W kilka miesięcy zdetronizował wszelkie inne gry sieciowe. "LoL" czy "Counter Strike" już wcale nie są na topie, bo zapanowała moda na "Fortnite". W 2016 roku miliony osób zbierały wirtualne stworki w "Pokemon GO", tegoroczne wakacje będą należały do gry, w której palce maczali Polacy. A to dopiero początek "fortnite'o'manii".
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
Jeśli twoje dziecko nie gra jeszcze w "Fortnite", to za chwilę na pewno złapie bakcyla. Podejrzewam, że wśród znajomych też macie osoby, które po pracy w nią łupią. W "Pokemon GO" dwa lata temu zagrywało się 30 mln osób - i to uznawano za niebywały rekord. Studio Epic Games poinformowało, że od września ubiegłego roku w ich grę zagrało 125 mln osób (!) - czyli ponad trzykrotnie więcej niż jest nas, Polaków. Spróbujmy zrozumieć fenomen tej "bajkowej strzelanki".
"Fortnite" idzie jak burza, bo jest darmowa?
Gra zyskała ogromną popularność ze względu na perfekcyjne wdrożenie trybu "battle royale". Osoby, które oglądały "Igrzyska śmierci" lub ulubiony film Quentina Tarantino, powinny wiedzieć na czym to polega. W ogromnym skrócie: setka graczy spada na wyspę w wybrane przez siebie miejsce. Korzystając z porozrzucanych lub poukrywanych w skrzyniach broni muszą wyeliminować przeciwników. Co pewien okres czasu na mapie wyznaczana jest bezpieczna strefa. Poza nią grasuje śmiercionośna burza, zabijając powoli każdego, który znajduje się w jej obrębie. Właśnie ten element decyduje o tym, że wszyscy na siebie trafią i stoczą ostateczny pojedynek o zwycięstwo. Wygrywa oczywiście ta osoba lub zespół która ostatnia pozostanie przy życiu.
Fortnite Battle Royale został wydana w lipcu 2017 roku przez Epic Games - studio odpowiedzialne m. in. za silnik Unreal Engine, kultowego "Unreala" oraz serię Gears of War. Swój wkład w produkcję miało również polskie studio People Can Fly. Gra która została stworzona w ciągu dwóch miesięcy, w niecały rok podbiła cały świat. Nie jest ona jedyną z gatunku Battle Royale. Walkę o czołowe miejsce musiała toczyć m. in. z "PlayerUnknown’s Battlegrounds" - podobną i świetnie przyjętą grą studia Bluehole. Duży wpływ na tak wielki sukces miał jednak fakt ogólnej dostępności na wielu platformach i bezpłatności. Pobierasz i jesteś gotów do gry. Jedyna inwestycja w tej grze to twój wygląd. Płacimy jedynie wtedy, gdy chcesz czadowo wyglądać i wyróżniać się na polu walki - można kupić stroje, plecaki, lotnie i inne gadżety, które nie mają żadnego wpływu na przebieg rozgrywki.
Za granie w "Fortnite" nie musimy płacić, ale to nie jedyny atut tego tytułu. – Gra ma bardzo niski próg wejścia. Jest na tyle łatwa, że odnaleźć może się w niej każdy – przynaje Krzysztof "Krzysieqq" Owsieniuk, gracz i jeden z redaktorów FortnitePolska.pl – Wystarczy, że wylądujesz na ziemi, podniesiesz broń i podejmiesz walkę z przeciwnikiem. To jednak nie gwarantuje wygranej. By wygrać, należy nie tylko posiadać broń, surowce lub medykamenty, musimy również odpowiednio się budować. Właśnie ten element sprawia, że gra jest inna niż wszystkie. Przeciwnik cię atakuje? Postaw ścianę i zablokuj jego strzały! Nie możesz wejść na górę, na której znajduje się apteczka? Zbuduj tam schody! – wylicza.
