
"Wojna, wojną, a kaprysy Pani Mody trwają nadal", tak pisano w rubryce "Poradnik Gospodyni" w "Gazecie Żydowskiej", periodyku z warszawskiego getta. Getto warszawskie miało bowiem własną modę. Poprzez ubrania i dbanie o siebie kobiety codziennie rozgrywały własną, cichą partyzantkę. 22 lipca, w rocznicę akcji likwidacyjnej, warto pamiętać nie tylko śmierci, ale także o życiu, które walczyło do końca, każdego dnia.
Choćby wojna trwała ze 100 lat, choćby świat został przewrócony do góry nogami – nic nie zmieni „lepszej połowy ludzkości” – kobiet. My, płoche istoty nie zważamy nigdy na wypadki odbywające się na szerokim świecie, a jesteśmy o wiele bardziej zainteresowane, jaką suknię nosiła Hela na herbatce u pani Zosi i czy w kolorze rdzawym będzie nam do twarzy […] Nawet dziś, kiedy warunki zmuszają nas do odmawiania sobie nawet najbardziej koniecznych rzeczy – krawcowe i krawcy damscy nie mogą sobie dać rady z nawałem pracy [...] Wojna, wojną, a kaprysy Pani Mody trwają nadal
Moda jak matka
Kobieta Mody zasadniczo różni się od wszelkich modeli kultury masowej: zło – w jakiejkolwiek postaci – jest jej obce.(…) Moda zanurza w stanie niewinności kobietę o której mówi i do której mówi, w tym stanie, gdzie wszystko jest najlepsze na tym najlepszym ze światów. „Dobry ton” Mody zabraniający jej wypowiadania czegokolwiek, co jest estetycznie lub moralnie przykre miesza się tu z językiem matczynym; to język matki chroni córkę przez jakimkolwiek kontaktem ze złem
Historia Zagłady to przede wszystkim historia śmierci. Jeśli pojawia się w niej ciało, jest to prawie zawsze narracja o "dole cielesnym", o cierpieniach, poniżeniach, upodleniu. Nie ma historii o ciele, które walczy o to, aby nie być jedynie "mięsem", lecz ciałem, któremu kształt nadaje kultura, dosłownie i w przenośni, "ciałem ubranym w kulturę".
Opowieść o ubranym ciele to pisanie historii Zagłady z pozycji "mimo wszystko". To pisanie o codzienności, która zwykle jest przezroczysta, lecz w stanie wyjątkowym dla kultury, okazuje się tym, co świadczy o naszej tożsamości, moralności. Nie świadczy o niej dokonywanie lub niedokonywanie heroicznych czynów – to pozostaje zarezerwowane dla niewielu. Troska o higienę, gotowanie, ubieranie się, sprzątanie – to czyny dostępne dla wszystkich.
Bluzkę niestety wzięłam w kwiatki, wcale nie pasującą i do tego taki bardzo lekki, płaszczyk i torbę, w której miałam dwa opatrunki, bieliznę na zmianę, coś w rodzaju ręcznika. Mamusia kupiła nam wszystkim takie niezbędniki do jedzenia: łyżka, widelec i kubek. Każdy z nas musiał to mieć przygotowane. A torba, to był taki materiał robiony właściwie z papieru, to się szyło samemu. Byłam mokrusieńka, bo strasznie zmokłam rano i to wszystko nie wyschło, zrobiło się ładnie, nie miałam innej bluzki, więc poszłam w tej w kwiatki. Strasznie się wstydziłam tej bluzki, bo taka w kwiatki na powstanie
Być sobą mimo wszystko
