Sebastian Rudy z reprezentacji Niemiec ma polskie korzenie? Przemysław Babiarz powtórzył błąd, który już kilka lat temu roznosiły polskie media.
Sebastian Rudy z reprezentacji Niemiec ma polskie korzenie? Przemysław Babiarz powtórzył błąd, który już kilka lat temu roznosiły polskie media. Fot. Roman Rogalski / Agencja Gazeta

W studiu TVP Sport tuż przed meczem Niemiec ze Szwecją Przemysław Babiarz próbował wmówić, że niemiecki piłkarz Sebastian Rudy ma polskie korzenie. Czym zaliczył spektakularną wpadkę, której dziennikarz sportowy z takim doświadczeniem nie powinien popełniać.

REKLAMA
– Sebastian Rudy – takie polskie imię, polskie nazwisko... – stwierdził "wymownie" Przemysław Babiarz w dyskusji nad składem, który Niemcy wystawili przeciwko Szwedom. Po czym w sieci posypały się kpiny z dziennikarza sportowego TVP. Dlaczego? Bo przypisywanie polskich korzeni 28-letniemu pomocnikowi reprezentacji Niemiec Sebastianowi Rudemu to błąd.
O czym Babiarz powinien wiedzieć, gdyby uczył się na błędach swoich kolegów po fachu. "Polonizowanie" 28-letniego Niemca już kiedyś miało bowiem miejsce. Już kilka lat temu polskie media informowały, że Rudy miał być synem 16-krotnego reprezentanta Polski Andrzeja Rudego, który w latach 2010-2011 był trenerem klubu Sportfreunde Siegen.
Mylące mogło być to, że Andrzej Rudy faktycznie ma syna o imieniu Sebastian. Jednak Sebastian Rudy z "Die Mannschaft" z polską rodziną nie ma nic wspólnego. Urodził się w Villingen-Schwenningen w Badenii-Wirtembergii. A wychował się we wsi Dietingen, rozpoczynając karierę w juniorach miejscowego FC. Jeżeli Rudy miałby być synem Polaka, to musiałby się urodzić w Kolonii. W 1990 roku Andrzej Rudy był bowiem zawodnikiem 1. FC Koeln.
Aż dziw bierze, że Przemysław Babiarz nie sprawdził tej informacji przed programem. Nie był to jednak jedyny "kwiatek" dziennikarza. – Szwedzi są zadowoleni, że to Polacy będą im sędziowali mecz z Niemcami – powiedział w studiu TVP Sport. Jego wypowiedź ma związek z faktem, że mecz Niemcy-Szwecja sędziuje Szymon Marciniak, Paweł Sokolnicki i Tomasz Listkiewicz. Komentarz Babiarza zabrzmiał tak, jakby Polacy mieli zapomnieć o profesjonalizmie i kierować się germanofobią.