zawiera treści "propagujące nienawiść do chrześcijaństwa i aborcję na życzenie". "Piosenka "Siła kobiet” promowana jest za pomocą ohydnego teledysku, który podważa wartości bliskie Polakom i jest utworem zaangażowanym politycznie, po stronie cywilizacji śmierci" – dowodzą oburzeni.
"Telewizja publiczna nie powinna promować"
A jednocześnie na TVP lecą gromy za promocję takich wartości. – Wydaje mi się, że telewizja publiczna, która z założenia i deklaracji nawiązuje do wartości konserwatywnych, nie powinna w żaden sposób promować tego typu występów. Mi się to po prostu kłóci i widzę tu dysonans – mówi naTemat Wojciech Sumliński, prawicowy publicysta.
"Menadżer zespołu: Nikt nie kpi z wartości chrześcijańskich"
Co na to zespół? Mam wrażenie, że menadżer Girls on Fire, słysząc taką wyliczankę zarzutów, w rozmowie z naTemat niemal łapie się za głowę, bo nie wierzy w to, co słyszy. – Należy potraktować to jako epitety i prowokację, a nie troskę o wartości artystyczne. Jeżeli obejrzy pani teledysk, zobaczy pani, że nie ma on nic wspólnego z zarzutami, które są stawiane. To historia kobiet, ich problemów, na świecie, a nie propaganda aborcji. Nikt nie kpi z wartości chrześcijańskich – mówi Andrzej Marzec.
Dodaje, że wokalistki wydały już oświadczenie. – Staramy się tonować, nie dolewać oliwy do ognia, nie dyskutować. Tekst piosenki mówi o czymś zupełnie innym. Jest o dziewczynach, żeby się nie dać – mówi.
Zespół wydał oświadczenie 2 czerwca, pisze że z powodu kontrowersji, jakie w ostatnich dniach pojawiły się wokół utworu. Zapewnia, że nie jest i nigdy nie był związany z żadną opcją polityczną. Nie jest też częścią żadnego ruchu, ani instytucji. Muzyka zawsze była dla niego najważniejsza. A piosenka "Siła kobiet” to głos w sprawie, a nie przeciw, to również zaproszenie do dyskusji. Teledysk "Siły kobiet" jest zaś obrazem historii problemów kobiet na przełomie wieków.
"Lepszej reklamy chyba nie można sobie wymarzyć. Do przodu, dziewczyny!" – komentują internauci pod tym wpisem.
"To utwór o tym, że kobiety chcą niezależności"
Jarosław Wasik, dyrektor Muzeum Polskiej Piosenki w Opolu jest jednym z członków Rady Artystycznej Festiwalu, która kwalifikowała piosenki do koncertu Premier i Debiutów. I sam jest zaskoczony zamieszaniem wokół tego utworu.
– Zwracaliśmy uwagę tylko i wyłącznie na walory artystyczne utworów. Na teksty, muzykę i wykonanie. Na nic więcej. Otrzymaliśmy zgłoszenia, w których były pliki muzyczne i karty zgłoszeń, a nie biografie wykonawców, ich poglądy, czy teledyski. Słyszałem, że w tym przypadku oburza teledysk – mówi naTemat. Przyznaje, że nie miał pojęcia, że ten utwór kojarzony był z Czarnym Protestem. – Przeczytałem potem, że utwór był nieoficjalnym hymnem. Przepraszam, bądźmy poważni. Przecież o każdej piosence można powiedzieć, że jest nieoficjalnym hymnem czegoś. Szczerze mówiąc, dla mnie to wiele hałasu o nic.
Słuchał "Siły Kobiet" tak uważnie i tak wiele razy, że chyba jeszcze nigdy w życiu nie słuchał tyle razy piosenki zgłoszonej do Debiutów. – Zacząłem się doszukiwać tego, co niektórzy widzą w tym utworze. Ale ciągle, gdy go słucham, jest to dla mnie utwór o tym, że kobiety chcą niezależności i chcą mieć głos – przyznaje.
Według niego jest to piosenka o kobietach, które przypominają o swoich prawach od półtora wieku. O tym, że kobiety ciągle wkładane są w pewne role i oczekuje się od nich wypełniania pewnych społecznych zachowań. – A kobiety chcą być niezależne. Dla mnie ta piosenka jest o tym, że kobiety nie zgadzają się na wkładanie w konwenanse. I tylko o tym. Ja tak ją odebrałem – mówi.
Dodaje, że całe zamieszanie wokół tego utworu pokazuje pewien paradoks losu: – Wokalistki śpiewają o tym, że kobiety chcą niezależności, a same są wkładane w jakąś rolę, coś się im przypisuje.
Uważa jednak, że zespół ma w tej chwili taką promocję, że zaraz po Opolu powinien natychmiast mieć gotowy nowy singiel i ruszyć z nową piosenką, np. o pięknej miłości.
Koncert Debiutów już 8 czerwca, w piątek.
Reklama.
Udostępnij: 487
Polonia Christiana
fragment
"Zakwalifikowanie feministek do konkursu debiutów sprawia więc wrażenie decyzji politycznej, a nawet ideologicznej. Co więcej, teledysk wraz z „dziełem” ma nie tylko wydźwięk feministyczno-aborcyjny, ale również radykalnie antyklerykalny, a nawet satanistyczny. W jednej ze scen widzimy bowiem kobietę udającą biblijną Ewę z wytatuowanym na ciele wężem – a więc właśnie szatanem!". Czytaj więcej
Girs on Fire
fragment "Siły kobiet"
"Do przodu dziewczyny – do przodu dziewczęta W górę dumna głowa – każda jest nieprzeciętna W kruchym ciele bije serce stalowe Niech cały świat się dowie: „Nadchodzi siła kobiet”.