Sejm miał zająć się projektami ustaw o związkach partnerskich. Oba, zgłoszone przez Ruch Palikota i SLD, zostały jednak wyrzucone z porządku obrad. Za debatą nad nimi głosowało jedynie 25 posłów PO. O tym, czy głosowanie pokazało, ilu faktycznie w Platformie jest liberałów rozmawiamy z posłanką Agnieszką Pomaską.
Ostatnio słyszeliśmy, że konserwatywne i liberalne środowiska w Platformie są równe. Po wczorajszym głosowaniu okazało się, że jest Was ledwie dwudziestka piątka. Jak Pani się czuje jako partyjna mniejszość?
Agnieszka Pomaska: A dlaczego pani tak twierdzi? Wczorajsze głosowanie niektórzy potraktowali politycznie i dlatego głosowali przeciw projektom. Ale w Platformie jest zdecydowanie więcej osób, które popierają związki partnerskie. Nie jest tak, ze zdecydowana mniejszość w PO to liberałowie.
No bo szczerze: co partii zależało, żeby wpuścić projekt do porządku obrad?
Nie wiem, proszę pytać tych, którzy głosowali inaczej. Ja uważam, że dyskusja nad tym problemem jest ważna i należy ją podejmować. Dlatego głosowałam za.
To było głosowanie ideologiczne, przeciwko związkom partnerskim czy polityczne, przeciwko Ruchowi Palikota i SLD?
Niektórzy faktycznie chyba potraktowali to głosowanie jako polityczne. Ja uwazam ze nie warto było tak do tego podchodzić. Proszę mi wierzyć, że grono, które popiera takie rozwiązania, jest liczniejsze.
Na Twitterze napisała pani, że w przygotowaniu jest projekt PO. Co on będzie zakładał?
Nie pracuję nad tym projektem, proszę pytać osoby, które się tym zajmują. Mam nadzieję, że projekt będzie akceptowalny dla parlamentarnej większości.
Czy popierających wprowadzenie projektu ustawy o związkach partnerskich do porządku obrad czekają jakieś konsekwencje?
A dlaczego miałyby czekać nas, a nie tych, którzy głosowali przeciwko? Nie byliśmy w tej sprawie związani dyscypliną.
Czy nie obawia się pani, że teraz, po tym głosowaniu, partia straci na wiarygodności?
Mam nadzieje ze ta dyskusja wpłynie na tych, którzy nie chcieli teraz rozmawiać o projektach dotyczących związków partnerskich. Może przy następnej okazji jednak uda się podjąć na ten temat debatę w Sejmie.
Czy uważa Pani, że PO to nadal nowoczesna, skierowana dla młodych ludzi partia?
Głosy w sprawach światopoglądowych są podzielone, nie jest to chyba zaskoczenie. Zdaję sobie sprawę, że niektóre osoby mogą poczuć się rozczarowane, ale Platforma zawsze była partią dyskusji.
Nie boi się pani, że młodzi wyborcy się odwrócą od Platformy?
Mam nadzieję, że tak się nie stanie.
Stefan Niesiołowski powiedział nam wczoraj w wywiadzie, że obrzydliwe jest to, że homoseksualiści mówią otwarcie, że są z kimś w związku. Taka opinia to w partii akceptowalna norma?
Każdy ma prawo do swojego poglądu. Mi się ten pogląd nie podoba, ale słyszałam jeszcze bardziej skrajne przekonania. Na szczęście nie od kolegów z partii. Trudno kogoś przekonać do zmiany poglądów, jeśli on rzeczywiście tak myśli. Z różnych powodów politycy nie podają sobie ręki. Mi się to nie podoba.
Jest jedną z posłanek, która poparła wprowadzenie projektów ustawy o związkach partnerskich pod obrady Sejmu. Poza nią, projekty poparli między innymi: marszałek Sejmu Ewa Kopacz, wicemarszałek Cezary Grabarczyk, minister zdrowia Bartosz Arłukowicz, rządowa pełnomocniczka ds. równego traktowania Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, minister sportu Joanna Mucha, minister kultury Bogdan Zdrojewski, wiceszefowa klubu PO Małgorzata Kidawa-Błońska.