Tomasz Komenda utworzył swoją własną "czarną listę". Znalazł się na niej między innymi jego pierwszy obrońca Michał Kelm, który - zdaniem niesłusznie skazanego - dopuścił się poważnego uchybienia. – Taki obraz na pewno zwiększa prawdopodobieństwo wysokiego odszkodowania – komentuje sam adwokat w rozmowie z portalem wp.pl. Przekonuje przy tym, że też się czuje ofiarą tej sprawy i spirali nienawiści, jaka wokół niego się wytworzyła.
Michał Kelm stwierdził, że Tomasz Komenda i jego rodzina "przytaczają dziś nieprawdziwe okoliczności, nie dostrzegając tego, że wszystkie wnioski prokuratury, które doprowadziły do wydania wyroku uniewinniającego Tomasza Komendę, są zbieżne z tym, co formułowałem konsekwentnie w toku niemal dekady pracy jako jego obrońca". "Przez te wszystkie lata także ponosiłem konsekwencje tej sprawy" .
Adwokat przekonuje, że był jedyną osoba, która – nie będąc powiązana z Komendą rodzinnie – stała po jego stronie. I to wbrew organom państwa, opinii publicznej i mediom. – Spirala nienawiści wobec pana Komendy dotykała wielokrotnie również mnie: otrzymywałem listy z pogróżkami, wyszydzano moich najbliższych, w trakcie przerw w rozprawach obrażano nie tylko Tomasza Komendę, ale i mnie. Nie zniechęciło mnie to, aby przez kilka lat rzetelnie chronić interesów oskarżonego – przekonuje.
Oskarża, bo chce większego odszkodowania
Tomasz Komenda domaga się teraz wielomilionowego odszkodowania. Michał Kelm twierdzi, że trafił na "czarną listę" Komendy po jego wypuszczeniu z więzienia, wcześniej zaś był traktowany jako sojusznik niesłusznie skazanego. – Dopiero teraz, po uniewinnieniu, gdy oboje są w innym otoczeniu, przeczytałem w mediach o wyrzutach wobec mnie. I jako doświadczony adwokat-praktyk dobrze to rozumiem w wymiarze taktycznym – taki bowiem obraz na pewno zwiększa prawdopodobieństwo wysokiego odszkodowania – wyjaśnia.