Joanna Lichocka z PiS nie szczędzi krytyki publicznej telewizji. Tym razem dostało się Jackowi Kurskiemu. – Zaskakuje mnie, jak swobodnie prezes TVP wykorzystuje telewizję do... pokazywania samego siebie – stwierdziła posłanka w rozmowie z "Polską The Times". Dodała, że prawie nie ma dnia, by telewizji nie pokazano eventu z "miłą buzią" prezesa Telewizji Polskiej.
Polityk tłumaczyła, że "mało kto nie ma słabości do kamer, a szef telewizji jest niewątpliwie w tym szczególnym położeniu, że tej słabości może się oddawać łatwiej niż inni".
Lichocka została także zapytana przez dziennikarkę dziennika, czy nie zauważyła propagandy serwowanej przez TVP. – Widzę od lat propagandę rodem z PRL, gdy oglądam TVN. Zresztą nic dziwnego, to stacja stworzona przez ludzi tworzących propagandę komuny – przekonywała.
Podkreśliła, że nie będzie we wszystkim bronić Telewizji Publicznej, ale protestuje przeciwko twierdzeniu, że jej przekaz to propaganda. Mówiła, że dawniej wyrzucano z telewizji przyzwoitych dziennikarzy, zaś "Wiadomości" mówiły tym samym głosem co TVN.
To nie pierwszy raz, kiedy Lichocka krytykuje TVP. "Zboczeńcy" i "zezwierzęcenie człowieka" – takie słowa padły podczas programu "Studio Polska" prowadzonego przez Magdalenę Ogórek i Jacka Łęskiego. W rozmowie z Gazeta.pl Lichocka mówiła, że "prowadzący nie panowali nad programem".
– Bycie dziennikarzem to także pełnienie funkcji publicznej, a to nie oznacza zgody i milczącej akceptacji na obrażanie innych – argumentowała.