Patryk Jaki odpiera zarzuty o to, że nie ma czasu nadzorować służby więziennej.
Patryk Jaki odpiera zarzuty o to, że nie ma czasu nadzorować służby więziennej. fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Gazeta

Artur K. w sobotę zabił swoją partnerkę i jej syna. Za dwa tygodnie miał wziąć z nią ślub. Zabójca przebywał na przepustce z więzienia i to nie po raz pierwszy. Ba, wcześniej 90 razy był na przepustce. Opozycja krytykuje Patryka Jakiego i pyta, czy podczas kampanii wyborczej ma czas, by właściwie nadzorować Służbę Więzienną.

REKLAMA
Poseł Michał Szczerba opublikował tweet, w którym napisał, że warszawiacy są przerażeni sobotnimi morderstwami. – Dlaczego w dwa lata 90 razy udzielano przepustek mordercy? Czy był badany? Czy beztrosko nadal będzie narażane życie obywateli – pyta polityk.
W sobotę 40-letni Artur K. udusił swoją 35-letnią narzeczoną, a także trzyletniego Oskara, syna kobiety. Wszystko działo się podczas przepustki z więzienia. W nocy mężczyzna sam oddał się w ręce policji i złożył wyjaśnienia. Według informacji "Super Expressu" Artur K. w trakcie odsiadywania wyroku za zabójstwo aż 90 razy był na przepustkach.
Mężczyzna został już w 2004 r. skazany za zabójstwo. Jak nieoficjalnie dowiedział się "SE", zamordował swoją dziewczynę. Za kratami nie sprawiał problemów wychowawczych. Dlatego Służba Więzienna nie robiła mu kłopotów z przepustkami.
Jaki: nie moi podwładni
– W związku z podwójnym zabójstwem, jakiego w Warszawie dokonał 40-letni więzień na przepustce, zleciłem pilną kontrolę – powiedział Patryk Jaki we wtorek na antenie TVN24. Wyjaśniał też kwestię pobytu zabójcy na przepustce.
– To nie ja podejmuję tę decyzję. Nie jestem psychologiem, sędzią. To obrzydliwe, żeby na takiej tragedii robić politykę. Za poprzednich rządów takich tragedii było znacznie więcej, znacznie więcej niż za moich – mówił w TVN24.
– Byłem w opozycji. Nigdy nie przyszło mi do głowy w tych czasach, żeby robić konferencję prasową i po takich tragediach, a było ich znacznie więcej, żądać dymisji jakiegoś polityka. Nie wykorzystuje się takich tragedii do polityki – dodał kandydat Zjednoczonej Prawicy na prezydenta Warszawy.
– System jest skonstruowany w taki sposób, że decyzję o tym, czy dana osoba może opuścić zakład karny, podejmują kurator, psychologowie, psychiatrzy, doświadczeni penitencjarzyści plus wszystko dzieje się pod nadzorem sędziego penitencjarnego – wyjaśnił wiceminister sprawiedliwości.
źródło: "Super Express"