X Kongres Kobiet był jubileuszowy. Odbył się w Łodzi, gdzie rządzą kobiety, mówiono m.in. o pracy kobiet. I właśnie na tym wydarzeniu cieniem kładą się opowieści ochroniarek, które obsługiwały imprezę – że nie pozwolono im usiąść, nie było przerw na jedzenie, był problem z toaletą. Sprawa od kilku dni żyje w mediach społecznościowych. Kongres Kobiet właśnie wydał oświadczenie. "Wyrażamy ubolewanie wobec sytuacji, w jakiej znalazły się pracownice firmy ochroniarskiej" – pisze. Choć zaznacza, że niektóre opinie pozostają w sprzeczności z wyjaśnieniami, jakie uzyskano.
"Ochroniarki nie kryją rozczarowania, że zostały potraktowane w tak rażący sposób podczas wydarzenia, które jest poświęcone tematom walki o prawa kobiet", "Wstyd", "Feministki dały popis szacunku do innych kobiet" – takie wpisy pojawiły się na profilu facebookowym stowarzyszenia. X Kongres Kobiet odbył się w Łodzi 16-17 czerwca. Ale dopiero teraz sprawa zaczęła nabierać rozgłosu.
"Czy według Stowarzyszenia Kongresu Kobiet pracownicy ochrony w tym oczywiście kobiety nie zasługują na szacunek w pracy?" – takie pytania zaczęły się mnożyć w ostatnich dniach. Na prawicy piszą o wojnie wśród feministek. Inni, że zabrakło przeprosin dla ochroniarek.
"Miałyśmy stać przez 16 godzin"
– Wydamy oświadczenie. W tej chwili zbieramy informacje, próbujemy wszystko wyjaśnić, o co chodzi. I w audycji radiowej, i w różnych tekstach, i na FB, w różnych przekazach pojawiają się bardzo konkretne oskarżenia, dotyczące jakiejś osoby czy osób, które źle odnosiły się do ochroniarek, czy wydawały dziwne polecenia. Wyjaśniamy to i próbujemy ustalić, jak było – mówiła naTemat Dorota Warakomska, prezeska Kongresu Kobiet.
Rozmawiałyśmy we wtorek po południu. –Doprecyzowujemy formę oświadczenia – zaznaczała Dorota Warakomska. – To trwa, bo nie udało nam się nawiązać kontaktu z panią Marią Świetlik, autorką tekstu na portalu gazeta.pl, który dotyczy osób z ochrony i osób ze strony organizującej kongresowe wydarzenie, bez danych o konkretnych osobach.
Przed tygodniem Maria Świetlik opisała na portalu gazeta.pl "zaplecze Kongresu Kobiet". Pisze, że wybrała się tam z dużą ciekawością. I że od pracownicy firmy ochroniarskiej dowiedziała się rzeczy, które wstrząsnęły potem ruchami kobiecymi, i nie tylko – o tym, że podczas obsługi Kongresu ochroniarka była zmuszona stać przez kilkanaście godzin, bez możliwości odejścia, by coś zjeść.
Kilka dni później Codziennik Feministyczny dołożył kolejne relacje anonimowych kobiet. Czytamy, że ochroniarki "po raz pierwszy spotkały się z tym, by organizator stawiał wymagania, które łamią prawa pracownika". "Na zachowanie organizatorek Kongresu skarżyłyśmy się szefowej, która nas zatrudniła, chciałyśmy zrezygnować" – mówi jedna z kobiet. Tu znajduje się artykuł Igi Dzieciuchowicz, w którym pojawia się więcej zarzutów pod adresem organizatorek.
"Do tej pory nic takiego się nie zdarzyło"
Ochroniarek podczas Kongresu liczącego 4,5 tys. uczestniczek było 5. Tylu samo było ochroniarzy. Dorota Warakomska zapewnia, że to nie Kongres zatrudniał firmę ochroniarską: – Wynajmujący, czyli Hala Expo w Łodzi, w swoim zakresie obowiązków miała również nadzór nad ochroną. My bezpośrednio się tym nie zajmowałyśmy, nie wynajmowałyśmy firmy ochroniarskiej. Nie było konieczności bezpośrednich rozmów z tymi osobami.
Pytam, który z tym zarzutów był najgorszy, najbardziej oburzający. Prezeska mówi, że słyszała w radiu jedną z kobiet, która twierdziła, że jakaś osoba – podobno organizatorka Kongresu – wydawała polecenia, że mają stać jak słup soli i na baczność.
– I właśnie dlatego ustalamy, czy i kto mógł tak powiedzieć. Do tej pory nigdy nie zdarzało się, od początku istnienia Kongresu, by to Kongres Kobiet wydawał polecenia pojedynczym pracownikom ochrony, osobom sprzątającym czy jakiejkolwiek innej grupie zawodowej. To leży w gestii osób, które kierują tymi firmami – podkreśla. Dodaje, że to, aby kobiety były ochroniarkami podczas Kongresu było jednym z postulatów samych uczestniczek: - Taki postulat przekazałyśmy już kilka lat temu – że jeśli to możliwe, prosimy, żeby były to kobiety, bo takie jest oczekiwanie ze strony uczestniczek.
"Wyrażamy ubolewanie wobec sytuacji"
Oświadczenie pojawia się w środę rano. Czytamy w nim: "W związku z publiczną dyskusją na temat organizacji X ogólnopolskiego Kongresu Kobiet wyrażamy ubolewanie wobec sytuacji, w jakiej znalazły się pracownice firmy ochroniarskiej, i postanawiamy, że kolejne Kongresy będą staranniej weryfikowane pod kątem przestrzegania praw pracowniczych osób, które pracują w miejscu, gdzie odbywa się Kongres" – pisze wreszcie Kongres Kobiet w oficjalnym oświadczeniu. Ale ubolewa też też nad eskalacją dyskusji dotyczącej organizacji wydarzenia.
