Raczej nie ma wątpliwości, że na tej decyzji finansowo stracić może i Polska, i inne kraje UE, które pozostały przy narodowej walucie. Kanclerz Angela Merkel oraz prezydent Francji Emmanuel Macron po spotkaniu w w zamku Meseberg w Brandenburgii oświadczyli, że państwa strefy euro będą tworzyć własny wspólny budżet. Padła nawet data, nieodległa: 2021 rok.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
– To będzie nowy rozdział dla państw unii monetarnej – oświadczył prezydent Francji. Szczegóły budżetu strefy euro na razie pozostają tajemnicą. Nie wiadomo zatem, jaka będzie jego wysokość i jak dokładnie będzie finansowany. To ma być ustalone przez ministrów pod koniec roku. Francja i Niemcy nie chcą na razie podawać precyzyjnych informacji na temat planowanego budżetu, bo szczegóły mają podlegać jeszcze negocjacjom.
Kanclerz Niemiec z kolei oświadczyła, że uzgodnienie planu powołania budżetu strefy euro było najtrudniejszym elementem rozmów z prezydentem Francji. Macron bowiem od dawna długo starał się o zgodę Berlina na utworzenie takiego budżetu, który ma być "instrumentem solidarności i stabilizacji" dla 19 krajów unii walutowej. Co z tymi nielicznymi krajami, które wspólnej waluty nie mają? Pozostaną na marginesie tych rozmów o pieniądzach.
Zdaniem kanclerz Merkel i prezydenta Macrona nowy kształt budżetu Unii Europejskiej pomoże krajom pogrążonym w trudnościach, ale trzeba będzie opracować zasady udzielania takiej pomocy.
Porozumienie w sprawie budżetu strefy euro to nie jedyne istotne ustalenie między Angelą Merkel a Emmanuelem Macronem – przywódcy wezwali kraje Unii Europejskiej do określenia wspólnej odpowiedzi na problem migrantów. Chodzi o odsyłanie przybyszów do tego kraju UE, w którym zostali zarejestrowani po przybyciu do Europy.