Wakacje i używki od dawna tworzą nieodłączny duet. Tegoroczne lato jest pod tym względem wyjątkowe. Dilerzy chcą zdążyć sprzedać towar przed wejściem w życie nowelizacji ustaw. Pakują więc do torebek co popadnie, a nieświadomi ludzie trują się mocniej niż do tej pory. Tylko w woj. łódzkim w ciągu tygodnia z powodu dopalaczy zmarło 10 osób.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
Dopalacze będą traktowane jak "klasyczne" narkotyki od 1 listopada 2018 roku. W tym momencie za handel grożą tylko kary administracyjne, czyli finansowe. Za sprawą Ministerstwa Zdrowia, które przygotowało nowelizację ustawy, jesienią za posiadanie znacznych ilości dopalaczy będzie można spędzić nawet trzy lata za kratkami, a za handel nimi grozi nawet 12 lat więzienia.
Słynna lista zakazanych substancji ma być też szybciej aktualizowana. Będzie dodawana jako załącznik do rozporządzenia ministra, a nie ustawy, przez co skróci się czas delegalizacji nowych substancji. Dni dilerów dopalaczy są więc policzone, więc chcą się teraz wszystkiego pozbyć i jeszcze na tym zarobić - kosztem życia ludzi w całej Polsce.
Wakacyjne czyszczenie magazynów w Łódzkiem
To nie rozbuchana przez media "flakka" zamienia ludzi w zombie, ale niebezpieczne, niesprawdzone mieszanki różnych substancji psychoaktywnych. Jeden z łódzkich policjantów powiedział mi, że na rynek wcale nie trafił żaden nowy specyfik, ale dilerzy pozbywają się staroci. Niewykluczone, że nawet obniżają cenę i robią promocje.
W Łodzi i Bełchatowie w ciągu tygodnia zmarło 10 osób najprawdopodobniej w wyniku zażycia dopalaczy. Wszystkie były już wcześniej notowane przez policję w związku z posiadaniem.
– Nic nie wskazuje na to, że pojawiły się jakiś nowy, konkretny dopalacz. Przy zatrzymaniach i zgonach zabezpieczamy wszystko i przekazujemy do badań ustalając skład, ale nie natrafiliśmy na nic nowego – przyznaje naTemat mł. insp. Joanna Kącka, rzecznika prasowa Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.
– De facto klient, który jest na końcu łańcucha, nie ma żadnej pewności co kupuje. Nawet jeśli w tym światku funkcjonuje coś pod jedną nazwą, to po dwóch tygodniach może mieć zupełnie inną zawartość. Apelujemy więc do osób, które w najbliższym czasie zamierzają zażyć "sprawdzony" towar, by tego nie robiły – tłumaczy Joanna Kącka z policji.
Specgrupa do walki z dopalaczami
Na terenie województwa łódzkiego nie ma żadnego sklepu i punktu stacjonarnego ze sprzedażą dopalaczy - to efekt wojny wypowiedzianej m. in. przez urzędników. Policjanci zdają sobie też sprawę z tego, że funkcjonuje obwoźny handel z zamówieniami na telefon, a dilerzy reklamują się na portalach z ogłoszeniami.
W świetle obowiązujących jeszcze przepisów, to sanepid powinien ścigać handlarzy, którzy naruszają przepisy administracyjne. Policjanci nie zamierzają jednak stać z założonymi rękami i powołali specjalny zespół, który zajmuje się koordynacją działań służb na terenie województwa.
Dzięki prowadzonym działaniom i wielotygodniowym rozpoznaniom, łódzcy policjanci zatrzymali na terenie Bałut 36-latka podejrzewanego o sprzedanie dopalaczy 25-latkowi, którego zwłoki ujawniono 31 lipca w mieszkaniu przy ul. Kilińskiego. Martwego chłopaka znalazła dziewczyna. W ręce miał szklaną rurkę z resztkami palonego świństwa.
Śledczy muszą w tym momencie "kombinować" z zarzutami, bo nie ma kar więzienia za dopalacze. W przypadku śmierci, prokuratura może np. postawić zarzut narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, który podlega karze pozbawienia wolności do lat 12.
