Małgorzata Gersdorf odpowiedziała prezydentowi Andrzejowi Dudzie na jego zawiadomienie, w którym poinformował ją, że została przeniesiona w stan spoczynku. W liście I prezes SN wyjaśnia, że zamierza sprawować swoją funkcję do samego końca.
"Biorąc to pod uwagę stwierdzam, że moja kadencja trwa do 30 kwietnia 2020 i jestem zobowiązana do sprawowania tego urzędu z mocy najwyższego prawa Rzeczypospolitej Polskiej - Konstytucji RP" – napisała w zakończeniu listu sędzia Małgorzata Gersdorf.
"Z chwilą powołania do pełnienia przedmiotowej funkcji rozpoczyna się zatem kadencja Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego, która nie może zostać skrócona żadną ustawą. Podobnie zresztą jak nie można skrócić konstytucyjnej kadencji innych organów konstytucyjnych" – argumentuje.
Gersdorf podkreśla, że prezydent może odesłać sędziego w stan spoczynku jedynie wydając postanowienie. To z kolei powinno być opublikowane i podpisane przez premiera. Zawiadomienie wysłane przez prezydenta "nie wywołuje skutków prawnych".
Prof. Małgorzata Gersdorf wróciła do pracy we wtorek. Początkowo prezes miała wrócić do obowiązków na początku przyszłego tygodnia, ale sytuacja się zmieniła i postanowiła przerwać urlop wypoczynkowy. Już w czwartek wysłała list do Andrzeja Dudy, w którym uzasadnia, dlaczego jej kadencja na stanowisku I Prezes Sądu Najwyższego nadal trwa.
Piotrowicz straszy
Powrót Gersdorf do pracy bardzo nie spodobał się Stanisławowi Piotrowiczowi. W dość ostrych słowach odniósł się do tego w wywiadzie dla Radia Maryja. Jego zdaniem zgodnie z prawem Gersdorf jest sędzią w stanie spoczynku. Polityk PiS zaznaczył, że wszystkie czynności, które zamierzałaby podjąć, będą z mocy prawa nieważne i nieskuteczne.
– Jednocześnie naraża się na odpowiedzialność dyscyplinarną z tego względu, że sędziów w stanie spoczynku również obowiązują ściśle określone zasady. Niestosowanie się do obowiązującego prawa może skutkować wyciągnięciem konsekwencji dyscyplinarnych. Jedna z najsurowszych sankcji, jaka może spotkać, to pozbawienie stanu spoczynku – rzekł.