Włochy nie miały rządu przez 88 dni. Gdy wreszcie powstał, wzbudził kontrowersje w całej Europie. Od paru dni newsy z Włoch nie schodzą ze stron europejskich mediów, wszystkie oczy zwrócone są na Rzym – na nowe populistyczne władze, które w zawrotnym tempie pokazują, czego można się po nich spodziewać. Jest mowa i o Rosji, o imigrantach, a także o polityce socjalnej, o aborcji, a nawet – co może wywołać pewne skojarzenie – o tym, że słuchają ludzi. Zmiany, które czekają Włochy, mają być radykalne.
Czy będą zagrożeniem dla UE, dla strefy euro? – to były największe obawy. Ten rząd przedstawiany jest jako pierwszy populistyczny w zachodniej Europie, zresztą emocje wokół jego formowania mocno odwróciły uwagę unijnych oficjeli od Polski. Tak postrzegało to wielu Polaków. Tak czy inaczej włoski rząd ma już poparcie Senatu, w środę czeka na wotum zaufania drugiej izby parlamentu, jednak wydaje się to być tylko formalnością.
Dlatego spójrzmy na pierwsze konkrety, bo te w ciągu zaledwie pięciu dni od zaprzysiężenia mocno zaczynają się krystalizować. Szybko widać, że politycy nowej władzy ostro ruszyli do boju. I chyba nie chcą marnować czasu. Choć póki co, jedynie w zapowiedziach.
Pierwsze zapowiedzi
Giuseppe Conte otrzymał misję utworzenia rządu w piątek. W polityce jest nowicjuszem, oficjalnie nie jest związany z żadną partią. Rząd tworzą antysystemowy Ruch Pięciu Gwiazd oraz prawicowa Liga Północna i niektórzy komentatorzy już zastanawiają się, jak nad taką mieszanką Conte, który nie ma politycznego doświadczenia, zdoła zapanować.
Już w sobotę pojawiła się zapowiedź, że nielegalnych imigrantów trzeba odesłać do domu. W poniedziałek szef MSW szybko znalazł sojusznika – rozmawiał z Victorem Orbanem i ogłosił, że razem zmienią reguły UE.
A we wtorek pojawiła się zapowiedź otwartości wobec Moskwy – nowy rząd ma zabiegać o zniesienie rosyjskich sankcji. Co ciekawe, w ciągu tych kilku dni zdążył nawet wplątać się w pierwszy spór dyplomatyczny. Zrobił to zaledwie dwa dni po zaprzysiężeniu, zarzucając Tunezji, że w łodziach z imigrantami wysyła do Włoch skazańców.
Jeśli do tego dołożyć doniesienia, że politycy, którzy doszli do władzy, mogliby sprzeciwiać się obowiązkowi szczepień, mamy już dość wyraźny obraz.
Jak premier zapowiedział w swoim expose w Senacie – zmiany, które czekają Włochy, mają być radykalne. Nie oznacza to jednak wyjścia Włoch ze strefy euro – Conte zapewnił, że nie jest to jego celem.
"Imigranci muszą się pakować"
Na pierwszy plan wybija się jednak nie premier, ale jego zastępca – lider Ligii Północnej, wicepremier i szef MSW w jednej osobie, Matteo Salvini. To on już chwilę po zaprzysiężeniu udał się w pierwszą podróż służbową na Sycylię i uderzył w imigrantów. Jakby tylko czekał na ten moment, by powiedzieć, że muszą pakować walizki, bo jego kraj nie może sobie pozwolić na utrzymywanie setek tysięcy ludzi. – Włochy nie są europejskim obozem dla uchodźców – grzmiał.
Co z Rosją?
W internecie krąży zdjęcie Salviniego z Placu Czerwonego w Moskwie, w koszulce z wizerunkiem Putina.
Można uznać, że idealnie pasuje do kolejnych zapowiedzi włoskiego rządu. We wtorek premier przemawiał w Senacie i wyraźnie opowiedział się za zniesieniem sankcji wobec Rosji. Co szybko i skwapliwie odnotowała rosyjska agencja prasowa ITAR TASS.
W kontekście relacji międzynarodowych widać też już pierwsze kontakty z Węgrami. W porównaniu z polskim sojusznikiem Orbana, tu premier Węgier bez wątpienia może liczyć na większe zrozumienie w kwestii Rosji.
Aborcja, rodzice tej samej płci...
Wracając do włoskiego podwórka. Ileż podobnych obietnic tu się pojawia do tego, co słyszymy od niemal trzech lat w Polsce. Minister rodziny, konserwatywny katolik, wzbudził kontrowersje już w ciągu pierwszych 24 godzin swojego urzędowania – tak twierdzi portal thelocal.it. Lorenzo Fontana zapowiedział, że chce spróbować ograniczyć liczbę dokonywanych aborcji, stwierdził też, że rodzice tej samej płci nie istnieją, a on uznaje tylko rodzinę tradycyjną.
Inni? Minister zdrowia uważa na przykład, że prawo narzucające obowiązek szczepień robi więcej złego niż dobrego i sugeruje, że trzeba coś zmienić. Minister ds. UE, lat 81, jest, jak się okazuje, zagorzałym krytykiem UE. Natomiast minister obrony zapowiada, że chce modernizować włoską armię.
"Wsłuchiwać się w potrzeby ludzi"
Wreszcie sam premier. Conte uzyskał we wtorek wotum zaufania Senatu. Mówi, że trzeba zmienić politykę społeczną i to ma być jego priorytet, zwłaszcza chodzi o wprowadzenie dochodu gwarantowanego. Wcześniej mówiono, że miałby wynosić 780 euro miesięcznie dla najuboższych i bezrobotnych.
Najważniejsza, jak przekonywał, jest obrona interesu obywateli. A także ich bezpieczeństwo. Premier zapowiedział bowiem zmiany w systemie sprawiedliwości, a także wzmocnienie środków bezpieczeństwa w każdym mieście.
– Jeśli populizmem jest postawa wsłuchiwania się w potrzeby ludzi, to my go sobie przypisujemy – tak odpowiedział na krytykę.
I tylko należy obserwować, co dalej. I życzyć przynajmniej, by nie skończyło się jak w przypadku rządzących w innym unijnym kraju. Oni też mówili, że trzeba słuchać ludzi. A potem wyszło, jak wyszło.