W modelingu osiągnęła już wszystko. Chodziła po wybiegach u największych projektantów i znalazła się na okładkach najważniejszych kobiecych czasopism. Anja Rubik to nie tylko modelka, ale też aktywistka społeczna. Wydała książkę "#sexedpl", w której znajdziemy 18 rozmów o miłości, dojrzewaniu i seksie. W rozmowie z naTemat.pl top modelka zdradziła, który temat poruszony w książce był dla niej najtrudniejszy, co miało wpływ na jej działalność społeczną i czy czuje się idolką nastolatków.
Choć Anję Rubik ostatnio częściej można spotkać na protestach dotyczących tematyki kobiecej, niż na wybiegu, nie oznacza to, że rezygnuje z modelingu. Jest głodna wielu wyzwań, a jak już się w coś zaangażuje, to wkłada w dany projekt całe serce. Tak jest w przypadku kampanii "#sexed.pl" i książki pod takim samym tytułem, która swoją premierę miała 19 września. Top modelka chce, żeby młodzież miała dostęp do rzetelnej i obszernej wiedzy seksualnej, bo tylko posiadając ją, można w otwarty i piękny sposób mówić o seksie.
Wiedza, jak prawidłowo założyć prezerwatywę, będzie potrzebna prawie każdemu i może nawet uratować nam życie. Ale w polskiej szkole jej nie znajdziemy”. To cytat ze wstępu twojej książki "#sexedpl”. Co w takim razie można przeczytać w podręczniku Wychowania do życia w rodzinie”?
Anja Rubik: Jeden z absurdów w książce do Wychowania do życia w rodzinie to na przykład stwierdzenie, że ginekolog to nie dentysta i nie chodzi się do niego regularnie. Kolejny to taki, że masturbacja jest czymś niedojrzałym, z kolei kalendarzyk małżeński jest metodą antykoncepcji, a przecież nie jest. Mnóstwo jest tych absurdów, a najgorsze jest to, że lekcje w szkołach zazwyczaj przeprowadzane są przez osoby nieprzygotowanie w odpowiedni sposób. Zajęcia prowadzą przeważnie katechetki, lub księża, którzy nie przechodzą żadnych kursów. No i nie ma się co dziwić, że potem dużo osób nie wie, co to jest edukacja seksualna. Niektórzy myślą, że to są pozycje z kamasutry i nauka w stylu "jak dobrze zrobić loda" , inni uważają, że edukacja seksualna to wyłącznie metody antykoncepcji i infekcje przenoszone drogą płciową.
Jakich informacji brakuje zatem na zajęciach w szkołach?
Edukacja seksualna to worek, do którego można włożyć mnóstwo tematów. To jest dorastanie, zmiany, jakie zachodzą w naszym ciele, głowie, infekcje przenoszone drogą płciową, ale też to, jak zbudowane są nasze narządy płciowe. To również higiena osobista, rozróżnienie, czym jest dobry, a czym zły dotyk. To też nasze prawa, świadomość seksualna, zrozumienie, że jesteśmy istotami seksualnymi, ze są różne orientacje płciowe. Jest wiele tematów, z którymi młodzież się spotyka i trzeba je omawiać. To też takie zjawiska jest sexting, czyli przesyłanie nagich zdjęć, czy sms-ów z erotycznym podtekstem oraz grooming, czyli podawanie się za kogoś, kim się nie jest w sieci. Potem gdy dochodzi do spotkania, widzimy osobę, która nie jest tą, za którą się podawała w internecie. Wielkim absurdem i sprzecznością jest też to, że w dzisiejszych czasach jesteśmy bombardowani seksem zewsząd, z każdej strony: od mody, reklam czy teledysków, a nie jesteśmy w stanie w piękny i naturalny sposób porozmawiać o seksie. A on przecież dotyczy każdego z nas.
Czy podręcznik „#sexedpl” w którym przeprowadzasz rozmowy z pedagogami, lekarzami i seksuologami to odpowiedź na brak solidnej wiedzy o seksie w szkołach, czy może kontynuacja kampanii #sexed.pl?
To jest połączenie tych dwóch rzeczy. Tak naprawdę nie myślałam o tym, żeby rozwijać kampanię. To miała być pojedyncza akcja. Zobaczyłam jednak, jaki był odbiór społeczeństwa. Filmiki #sexed.pl wzbudziły ogromne zainteresowanie. Obejrzało je ponad 10 milionów osób na różnych platformach. Zaczęłam dostawać setki listów nie tylko od młodzieży, ale też osób w rożnym wieku. Zainteresowałam się tematyką edukacji seksualnej, zaczęłam czytać różne statystyki i spotykać się z edukatorami. Zrozumiałam, że młodzież jest w bardzo trudnej sytuacji. Bo z jednej strony jest internet, gdzie można szukać wielu informacji, ale z drugiej, zanim młodzi ludzie dokopią się do tej prawdziwej i wejdą na stronę, która jest odpowiedzialna i przekazuje prawdziwe informacje, przeczytają mnóstwo bzdur po drodze.
