Jak przy większości przemówień Mateusza Morawieckiego, nie mogło obyć się bez historycznego wstępu. Było o 550-leciu polskiego parlamentaryzmu, o żelaznej kurtynie, greckich, rzymskich i judeo-chrześcijańskich korzeniach Europy i upadku komunizmu. Po przydługim wstępie, premier doszedł wreszcie do wydarzeń ostatnich kilkunastu miesięcy, które w oczach innych krajów europejskich
pogrzebały polskie sądownictwo i konstytucję. – Nasze narody zostały ukształtowane przez swoją kulturę i instytucje. Uszanowanie tych narodowych tożsamości jest fundamentem zaufania w Unii. Pluralizm konstytucyjny, wpisany w art. 4 Traktatu, jest ogromną wartością i każdy kraj ma prawo do kształtowania swojego systemu prawnego, zgodnie ze swoimi tradycjami – przekonywał Morawiecki. I na tym skończyło się mówienie o rewolucji w najważniejszym w Polsce sądzie.