Zaznacza też, że "niektóre opinie pozostają w sprzeczności z wyjaśnieniami, jakie
uzyskałyśmy od podmiotów odpowiedzialnych za przygotowanie hali, w której odbył
się X ogólnopolski Kongres Kobiet, i jej ochronę".
"Kongres to nie jest impreza masowa"
W Codzienniku Feministycznym pojawił się również wątek, że Kongres Kobiet nie zgłosił nigdzie, że organizuje imprezę masową. – Kongres Kobiet jest imprezą zamkniętą, a nie masową i to jest podstawa podstaw. Żeby się na nią dostać, trzeba zarejestrować się na stronie internetowej. To nie jest impreza sportowa, czy kulturalna. To jest spotkanie dyskusyjne, to są warsztaty i panele, które są organizowane przez osoby uczestniczące w Kongresie. Nie podlegamy pod przepisy dotyczące imprez masowych – odpiera zarzuty prezeska.
Mimo to, jak wyjaśnia, w Kongresie i tak od początku przyjęto zasady, że wydarzenie zgłaszane jest do różnych służb. I tak samo było w tym roku: - Był radiowóz, policjanci dzwonili do nas, ustalali wszystko, był kontakt ze strażą miejską, była kontrola przeciwpożarowa, byli ratownicy medyczne. Takie są fakty.
"Przykre, że pojedyncze osoby uderzają w tysiące kobiet"
Prezeska Kongresu Kobiet mocno podkreśla szczególnie jedno. Nie chciałaby, żeby w całej tej dyskusji podważano cały dorobek Kongresu: – Widzę, co się dzieje na różnych forach w mediach społecznościowych i jest to po prostu przykre, że pojedyncze osoby uderzają w tysiące kobiet, które działają społecznie na rzecz innych. Jakby nie doceniano ich wysiłku, poświęcenia i zaangażowania. Jeśli po stronie Kobiet popełniono błędy to absolutnie wyciągniemy konsekwencje wobec osób, które to zrobiły. Ale musimy ustalić fakty.
Czym skończy się ta burza? Czas pokaże. Póki co, na pewno wywołała ogromne emocje. "Widać ewidentnie, że pracownice obsługi technicznej Kongresu nie należą do wspólnoty kobiet, z którymi szefowe Kongresu Kobiet chciałyby działać i się utożsamiać" – pisze w innym artykule Codziennik Feministyczny.
"Skierować dyskusję na pozytywne tory"
– Jeśli ta dyskusja przyczyni się do wprowadzenia lepszych rozwiązań w Polsce, na rynku pracy, lepszego traktowania kobiet w pracy, to wielkie brawa. Chciałybyśmy, żeby całą tę dyskusję skierować na pozytywne tory. Żeby coś konstruktywnego wynikało dla tych kobiet – mówi Dorota Warakomska. Jak dodaje, nie chodzi o to, żeby teraz się przepychać i mówić kto, co powiedział: – Owszem, wnioski i konsekwencje trzeba wyciągnąć. Jeśli tak było, jak słyszymy w oskarżeniach. Nam zależy, żeby kobiety zajmowały właściwe pozycje, żeby zarabiały właściwie i żeby były traktowane porządnie i poważnie. Bez znaczenia w jakiej grupie zawodowej, czy dziedzinie występują.
Już po publikacji tego artykułu otrzymaliśmy oświadczenie EXPO Łódź. Tu również wyjaśniają sprawę. "Dokładnie analizujemy wszystkie kwestie poruszone w artykule. (...) Poprosiliśmy zewnętrzna agencję ochrony o raport z ich działań, a także o wyjaśnienie zaistniałej sytuacji" – czytamy.
"Z rozmowy z jedną z pracownic firmy wynajętej przez organizatorki Kongresu, podczas gdy uczestniczki paneli mogły korzystać z VIP-owskiej toalety i darmowych posiłków w wydzielonej restauracji, ona zmuszona była kilkanaście godzin stać (choć obok było dostępne krzesło) bez możliwości odejścia choćby na chwilę, by coś zjeść lub wypić. To odrażający przykład nadużycia władzy klasy średniej nad kobietami i ich ciałami". Czytaj więcej
Iga Dzieciuchowicz, Codziennik Feministyczny
relacja jednej z ochroniarek
"Organizatorka zażądała, by mężczyźni nie byli, jak to się wyraziła, „łysymi łbami”. Nam przekazała, że mamy stać na baczność i nie ruszać się z miejsca, nie wyraziła zgody na przerwy na jedzenie czy picie lub skorzystanie z toalety. Jeśli zrobiłyśmy choćby jeden krok, organizatorka po prostu wrzeszczała na nas, mówiąc „głąby”, „idiotki”".
Dorota Warakomska
Jedno mogę powiedzieć – trzeba wyciągnąć wnioski na przyszłość. Kongres Kobiet jest ruchem społecznym, który cały czas ewoluuje, cały czas się uczy i dostosowuje do wyzwań, które stoją przed nami. Dlatego kładę duży nacisk na to, żeby wyjaśnić tę sprawę, żeby wiedzieć, jakie wnioski wyciągnąć. I na pewno je wyciągniemy. Umawiamy się już na dyskusje o tym, czy i co zmienić w Kongresie.
Codziennik Feministyczny
fragment artykułu
"Ich [Kongresu Kobiet- przyp. red] wspólnotę stanowią głównie kobiety z gospodarczych i intelektualnych salonów: szefowe, profesorki, polityczki. Sprzątaczki, kelnerki, ochroniarki to inna klasa społeczna, z którą realnie nie mają i nie chcą mieć nic wspólnego". Czytaj więcej