Moi rówieśnicy, czyli ludzie urodzeni w drugiej połowie lat 80. nie rozmawiali z rodzicami o seksie, ani nie mieli w szkole edukacji seksualnej. Minęło tyle lat i naprawdę nic się nie zmieniło w tych kwestiach?
Tak, rodzice dalej nie rozmawiają z dziećmi o seksie. To pokolenie, które ma teraz dzieci nastolatki nie przeszło edukacji seksualnej, pokolenie lat 80. również jej nie przeszło, to jak my chcemy rozmawiać z dziećmi o seksie? Nawet nie wiemy, jak zacząć taką rozmowę i przekazać tę potrzebną wiedzę. Ja przy tworzeniu podręcznika wiele nauczyłam się o sobie. Myślimy, że jak uprawiamy seks, to już wszystko o nim wiemy. Bzdura, bo nie wiemy o nim nic. Książka najbardziej skierowana jest do młodzieży, ale ja bym ją polecała też dorosłym osobom. Mogą przeskoczyć pewne tematy, takie jak na przykład pierwszy raz. Ja też nie muszę o nim czytać, bo przecież mam go już za sobą, ale jak będę miała kiedyś dziecko, to przyda mi się ten rozdział.
W podręczniku znajdziemy nie tylko rozdział o pierwszym razie, ale też tożsamości płciowej, orientacji seksualnej, czy molestowaniu. Jak wyglądała praca nad książką i w jaki sposób ty się do niej przygotowywałaś?
Jak w coś się angażuję, to całkowicie. Przeprowadziłam rozmowy z każdą osobą uwzględnioną w książce, a pomagała mi w tym psycholog Basia Baran. W tworzeniu listy pytań miałam trochę doświadczenia, już przy pierwszej kampanii z młodzieżą. Wiedziałam też, jakie tematy mają być poruszone w podręczniku. Było dużo pracy nad tą książką. Rozmowa z każdym specjalistą trwała 3 lub 4 godziny, później spisywanie tekstu. Ja to wszystko przeglądałam i upraszczałam, bo chciałam, żeby treść była prosta i odpowiednia dla młodych ludzi. Materiał wysyłaliśmy do młodzieży, która dawała mi feedback, co jest ciekawe, a co nudne. Nanosiliśmy zmiany, a następnie wysyłaliśmy do osób, z którymi przeprowadzałam rozmowy. Później znów kolejne poprawki, wysyłanie do wydawnictwa i tak dalej. W książce są zdjęcia fantastycznej młodzieży, która zgłosiła się do projektu. Zamieściłam ogłoszenie na Instagramie, że robię kolejną akcję i że szukamy osób w wieku od 16 do 21 lat. Zgłosiło się ponad 900 osób. Wybraliśmy młodych ludzi o różnych orientacjach i ciałach, z Polski i zagranicy.
Który temat poruszony w książce szczególnie cię zafascynował, lub był dla ciebie trudny?
Trudny jest zawsze temat molestowania seksualnego. Z kolei zafascynował mnie temat odnajdywania swojej orientacji seksualnej. Hubert Sobecki, współprzewodniczący stowarzyszenia "Miłość nie wyklucza" świetnie o tym opowiada. Ja jestem bardzo tolerancyjna, ale mimo wszystko nie zastanawiałam się nigdy nad tym, co przechodzi osoba, która rodzi się z inną orientacją, z poczuciem, że jest kimś innym. Nie dość, że musi zmagać się ze sprawami typowymi dla nastolatków, to w dodatku nie ma z kim porozmawiać. U nas z tolerancją jest duży problem. Zazwyczaj taka osoba nie jest akceptowana w środowisku. I mimo że o tym wiedziałam, nie wgryzałam się w ten temat głębiej. To była fantastyczna rozmowa.
Stworzyłaś kampanię w sieci, w której znane osoby opowiadały w krótkich filmikach o seksualności, wydałaś książkę, ale też otworzyłaś pop-up szkołę Sexedpl. Opowiedz coś więcej o tym projekcie.
Pop-up szkoła jest rozwinięciem książki. To będzie pięć intensywnych dni wypełnionych warsztatami, wykładami i pokazami filmów. 19 września dawne liceum im. hoffmanowej w Warszawie zamieni się w pozytywny i dynamiczny festiwal świadomości seksualnej. Będzie też wystawa dla młodych fotografów zorganizowana razem z "Vogue", którzy poruszają temat odkrywania swojej seksualności, sensualności, akceptacji, cielesności i o odnajdywaniu swojej orientacji płciowej. Wystawę najpierw zobaczmy w warszawskim Muzeum Sztuki Nowoczesnej, a następnie podróżować po całej Polsce. Następnym projektem będzie piosenka #sexed.pl. Cały ruch rozwija się bardzo dynamicznie, z czego się bardzo cieszę.
Zaczęłaś intensywniej interesować się tematyką kobiecą i angażować się społecznie, gdy rok temu pojawił się projekt zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej. Dlaczego?
