Praca jawna, tyle że... bez transmisji. Kuriozalne słowa o przesłuchaniach kandydatów do SN
redakcja naTemat
20 sierpnia 2018, 13:21·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 20 sierpnia 2018, 13:21
Gdy wybierano ławników do Sądu Najwyższego, wszystko było jawne. Dlaczego teraz jest to niemożliwe? Szef Krajowej Rady Sądownictwa tłumaczy to pokrętnie. "Praca w zespołach jest pracą jawną z tym, że nietransmitowaną" – stwierdza Leszek Mazur. W poniedziałek KRS rozpoczęła przesłuchania kandydatów do SN.
Reklama.
Na 44 wakaty w Sądu Najwyższego zgłosiło się 215 kandydatów. 20 kandydatur zostało wycofanych. Krajowa Rada Sądownictwa zaczęła właśnie przesłuchania kandydatów do SN. Wszystko jednak owiane jest tajemnicą.
"Będą udzielane dalsze informacje"
Poseł PiS Stanisław Piotrowicz, jednocześnie członek KRS, wchodząc na posiedzenie nie chciał dziennikarzom ujawnić nawet tego, w którym z czterech zespołów będzie prowadził przesłuchania kandydatów. Z wszelkimi pytaniami odsyłał do rzecznika KRS. Tyle że ten jest na urlopie.
Jawne, ale...
O tym, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami, poinformował dziennikarzy przewodniczący KRS sędzia Leszek Mazur. Na krótkim briefingu stwierdził, że nie ma mowy o żadnym utajnieniu prac. Dlaczego zatem nie można śledzić ich przebiegu? – Postępujemy dokładnie z przepisami. Praca w zespołach jest pracą jawną z tym, że nietransmitowaną – stwierdził.
Sędziowie ze Stowarzyszenia Iustitia zaapelowali o jawność prac KRS. Przypomnieli przy tym, że przesłuchania kandydatów na ławników w SN były jawne.
Mie mogę się zgodzić z taką oceną, że praca zespołów jest utajniona czy niejawna, ponieważ jawność jest tutaj regulowana przepisami, ma swoje granice i polega ona na dostępie w trybie informacji publicznej do protokołów prac zespołów, natomiast transmisja nie jest przewidziana.