Profesor nauk prawnych Wojciech Sadurski uważa, że w walce o niezależność polskiego sądownictwa przygniatająca przewaga jest po stronie PiS. "W konkurencji 'kto pierwszy rozwali/ocali polski Sąd Najwyższy' Trybunał Sprawiedliwości UE w Luksemburgu jest "w zasadzie bez szans" – napisał profesor w komentarzu dla "Gazety Wyborczej".
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Według eksperta TSUE nie ma szans, bo jest związany prawem. Za to nową KRS – zdaniem Sadurskiego – prawo nie wiąże, gdyż PiS "może zmieniać reguły z dnia na dzień".
Po drugie, nad KRS, w przeciwieństwie do TSUE, "stoi nie tylko skuteczny nadzorca Zbigniew Ziobro, przed którym gamoniowaci członkowie KRS drżą, ale jeszcze dwójka energicznych komisarzy politycznych: Krystyna Pawłowicz i prokurator Stanisław Piotrowicz" – czytamy w komentarzu Wojciecha Sadurskiego.
Sadurski konkluduje, że w efekcie jest mała szansa na to, że Trybunał Sprawiedliwości UE ze swoim "staroświeckim podejściem do prawa i uczciwości" zdążył rozważyć pytania prejudycjalne Sądu Najwyższego (TSUE rozpoczął rozpoznawanie wniosku w poniedziałek) i skargę Komisji Europejskiej, zanim nieprawidłowo wybrana, ale za to w pełni dyspozycyjna KRS obsadzi odpowiednią liczbę wakatów w SN.
Sadurski ocenił też, że ekspresowe przesłuchania w KRS są farsą, która pokazała stopień zdeprawowania zawodów prawniczych. Jest zdania, że pocieszające jest to, iż tak mało osób zgodziło się na tę "kompromitację", zwłaszcza zgłaszając się do Izby Dyscyplinarnej.
"Ten nowy organ Małej Inkwizycji Zbigniewa Ziobry ma być batem na niezależnych sędziów i innych prawników" – podsumowuje Sadurski. Zauważa, że władze nigdy nie wyjaśniły, dlaczego sędziowie izby mają dostawać 40-procentowy dodatek do pensji i emerytury. "Dodatek jest więc oczywiście premią za ześwinienie się i nikt tego nie ukrywa" – przekonuje.