Rojst czyli bagno, to nic innego jak metafora sytuacji, w której znaleźli się polscy obywatele w połowie lat 80. Wyprodukowany przez Studio Filmowe Kadr i Showmax serial opowie o mroku i beznadziei epoki słusznie minionej. Bagno ma jeszcze taką właściwość, że wciąga. Jak będzie w przypadku "Rojst"?
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
Wszystko zaczyna się od makabrycznego okrycia w lesie. Znaleziono dwa trupy: prominentnego działacza partyjnego i prostytutki z poderżniętym gardłem. W tym samym miasteczku i niemal w tym samym czasie para nastolatków popełnia samobójstwo. Oba wydarzenia mają wspólny mianownik.
To punkt wyjścia "Rojsta", którego premierowo zobaczymy 19 sierpnia na Showmaxie. Porozmawiałem o kulisach produkcji z reżyserem i aktorami.
Polskie bagno
Rzeczywistość PRL nie była łatwa i przyjemna, ale z pewnością inspirująca dla twórców kryminału. – Chciałem napisać historię osadzoną w latach 80. Pewne rzeczy definiowały przez to fabułę. Bohater nie może napisać SMS-a czy maila. Gdy dzwoni, a ktoś nie odbiera wprowadza pewną dramaturgię – tłumaczy Jan Holubek, reżyser, ale i współscenarzysta serialu.
– To lata mojego dzieciństwa, urodziłem się bowiem w 1978 roku. PRL naznaczył mnie tak bardzo, że chciałem wrócić do tamtych czasów. Udało mi się to zrobić pod postacią kryminału– wyjaśnia reżyser. Nie będą to jednak kolorowe, sielskie lata 80. rodem z amerykańskich produkcji, bo Polska w tamtym okresie była kompletnie innym krajem.
Mówi się, że "za komuny było lepiej". Reżyser chce zburzyć ten mit. – Naprawdę nie wiem kto tak mówi. Chyba ludzie, którzy zapomnieli, jak to jest stać w kolejkach, bez braku możliwości wyjazdu za granicę, organizowania demonstracji czy swobodnego mówienia – przypomina Holoubek.
Seweryn i Ogrodnik znów w duecie
W role dziennikarzy "Kuriera Wieczornego" wcielają się Andrzej Seweryn i Dawid Ogrodnik. Rozpoczynają śledztwo na własną rękę. Seweryn gra doświadczonego, ale zgorzkniałego reportera. Ogrodnik z kolei jest pełnym zapału nowicjuszem. Obu panów mogliśmy oglądać w duecie dwa lata temu w wielokrotnie nagradzanej "Ostatniej rodzinie".
– Zaskoczyło nas to, że w tak niedługim czasie mamy tę przyjemność ze sobą pracować. Byliśmy zachwyceni – przyznaje aktor Dawid Ogrodnik. – Czasy są faktycznie podobne, ale to zupełnie inne realia, historia czy nawet przestrzenie. Z "Ostatniej rodziny" pamiętam głównie klaustrofobiczne pokoje i zamknięte plany, a tutaj jednak mamy dużo plenerów – dodaje.
Serial nie jest skierowany jedynie do widzów, którzy pamiętają epokę słusznie minioną. – "Rojst" pomimo tego, że osadzony jest w realiach PRL, jest nowocześnie zrealizowany. Idealnym przykładem jest teledysk Brodki, który łączy kultową piosenkę ze współczesną aranżacją – zapewnia Dawid Ogrodnik.
Andrzej Seweryn to wybitny aktor starszego pokolenia. Kiedy ogłoszony stan wojenny, wyjechał do Francji. Ale powracał do naszego kraju co jakiś czas. – Serial absolutnie oddaje ducha tamtej epoki – przyznaje aktor, reżyser i dyrektor Teatru Polskiego.
72-letni aktor cieszy się, że jego pracę będzie można zobaczyć na internetowej platformie. – Sam oglądam seriale online. Kiedyś pójście do kina było zupełnie innym doświadczeniem, niż seans na smartfonie, ale trudno mi mówić o jakiś konsekwencjach tych zmian – dodaje Seweryn.
– Gombrowicz mówił, że świat, w którym jest 500 mieszkańców, jest zupełnie innym światem niż w przypadku świata dwumilionowego czy kilku-miliardowego. Zwiększa się liczba filmów i seriali. Teraz wszyscy jesteśmy filmowcami. To zostało w pewien sposób przewidziane przez Beksińskiego, który sam filmował wszystko co tylko mógł – przypomina Andrzej Seweryn, który w filmie "Ostatnia rodzina" wcielił się właśnie w rolę Zdzisława Beksińskiego.
Samobójstwo w czasach PRL
Niektórzy z nas pamiętają mrożącą krew w żyłach historię samobójstwa na warszawskiej Chomiczówce. Z 10. piętra zeskoczyła para nastolatków. – W serialu występuje podobny wątek, który okazuje się kluczem do śledztwa – zapowiada Jerzy Dzięgielewski, szef contentu w Showmaxie.
Duży nacisk położony został na młodych bohaterów. – To spędzało mi sen z powiek, bo gdzie znajdziemy w Polsce młodych aktorów? W USA nastolatków szkoli Disney czy Nickelodeon, a u nas dopiero szkoły wyższe – przyznaje Dzięgielewski. W castingach wzięło udział ponad 1000 osób. Wyłoniły m. in. młodą Nel Kaczmarek.
– Scenariusz był tak dobrze napisany, że moja postać była praktycznie gotowa. Musiałam tylko w nią wejść – mówi 18-letnia Nel Kaczmarek. W serialu odgrywa rolę Justyny Drewicz, która popełnia samobójstwo. – Nie ma mnie dużo, ale moja bohaterka jest bardzo wyrazista.Jej wątek pokazuje, że "ta dzisiejsza młodzież" wcale nie jest gorsza od tej kiedyś.
– Pomimo tego, że czasy są inne, to niektóre rzeczy się nie zmieniają. W szkołach dzieciaki nadal są gnębione i jest to bagatelizowane. Muzyka odgrywa w serialu dużą rolę, tak jak robiła to w latach 80 – dodaje. Do kręcenia zdjęć przygotowywała się oglądając stare polskie filmy.
Do serialu przygotować się można oglądając niezależny prolog w reżyserii autora teledysku z Brodką - Michała Marczaka. Jest już dostępny na Showmaxie. Sam "Rojst" liczy sobie pięć odcinków, które będą publikowane co tydzień. Premiera pierwszego zaplanowana jest na Showmaxie 19 sierpnia w niedzielę.
Wszyscy wiemy, że w Polsce to był czas totalnej boruty, mroczny, nieciekawy. Czas beznadziei, bo ludzie myśleli, że ta komuna nigdy się nie skończy. Rok 1984, w którym toczy się akcja serialu, to był "dół dołów". Dopiero w 86.-87. ludzie poczuli, że szykuje się zmiana.
Andrzej Seweryn
Aktor
Twórcy seriali kryminalnych uznają, że w tak krańcowych sytuacjach, jak morderstwa czy kradzieże, ujawnia prawda o człowieku. Łączą się tutaj dwa elementy: atrakcyjność zła i kat, że w ten sposób pokazujemy najtrudniejsze problemy społeczeństwa. To co ciemne i niedostępne, jest zawsze fascynujące. Dlatego dobro ma taki problem - jest mało atrakcyjne.