Już jakiś czas nie było słychać o próbach uzyskania przez Polskę reparacji wojennych od Niemiec. Jednak to wcale nie oznacza, że porzucono ten temat. Wraz z wywiadem z Arkadiuszem Mularczykiem w "Rzeczpospolitej" sprawa powróciła. Padła nawet data publikacji raportu w tej kwestii.
Poseł Solidarnej Polski Arkadiusz Mularczyk, któremu jakiś czas temu powierzono misję uzyskania od rządu niemieckiego reparacji za straty w II wojnie światowej, oświadczył, że prace nad końcowym raportem są na półmetku.
Według niego, publikacja ma nastąpić "na początku 2019 roku". – Zespół naukowców, finansowanych przez Polską Fundację Narodową pracuje nad szeregiem aspektów – zapewnił.
Mularczyk stwierdził też, że z niemieckiej strony liczy na "zdrowy rozsądek i chęć zmycia win za III Rzeszę, której Niemcy przecież są spadkobiercami". A co w przypadku, gdy niemiecki rząd nie wykaże się w tej sprawie dobrą wolą? Według posła, trzeba będzie "zbudować koalicję państw poszkodowanych". O które państwa chodzi i jak owa koalicja miałaby wyglądać? Tego nie wiadomo.
A co z Rosją?
Arkadiusz Mularczyk odniósł się także do głosów, które zarzucały mu, że nie podejmuje podobnych działań w kierunku Rosji, będącej spadkobierczynią ZSRR i działań wojennych prowadzonych przez Sowietów na terenie Polski.
– Uważam, że w następnej kadencji Sejmu powinien powstać raport o stratach wojennych zadanych przez Rosję sowiecką – stwierdził. Przyznał jednocześnie, że wyegzekwowanie odszkodowań od Rosji może być niemożliwe, ponieważ "dzisiejsza Rosja jest krajem, który nie przestrzega prawa i ładu międzynarodowego".
Przypomnijmy, w temacie niemieckich reparacji wojennych dla Polski padały różne szacunkowe liczby. Najpierw była mowa o 850 miliardach dolarów. Potem kwota zmniejszyła się do 543 miliardów. Następnie temat ucichł. Do sprawy ewentualnych polskich żądań odnieśli się też prawnicy Bundestagu. Stwierdzili oni, że Polska w latach 50. XX wieku zrzekła się reparacji i temat jest zamknięty.