– Obecny stan prawny jest taki, że produkcja i handel dopalaczami nie są karalne z Kodeksu Karnego. Nowelizacja da nam możliwość podejmowania takich samych działań , jak przy narkotykach – zapowiada Joanna Kącka.
Od jesieni policjanci będą mieli większe pole do manewru. – W tym momencie gdy dostajemy sygnał o handlu czy produkcji dopalaczami, to zakładamy, że w składzie znajdą się zakazane substancje. Przesłuchujemy osoby, zabezpieczamy towar, robimy to na no nam pozwala prawo. W większości przypadków okazało się, że to "tylko" dopalacze i musieliśmy umarzać nasze postępowania karne – przyznaje policjantka.
Dopalacze zbierają żniwo w całej Polsce
Łódzkie to kolebka dopalaczy - w stolicy województwa otwarto przecież pierwszy sklep (i to przy ulicy Piotrkowskiej!), w Pabianicach prężnie działała fabryka, a całe województwo od początku przoduje w rankingach umieralności z powodu zatruć. Śląskie dotrzymuje mu kroku.
Nowelizacja ustawy będzie jednak przecież obowiązywać w całym kraju, więc w pozostałych województwach również notowane są zgony. Prawdopodobnie z tych samych powodów co w Łódzkiem.
W Mazowieckiem odziały toksykologii również mają pełne ręce roboty, a w Radomiu może paść niechlubny rekord. Od początku roku odnotowano już 74 przypadki zatruć - to niemal tyle samo co w całym 2017 roku. W zeszłym tygodniu Radio Dla Ciebie podawało, że w ciągu kilku dni zatruło się siedem osób. Jedna z nich zmarła: to 57-letni mężczyzna. To naprawdę nie jest dobry czas na eksperymentowanie z używkami.
Nikt ci nie będzie w stanie pomóc
Dopalacze produkowane są głównie w Chinach i potem rozprowadzane na cały świat - to globalny problem. Już kilka miesięcy temu Donald Trump ogłosił w USA walkę z epidemią opioidów. Podobny kryzys przeżywa obecnie nasz kraj.
– Co roku w wakacje obserwujemy wzrost liczby zatruć dopalaczami. Tegoroczne różnią się od pozostałych w liczbie zgonów. Jest ich coraz więcej i nasila się to od pół roku – tłumaczy Jan Bodnar, rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Sanitarnego.
Uważa, że istnieją dwie przyczyny. – Wiążemy to z pojawieniem się na rynku syntetycznych opioidów - pochodnych fentanylu. Naśladują działanie heroiny czy morfiny, ale są bardziej toksyczne niż swoje "naturalne" odpowiedniki. W wielu przypadkach wyłączają układ oddechowy. Człowiek czuje się rozluźniony, zasypia i już się nie budzi – tłumaczy Bodnar. Druga sprawa to właśnie miksy.
Nieprzypadkowo mówi się o "podejrzeniach" zatruciem dopalaczami, bo tak naprawdę lekarze nie wiedzą co brał pacjent, który do nich trafia. Testy wykażą obecność klasycznych narkotyków jak amfetamina czy marihuana, ale jeśli w ciele denata znajduje się pół tablicy Mendelejewa, to nawet najlepszy specjalista nie wie jak się do tego zabrać.
Kiedyś dopalacze były sprzedawane w określonej formie np. w opakowaniu z opisem "rozpałka do grilla", specjalną nazwą i zastrzeżeniem, że nie nadaje się do spożycia. Teraz osoby, które rozprowadzają dopalacze, najpierw ściągają hurtowe ilości i sami je porcjują. Kryształki, proszki, tabletki, masy plastyczne pojawiają się w zawiniątkach i nie wiadomo co to dokładnie jest. Nie wykluczamy, że pośrednicy sami je modyfikują, by zwiększyć objętość, a przez to zysk.
Jan Bondar
Główny Inspektorat Sanitarny
Zdarzają się odmiany syntetycznych opioidów, które są śmiertelnie groźne w dawce 0.1 mg. To przecież mikroskopijna ilość. Oprócz tego, na rynku zawsze było dużo syntetycznych katynonów. Do tej pory taka substancja była toksyczna, ale nie śmiertelnie. W związku ze zmianami w "branży" i wietrzeniem magazynów, pojawiły się mieszanki katynonów z innymi substancjami, które już mogą zabić.