Kontrowersyjnych wypowiedzi na Jasnej Górze w ostatnich dwóch dniach padło wiele. Do Częstochowy zjechały tysiące osób na 27. Pielgrzymkę Rodziny Radia Maryja. Ojciec Tadeusz Rydzyk fragment jednego z przemówień poświęcił homoseksualizmowi. I albo dyrektorowi toruńskiej rozgłośni coś się pomieszało, albo celowo wprowadził wiernych w błąd.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
"Marsz Równości" odbywający się w Częstochowie tego samego dnia, co Pielgrzymka Rodziny Radia Maryja – to musiało doprowadzić do iskrzenia. Szef MSWiA Joachim Brudziński napisał o reakcji policji w sprawie "znieważenia i profanacji symboli narodowych" – bo na jednej z flag umieszczono orła na tęczowym tle. Z ambony na jasnogórskich błoniach padły zaś słowa o zboczeńcach.
W tej wypowiedzi zgadza się jedno – faktycznie był taki minister (ściślej - wiceminister), który homoseksualizm nazwał zboczeniem i wkrótce potem stracił stanowisko. Ale o "błękitnym telefonie z Brukseli" nie mogło być mowy, bo to była zupełnie inna epoka.
Minister Kapera i zboczeńcy
O. Tadeusz Rydzyk właściwie na 100 proc. miał na myśli polityka Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego (tak, tak – tej historycznej partii, w której był choćby i Antoni Macierewicz, i Stefan Niesiołowski, a którą obśmiewał Paweł Kukiz w piosence, którą wielu uznało wtedy za obrazoburczą).
Członek ZChN, stomatolog Kazimierz Kapera w 1991 r. został podsekretarzem stanu w ministerstwie zdrowia w rządzie premiera Jana Krzysztofa Bieleckiego. Krótko pozostał na stanowisku – zaledwie dwa miesiące.
Jego rządowa kariera skończyła się tuż po tym, jak w imieniu ministerstwa obwieścił: "Homoseksualiści to zboczeńcy roznoszący AIDS". Premier Bielecki odwołał go w trybie natychmiastowym, przez co Kazimierz Kapera dla środowisk konserwatywnych stał się wręcz symbolem męczeństwa.
Bo Unia kazała
Ale to był sam początek lat 90., pierwsze chwile po upadku PRL – na terenie Polski jeszcze stacjonowały radzieckie wojska. Żaden AWS (Akcja Wyborcza "Solidarność") jeszcze wtedy nie istniał. O żadnej Brukseli nikt wtedy jeszcze nie śmiał nawet marzyć – Polska znalazła się w UE dopiero kilkanaście lat później.
Po co więc o. Tadeusz Rydzyk straszy wiernych na Jasnej Górze rzekomymi rozkazami z Unii Europejskiej, która dyktowała, kto może być w polskim rządzie, a kto nie? Pozostaje wierzyć, że to tylko kwesta kłopotów z pamięcią.
redemptorysta, dyrektor Radia Maryja, dyrektor Telewizji Trwam, prezes Fundacji Lux Veritatis, przewodniczący Rady Naukowej Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu
Wielu ludzi w świecie – nie myślę tylko o Polsce, bo w Polsce może jeszcze się bronią – ale wielu ludzi ma już jakby przemielone umysły. Już nie robi na nich wrażenia, (…) że dwóch facetów to małżeństwo – albo dwie kobiety. Normalnie to by się nazywało zboczenie, ale jak jeden minister za czasów AWS-u powiedział, że to jest zboczenie, to na drugi dzień już przestał być ministrem, bo przyszedł "błękitny telefon" z Brukseli.