Fortnite'o'mania pozwala zarabiać
Kiedy pod koniec grudnia pierwszy raz zasiadałem, zawiodłem się i nie rozumiałem jej ówczesnego fenomenu. Kilka minut trzeba było czekać na rozpoczęcie partyjki, kolejne minuty upływały na wylądowaniu na wyspie, a potem niemal natychmiastowo dostawałem kulkę i cały proces trzeba było powtarzać - jak się miałem czegoś nauczyć? Odstraszały mnie też dzieciaki, które swoimi niezmutowanymi głosami wydzierały się i prawdopodobnie obrażały mnie (nie znam rosyjskiego, a głównie ten język słyszałem). Niedawno dałem grze drugą szansę i najwyraźniej uległa poprawie, bo... wciągnąłem się po uszy. Wreszcie też udało mi się przetrwać dłużej niż 5 minut i zobaczyć magiczny napis "zwycięstwo".
W grę wkręcają się kolejne osoby, które dodatkową ją rozsławiają. Jej fanem jest popularny amerykański raper Drake. Jego mecz z graczem Ninja na YouTube obejrzano już ponad 6 mln razy.
Wspomniany Tyler „Ninja” Blevins to gwiazda "Fotnite'a". Amerykanin transmituje swoje rozgrywki twitch.tv i zarabia na tym miesięcznie... 500 tys. dolarów. Co więcej - jedna z uczelni w USA funduje stypendium dla graczy "Fortnite" wynoszące 4000 dolarów miesięcznie.
"Fortnite" jest również jedną z najczęściej oglądanych gier w tym serwisie. Na wydarzeniu zorganizowanym na targach E3 pobiła rekord należący do "Dota 2" - w szczycie transmisję oglądało 1,5 mln osób. Ludzie zatem nie tylko wcielają się w cyfrowe postacie, ale uwielbiają też patrzeć na to, jak to robią inni. Liczba obserwujących oscyluje średnio w granicach 100 tysięcy, ale jeden turniej, który zorganizował Ninja śledziło 680 tys. widzów.
W "Fortnite" pograsz na wszystkim... no może z wyjątkiem kalkulatura
Od "Fortnite" trudno się oderwać nie tylko przez wciągającą zabawę, ale i jej wieloplatformowowość. W domu można pograć na komputerze lub konsolach PlayStation 4 czy Xbox One. W podróży lub szkole na iPhone'ach czy iPadach, a od niedawna na przenośnej konsolce Nintendo Switch. Latem ma się pojawić też wersja na smartphone'y z Androidem. Tak więc produkt będzie dostępny na niemal każdym możliwym sprzęcie i na każdym przebieg rozgrywki jest ten sam. Nieźle to sobie Epic Games wykombinowało - totalnie zdominowało rynek.
To, że można pograć w "Fortnite" na wszystkim i wszędzie, jest ogromną zaletą, ale i poniekąd wadą. Łatwo się w taki sposób uzależnić. Pierwszy głośny przypadek pochodzi z USA, gdzie 9-latka (choć gra jest dla przynajmniej 12-latków) z karty kredytowej rodziców wydawała co miesiąc 67 dolarów, a gdy tata chciał jej zabrać konsolę, to uderzyła go w twarz. Spędzała ukradkiem w świecie "Fortnite" całe noce i załatwiała się pod siebie. "Była tak wciągnięta w grę, że nawet nie chciało jej się chodzić do toalety" – mówiła jej mama. Dziewczynka w końcu trafiła na odwyk.
"Fortnite" nie tylko z esportowym potencjałem
W Polsce jak na razie o chorobliwym uzależnieniu nie było mowy, ale w grę wkręcają się kolejne osoby. Jeden z najsłynniejszych youtuberów Piotr "Izak" Skowyrski, który jest komentatorem na mundialu w Rosji i był znany przede wszystkim z gry "Counter Strike", obecnie najwięcej czasu spędza właśnie na wirtualnej wyspie budując zwariowane konstrukcje. I chyba znalazł nowe powołanie.
