
Część Polaków hejtuje piłkarzy za to, co odstawili na mundialu w Rosji. Druga część kibiców broni Lewandowskiego i spółki, dla odmiany hejtując... kibiców, którzy "zostawili" kadrę". Cały szkopuł w tym, że Polacy mieli święte prawo mieć duże oczekiwania. Balonik mógł być napompowany (czy w którymś kraju nie był?), a kadra miała obowiązek sprostować tym oczekiwaniom. W końcu są profesjonalistami i za to dostają pieniądze. Polacy nawet przełknęliby te porażki, gdyby tylko na boisku zobaczyli klasę. Tymczasem nie było ani zwycięstwa, ani dobrej gry.
REKLAMA
Pompowanie balonika
Na to, co stało się na mistrzostwach w Rosji, spuśćmy zasłonę milczenia. Dobrze wiecie, jaki był smutny finał polskich marzeń.
Na to, co stało się na mistrzostwach w Rosji, spuśćmy zasłonę milczenia. Dobrze wiecie, jaki był smutny finał polskich marzeń.
Po zaskakująco świetnym Euro 2016 eliminacje do MŚ w Rosji przeszliśmy niemal jak burza. Wyszliśmy z pierwszego miejsca w grupie, Lewy nastrzelał rekordowo dużo bramek, nasi grali regularnie w najlepszych europejskich klubach. Generalnie: żyć nie umierać. Kibice przyzwyczaili się do dobrej gry reprezentacji i rekordowo wysokiego miejsca w rankingu FIFA. Apetyt na dobry występ biało-czerwonych rósł.
Dwa spotkania towarzyskie: z Chile i z Litwą jednocześnie zasiały trochę niepewności (2:2 z Chile), ale i narobiły nadziei (4:0 z Litwą). Po drodze były zgrupowania kadry w Juracie i w ośrodku szkoleniowym w Arłamowie. Krótkie nagrania z przygotowań i treningów, które można było oglądać w mediach społecznościowych pokazywały ciężką pracę piłkarzy i całego sztabu. Widać było także bardzo dobrą atmosferę w drużynie, brak niepotrzebnego napięcia i swobodę, która miała budować dobre morale reprezentacji. To wszystko sprawiło, że zdecydowana większość Polaków liczyła na dobry występ biało-czerwonych na rosyjskim mundialu.
Oczekiwania
Tak wielki turniej to modelowy przykład podstawowej zasady sportu: wszystko jest możliwe, a turniejowy kopciuszek może niezwykle dużo namieszać. Jednak polscy kibice pod pojęciem "wszystko", mieli raczej na myśli wyjście z grupy, a potem "jakoś to będzie". Dlatego mając to wszystko na uwadze nie ma absolutnie nic złego w żalu, rozczarowaniu i złości na polską kadrę, która nie tylko odpadła – bo nie to jest problemem. Problemem jest fakt, że zrobili to w tak żenujący sposób, do którego polscy kadrowicze nas przyzwyczaili. Koszmary z przeszłości wróciły.
Tak wielki turniej to modelowy przykład podstawowej zasady sportu: wszystko jest możliwe, a turniejowy kopciuszek może niezwykle dużo namieszać. Jednak polscy kibice pod pojęciem "wszystko", mieli raczej na myśli wyjście z grupy, a potem "jakoś to będzie". Dlatego mając to wszystko na uwadze nie ma absolutnie nic złego w żalu, rozczarowaniu i złości na polską kadrę, która nie tylko odpadła – bo nie to jest problemem. Problemem jest fakt, że zrobili to w tak żenujący sposób, do którego polscy kadrowicze nas przyzwyczaili. Koszmary z przeszłości wróciły.
