Cztery lata temu mówiono o fantastycznym niemieckim pokoleniu. O kuźniach talentów, którym nie dorównują żadne inne na świecie. Tymczasem teraz Niemcy sensacyjnie pożegnali się z mundialem. Przegrali z Koreą Południową 0:2 po nokautujących ciosach w doliczonym czasie gry. Ale nawet remis nie dałby im awansu do fazy play-off. Jednak istotny jest jeszcze jeden aspekt, który może zaskoczyć wielu.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Patrząc na historię mistrzostw świata w piłce nożnej, Niemcy są już... szóstym zdobywcą trofeum, który w kolejnym mundialu nawet nie wychodzi z grupy. Liczby nie kłamią! O bolesnym fatum przekonują się kolejni mistrzowie świata, którzy przedwcześnie żegnają się z rozgrywkami jako obrońcy tytułu.
Może i nie działo się tak w każdym z ostatnich turniejów, ale jednak z "klątwą mistrzów" mamy do czynienia nad wyraz często. W 1998 roku mistrzostwo świata zdobyła Francja, a cztery lata później zakończyła udział w mundialu już w fazie grupowej. W 2010 roku jej los podzielili mistrzowie świata z Włoch. Także niespodziewanie nie przebili się do fazy pucharowej.
Cztery lata później doszło do kolejnej sensacji. Hiszpanie byli przedstawiani jako kandydaci do długiej supremacji, ze względu na nadzwyczajnie zdolne piłkarskie pokolenie. Jednak w 2014 roku mistrzowie z 2010 roku także pożegnali się z mundialem już w grupie. Piłkarze z Półwyspu Iberyjskiego najpierw zostali rozbici przez Holandię 1:5, a potem przegrali z Chile 0:2. Turniej w ich wykonaniu został określony jako zmierzch tiki-taki, czyli stylu krótkich podań po ziemi, jaki opracował Pep Guardiola.