Sylwia Ługowska-Bulak ma ciekawe koneksje. To z jednej strony były "aniołek Kaczyńskiego", z drugiej zaś żona szefa klubu PiS w Radzie Miejskiej Łodzi Sebastiana Bulaka. Ługowska-Bulak przed dwoma tygodniami otrzymała pracę na stanowisku wicedyrektora Narodowego Instytutu Samorządu Terytorialnego.
Jeszcze w 2015 roku została doradczynią ministra, a jej zadaniem był odpowiadanie za promowanie resortu w mediach społecznościowych. Ciekawie robi się jednak dopiero, kiedy przypomnijmy sobie artykuł "Newsweeka" ze stycznia ubiegłego roku, w którym napisano, że Ługowska-Bulak kierowała nieoficjalną komórką, która sprawdzała konta społecznościowe pracowników Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Od jednego stanowiska do drugiego
Kariera Ługowskiej-Bulak w Ministerstwie Spraw Zagranicznych dobiegła końca po tym, kiedy nowszym szefem ministerstwa został Jacek Czaputowicz. Następca Witolda Waszczykowskiego zwolnił ją i wielu innych pracowników, zastępujący wszystkich swoimi ludźmi.
Żona Sebastiana Bulaka jednak doskonale odnalazła się w nowej sytuacji. W marcu zatrudniono ją w gabinecie politycznym ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego. Lecz już po upływie paru tygodni otrzymała intratną pracę od Joachima Brudzińskiego. Tak została wicedyrektorką Narodowego Instytutu Samorządu Terytorialnego.
Dodajmy, że Ługowska-Bulak objęła też funkcję asystenta zarządu Łódzkiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej kierowanej przez innego byłego radnego PiS.
Kluczowe jest to, że Narodowy Instytut Samorządu Terytorialnego zajmuje się problemami samorządowymi. Tymczasem Ługowska-Bulak nie ma doświadczenia w pracy w samorządzie. – I właśnie jak "aniołek" owa pani skacze sobie z jednej chmurki dyrektorskiej na drugą, z posady na posadę w podległych PiS-owi instytucjach – komentuje dla Onetu poseł PO Krzysztof Brejza.
Przypomnijmy, że Jarosław Kaczyński wielokrotnie już ogłaszał, że "do polityki nie idzie się dla pieniędzy". Prezes PiS wziął więc na celownik spółki skarbu państwa. Przekonywał, że osoby, które pracują w spółkach Skarbu Państwa, nie znajdą się na listach wyborczych partii.