– Polska jest aktualnie drugim po Francji krajem w Europie, w którym tytuł ten zyskał największą popularność wśród graczy. Dzięki temu możliwe jest organizowanie wielu wydarzeń, które będą angażowały graczy i pozwalały im na sprawdzenie swoich umiejętności – przyznaje Krzysztof "Krzysieqq" Owsieniuk. W Polsce zorganizowany był już Turniej Gwiazd – W planach jest wiele bardzo dużych event'ów offline'owych oraz online'owych. Jednym z najbliższych, o których warto wspomnieć jest Cracow Game Days, który odbywać się będzie 21 i 22 Lipca w Expo Kraków. Jednak to nie jedyne wydarzenia, które są planowane w najbliższym czasie – dodaje. "Fortnite" dołączył też do PlayStation League.
Polscy gracze i organizatorzy esportowych imprez dostrzegają potencjał gry. To z pewnością nie jest chwilowy trend jak w przypadku "Pokemon GO". Jeśli chcemy kiedyś na niej rzeczywiście zarabiać i być esportowcem "Fortnite", to lepiej zacząć grać już teraz, ale jeśli chcemy się po prostu rozerwać, to nic nie stoi na przeszkodzie. – Ta gra przeznaczona jest dla wszystkich. Niezależnie od tego czy jesteś stary czy młody, z łatwością powinieneś odnaleźć swoje miejsce w Bojowym Autobusie. Każda minuta spędzona z "Fortnitem" gwarantuje ci mnóstwo rozrywki oraz ciekawych doznań. Przez to, że gra jest tak losowa, nie ma praktycznie możliwości byś rozegrał dwa takie same mecze. Za każdym razem trafiasz na inny łup oraz przeciwników, każdą grę rozgrywać musisz w trochę inny sposób.
"Fortnite" w pół roku przyciągnął miliony ludzi na całym świecie, grają w niego celebryci, a szkoły fundują stypendia, organizowane są też ligi esportowe - nieźle jak na... nieukończony produkt. Tak jest - gra jest ciągle testowana i uruchomiona przez Epic Games w fazie "wczesnego dostępu". Trudno sobie wyobrazić co się stanie, gdy wyjdzie jej pełna wersja.
Reklama.
Krzysztof "Krzysieqq" Owsieniuk
Gracz i redaktor FortnitePolska.pl
"Fortnite nie stara się upodobnić do realnego świata. Wręcz odwrotnie, dzięki czemu nie ma przed sobą ograniczeń. Chcesz się szybko poruszać po mapie? Weź wózek sklepowy i wsadź do środka kolegę. Chcesz trochę polatać? Użyj panelu skokowego lub jetpacka! Masz za mało surowców? Rozwal za pomocą kilofa wszystko co masz w pobliżu lub zbierz lamę. Nikt nie wie jakie ciekawe nowości przyniesie nowa aktualizacja oraz jakie przedmioty, które zmienią kształt rozgrywki pojawią się wkrótce. Dużym plusem jest również to, że gracze mają realny wpływ na wygląd gry. Masz ciekawy pomysł na skina bądź przedmiot? Daj znać o tym Epic Games, a może okazać się, że to właśnie dzięki tobie pojawią się w grze nowości. Te rzeczy i wiele innych składa się na szał i popularność tego tytułu".
Krzysztof "Krzysieqq" Owsieniuk
" Gra rozwija się z tygodnia na tydzień, zapewniając nowe doznania użytkownikom, przez co trudno odsunąć ją na dłuższy czas. Dlatego też, według mnie nie jest to chwilowy trend. "Fortnite" będzie zyskiwał popularność wraz z każdym patchem oraz nowym rynkiem na którym się pojawi. Aktualnie, żaden z tytułów nie jest w stanie zagrozić popularności Fortnite".