– Oczywiście, że mieliśmy prawo wymagać od tej drużyny co najmniej wyjścia z grupy. Mówimy o ćwierćfinaliście mistrzostw Europy, którzy zresztą odpadli w nich nie przegrywając meczu. Przypomnijmy, że wtedy zdecydowały o tym rzuty karne. W dodatku ta drużyna swoją grą, tym, że awansowała w rankingu FIFA, sprawiała, że każdy, nawet towarzyski mecz reprezentacji Polski, wypełniał trybuny do ostatniego miejsca. To był taki odwzajemniony romans między kibicami a reprezentacją – mówi Michał Pol, jeden z najbardziej znanych dziennikarzy sportowych w Polsce.
Michał Pol podkreśla też, że pozycja naszych piłkarzy i ich gra za granicą obiecywały o wiele więcej niż zobaczyliśmy na rosyjskich murawach. – Mamy piłkarzy w czołowych klubach. Ten trener, ta ekipa już osiągnęła wspólnie sukces. I w eliminacjach, i w turnieju. Mieliśmy prawo oczekiwać powtórki, przynajmniej wyjścia z grupy. Nikt tu nie mówił o żadnych medalach. Ale przede wszystkim mieliśmy prawo oczekiwać gry, w której mamy jakiś styl, mamy jakiś pomysł na akcje ofensywne, wykorzystania Roberta Lewandowskiego, który właśnie u Adama Nawałki zaczął strzelać gole. Widzieliśmy przecież przed mundialem granie skrzydłami, które było u nas świetne – wylicza Pol.
Nie będzie nawet żalu
Pol zwraca uwagę na słabe elementy polskiego zespołu. To nie tylko przygotowanie fizyczne i psychiczne, ale także konkretni zawodnicy, którzy nie powinni zagrać w tym turnieju. – Adam Nawałka zawsze zadziwiał nas wybieranymi piłkarzami i ich ustawieniami. Zawsze się to jednak sprawdzało. Do tego mundialu. Milik? Obsadzony fatalnie. Kuba Błaszczykowski? Nawałka nie dostrzegł tego, że to już nie te lata i sześciomiesięczna przerwa zrobiła swoje. Kamil Grosicki, który nie zaczął nawet drugiego meczu? Okazuje się, że bycie rezerwowym drugiej ligi angielskiej to nie to samo co gra przed ostatnim Euro – mówi Michał Pol.
Pol zwraca uwagę na słabe elementy polskiego zespołu. To nie tylko przygotowanie fizyczne i psychiczne, ale także konkretni zawodnicy, którzy nie powinni zagrać w tym turnieju. – Adam Nawałka zawsze zadziwiał nas wybieranymi piłkarzami i ich ustawieniami. Zawsze się to jednak sprawdzało. Do tego mundialu. Milik? Obsadzony fatalnie. Kuba Błaszczykowski? Nawałka nie dostrzegł tego, że to już nie te lata i sześciomiesięczna przerwa zrobiła swoje. Kamil Grosicki, który nie zaczął nawet drugiego meczu? Okazuje się, że bycie rezerwowym drugiej ligi angielskiej to nie to samo co gra przed ostatnim Euro – mówi Michał Pol.
Najgorsze w tym wszystkim jest jednak coś innego. – Mieliśmy prawo oczekiwać walki. Odpadamy z mistrzostw i nikt nas nie żałuje. O ile będziemy żałować Iranu czy Maroka, to nas...? Nie bardzo wiadomo z czego zapamiętać Polskę na tej imprezie. Mieliśmy prawo jako kibice oczekiwać, żeby się nasi nie kopali w czoła i żebyśmy sami sobie nie wbijali takich goli – kończy rozmowę Michał Pol.
Teraz pozostało czekać na wnioski, które zarówno piłkarze, trener, sztab szkoleniowy, ale również PZPN wyciągnie z tego turnieju. Nie wiadomo, czy stanowisko zachowa Adam Nawałka oraz ilu piłkarzy przejdzie na reprezentacyjną emeryturę. Jedno jest pewne: przez kilka miesięcy apetyty zostały rozbudzone, a marzenia o świetnym występie i walce na murawie upadły z hukiem. Zawiedzione zostało też zaufanie, budowane przez kilka ostatnich lat. Trudno będzie je odbudować.
