Masz dość bałaganu reklamowego na Gubałówce? Perspektywa wyjazdu z dziećmi do Władysławowa brzmi jak horror? Mazda rozumie te rozterki i rozwija swój projekt o wszystko mówiącej nazwie Slow Road. Sam przekonałem się, że to jedna z najlepszych metod na poznanie naszego kraju od tej mniej oczywistej strony.
Ten sierpniowy poranek w Kotlinie Kłodzkiej był dość pochmurny. Słońce niepewnie przedzierało się przez chmury, a ja z jeszcze większą dozą niepewności zerkałem z hotelowej restauracji na moją Mazdę MX-5. W jedynym słusznym kolorze lakieru: soul crystal red.
Obawy o pogodę skutecznie psuły mi śniadanie. Nie po to przecież tłukłem się tym małym sportowym roadsterem przez pół Polski w piątkowych korkach (A2 z Warszawy na Łódź była tak zapchana jak... jak zawsze), żeby w sobotę jeździć – i zwiedzać Góry Stołowe – z rozłożonym dachem.
A jednak ktoś tam wyżej nade mną się ulitował. Chwilę po załadowaniu bagażu chmury zaczęły się rozchodzić. Odpaliłem silnik, złożyłem dach i ruszyłem w podróż po słynnej drodze stu zakrętów. A potem czekały na mnie niesamowite formacje skalne we wspomnianych Górach Stołowych – nie tylko po polskiej stronie granicy, ale i w Czechach w słynnym Adrspachu.
Brzmi jak scenariusz filmu? Może trochę, ale żeby zorganizować sobie taką wycieczkę, praktycznie nie musiałem kiwnąć palcem. Wszystkie potrzebne informacje dostałem od Mazdy. I stało się tak nie dlatego, że jestem dziennikarzem. Projekt Slow Road, bo o nim ciągle mowa, jest dostępny dla wszystkich.
Początki były skromne
Wszystko, jak to najczęściej przy takich świetnych pomysłach, zaczęło się bardzo niepozornie. – Na początku był projekt Piękne Drogi. To było trzy lata temu. Opisywaliśmy tam dziesięć najładniejszych tras samochodowych w Polsce i był projekt czysto internetowy – opowiada Magdalena Springer, koordynator PR w Mazda Motor Poland.
W końcu kilka osób postanowiło poukładać te klocki. Bo przecież nie każda z tych tras była tuż pod nosem. Dla kogoś z Pomorza wyprawa choćby w Bieszczady to przecież spore wyzwanie. – Wniosek był prosty, jak jedziesz w taką trasę to potrzebujesz fajnego miejsca, żeby się zatrzymać na nocleg czy zjeść. I tak powstał nasz kolejny internetowy projekt o nazwie Slow Road – dodaje Springer.
I tak od tych kilku wyselekcjonowanych tras powstał tak naprawdę uniwersalny wirtualny przewodnik po miejscach, które w Polsce warto odwiedzić swoim samochodem. I co ważne, skierowany jest do tych, którzy najzwyczajniej w świecie chcą odpocząć. Większość z tras prowadzi bowiem w miejsca w Polsce szerzej nieznane lub chociaż nie tak popularne jak sztampowy Monciak w Sopocie czy nieśmiertelna asfaltowa droga nad Morskie Oko.
A to z kolei ciągnie za sobą bardzo poważne konsekwencje: ludzi jest jak na lekarstwo, a my mamy możliwość obcowania i z przyrodą, i naszym pojazdem. Wszystko zgodnie z filozofią Mazdy, Jinba Ittai, czyli swoistą łącznością z autem. W przeszłości sam się z tego hasła trochę podśmiewałem, ale po podróży MX-5 musiałem zmienić zdanie. Ale o tym później.
Wolni w podróży i w pięknych miejscach
– Mazda idzie własną drogą. To nasze "slow" jest w znaczeniu wolniej, ale i bardziej niezależnie. Chodzi o slow life – mówi Springer. Podstawowe założenie jest więc proste: bez nerwów, bez stresu, bez szybkiej jazdy. Choć akurat ja na drodze stu zakrętów do końca pohamować się nie mogłem, ale to tylko fragment całej przygody.
Sam wybrałem trasę na Dolnym Śląsku o nazwie Skalny Świat. Skierowana jest do wszystkich miłośników malowniczych dróg i pięknych szlaków turystycznych. Bo to też ważne: w projekcie Slow Road auto jest składnikiem przygody, ale nie jej głównym motorem napędowym.
Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zboczyć z trasy i ruszyć dalej pieszo. Mamy być wolni w każdym aspekcie. Wypoczywać tak, jak przyniesie nam to największą radość. Ja tak zrobiłem choćby pod Szczelińcem Wielkim oraz w słynnym skalnym mieście w Adrspachu.
Projekt Slow Road kładzie jednak nacisk nie tylko na dobre drogi i na piękne miejsca. W życiu w rytmie slow równie ważna jest dobra kuchnia (obowiązkowo w rytmie slow) oraz hotele, gdzie można zupełnie odciąć się od codziennych stresów.
Dlatego każda trasa jest opisana drobiazgowo. Każdy może się łatwo dowiedzieć, gdzie w tej części Polski warto zjeść i gdzie nocować. Tak jak choćby ja w przepięknym domu na szczycie bezimiennego wzniesienia, które góruje nad Dusznikami Zdrój. Tylko ja, książka, kubek herbaty, huśtawka czy leżak i widok na położone w dolinie uzdrowisko. Tak było i tak trzeba żyć.
Warto też podkreślić, że aby skorzystać z programu, nie trzeba być klientem Mazdy. Każdy może skorzystać z zaproponowanych tras, a co więcej: do Mazdy można się zwyczajnie zgłosić po dodatkowe wskazówki. Każdy je otrzyma.
Auto gotowe na przygodę
Choć z drugiej strony może i warto tym klientem być. Projekt Slow Road idzie trochę pod prąd w ogólnych motoryzacyjnych trendach. Akcenty są tutaj postawione zupełnie inaczej.
W czasach, kiedy każdy producent reklamuje swoje samochody jako niezwykle dynamiczne, co czasami wygląda kuriozalnie przy autach z trzycylindrowymi, doładowanymi jednostkami, projekt Mazdy promuje jazdę wręcz niedzielną. Wypoczynkową, w której radość daje nie prędkość, a podróż. Przygoda to tutaj pochodna nie prędkości, a odkrytych miejsc.
Sam do sprawdzenia Slow Road wybrałem jednak auto ostre jak brzytwa: Mazdę MX-5. Ktoś może mi zarzucić hipokryzję po tym co napisałem wyżej, bo co to niemal wyczynowe dzieło inżynierii ma wspólnego z relaksacyjną jazdą? Więcej niż można się spodziewać, ale o tym później.
Sama Mazda MX-5 to w pewnym sensie też dowód na ignorowanie pewnych trendów. W czasach, kiedy większość producentów unika tworzenia prawdziwych roadsterow, japońska ma już w swojej ofercie czwartą generację tego sportowego autka. Teraz nawet dochodzi lifting.
Jazda MX-5 to oczywiście spełnienie motoryzacyjnych marzeń. Niska masa, dynamiczny wolnossący silnik bez turbodoładowania, napęd na tył i obowiązkowa manualna skrzynia biegów. Ten zestaw wprost zachęca do przekraczania swoich limitów w górskich wirażach. Mnie zachęcił.
Ale ten samochód równie dobrze ucieleśnia wszystkie wartości, które promuje projekt Slow Road. Góry Stołowe (oraz ich okolice) to bowiem nie tylko ciasne wiraże drogi stu zakrętów. To także długie proste przez lasy i łagodne łuki na wzniesieniach.
To miejsca, gdzie można skupić się skupić na połykaniu kolejnych kilometrów bez zbędnego oglądania się na obrotomierz. A że to kabriolet, to mogłem jechać przed siebie smagany po czole promieniami słońca. Cudo.
Projekt nie jest zamknięty
Wiele też wskazuje na to, że tras będzie przybywać. Prace nad rozwojem projektu trwają nawet teraz. Kiedy ja to piszę i kiedy wy to czytacie.
– Zachodnia Polska jest jeszcze nieuzupełniona w takim stopniu, jaki chcemy. Mamy też redaktora w trasie Mikołaja Gospodarka, który te trasy objeżdża i fotografuje. To on ten projekt prowadzi – mówi Magdalena Springer.
Jednocześnie Mazda ciągle dba o to, żeby Slow Road zachował swój wysoki poziom. – Nie jest tak, że ktoś się zgłasza, a my proponujemy jakieś miejsca na słowo honoru. Sami sprawdzamy, czy to, co proponujemy, jest "slow". Wszystko weryfikujemy – podkreśla Springer. A redaktor jest w trasie. Niedługo zobaczymy kolejne efekty jego pracy.
Nie musisz mieć mazdy, żeby z tego skorzystać. To, co jest w sieci, jest za darmo dla każdego internauty. Dla właścicieli tych punktów noclegowych obecność w projekcie też jest darmowa. Podpowiadamy tylko trasę czy przekazujemy kontakt do danego obiektu noclegowego.