Tak, wtedy zaczęłam się angażować i brać udział w różnych protestach. Zainteresował mnie temat aborcji, bo wiem, że w krajach, gdzie jest legalna, wykonuje się dużo mniej zabiegów usuwania ciąży. Wynika to z tego, że tam po prostu przeprowadzana jest solidna edukacja seksualna. Zaczęłam się przyglądać, jak sytuacja wygląda w Polsce. No i tutaj mamy sprzeczność, bo z jednej strony walczymy o nienarodzone życia, z drugiej nie robimy nic, żeby zapobiegać niechcianym ciążom.
Wpływ na twoje zaangażowanie w sprawy społeczne miał film "120 uderzeń serca” w reżyserii Robina Campillo.
Byłam na Festiwalu Filmowym w Cannes i poszłam na premierę tego filmu. Reżyserem jest mój znajomy. To historia o tym, jak w latach 90. w Paryżu rządziła epidemia AIDS, a rząd nie informował ludzi o tym, co to jest HIV i jak się nim nie zarazić. I w takim milczeniu AIDS zbierało swoje żniwa. Postanowiła więc zadziałać grupa osób, która organizowała różne protesty, chodziła też do szkół z ulotkami informującymi o tym, co to jest HIV i jak na niego uważać. Wyszłam zszokowana z tego filmu i stwierdziłam, że u nas sytuacja wygląda podobnie, ale z edukacją seksualną. Nie ma w szkołach za dużo informacji o chorobach przenoszonych drogą płciową, takich jak kiła czy rzeżączka. Młodzież podczas pierwszego seksu myśli głównie o tym, żeby nie zajść w ciążę, więc pierwsza inicjacja to bardzo często seks analny. Dziewczyny chcą zostawić swoją błonę dziewiczą, ale przecież przez seks analny najłatwiej jest się zarazić. No i nastolatki nie myślą też o tym, żeby się zabezpieczyć. Jest też taka presja wśród młodzieży, że ten pierwszy raz chcą mieć szybko za sobą, co jest totalnym bezsensem. Ale to wszystko wynika z braku edukacji seksualnej.
Czujesz się idolką, autorytetem młodych ludzi?
Po kampanii Sexed.pl dostałam bardzo dużo listów. To mnie zmobilizowało do dalszego tworzenia. Zatrzymywały mnie młode osoby na ulicy, które mówiły, że pokazały te filmiki swoim rodzicom. Jedna dziewczyna, która była zła na mamę, za to, że nie poruszała z nią tematu orientacji seksualnej, teraz zrozumiała, ze mama nie była gotowa na te rozmowy i nie wiedziała, jak zacząć. Parę dziewczyn zostawiło chłopaków, bo uznały, że były przymuszane do pewnych rzeczy. Wcześniej nie miały o tym pojęcia, myślały, ze pewne czynności seksualne są ich obowiązkiem. Czy czuję się idolką? Tego nie wiem, natomiast mam głos i mogę coś zrobić. Mogę narobić szumu, coś zmienić i staram się to robić.
Rozmawiamy głównie o seksie wśród młodzieży. A jak to jest z dorosłymi? Według ciebie dorośli ludzie mają braki w edukacji seksualnej?
Dorośli mają ogromne braki w edukacji seksualnej. To, że ktoś uprawia seks, nie oznacza, że wie cokolwiek na temat seksu. Słyszałam taką historię o dziewczynie, która w wieku 30 lat zaszła w ciążę poprzez stosunek przerywany i bała się, czy całe dziecko jej się urodzi. Jest też taki brak odpowiedzialności w stosunku do drugiej osoby, na przykład antykoncepcja spada na kobietę, a nie na partnera. Rozmawiałam wielokrotnie z ginekologami, którzy opowiadali mi historie, jak mężczyźni nie chcą, żeby ich partnerka zażywała tabletki antykoncepcyjne, ale nie chcą też, żeby zaszła w ciążę. Spirala antykoncepcyjna też im nie pasuje. Więc jak widać, te braki w edukacji są, również wśród dorosłych. Gdy byłam na Woodstocku w ramach kampanii Sexed.pl podszedł do mnie młody mężczyzna w wieku 30 lat. Zapytał, co tutaj robię. Odpowiedziałam mu, że opowiadam o edukacji seksualnej. On zarumienił się i powiedział, że nie będzie brał udziału w akcji, bo jest już po ślubie. Uważam, że tym bardziej powinien przejść przez edukację seksualną.
W podręczniku poruszony został też "consent”, czyli świadoma zgoda. W pierwszej kampanii bardzo fajnie opowiadał o tym temacie Sebastian Fabijański, a wideo z jego udziałem było hitem na twoim Instagramie.
Na początku nie mogłam zrozumieć dlaczego. Wiadomo, że to przystojny i fajny facet, ale nie tylko dlatego filmik z jego udziałem był hitem. Dopiero z listów, które dostawałam od ludzi czy komentarzy wyłonił się obraz facetów i kobiet pokrzywdzonych przez sterotypy. Taki facet jak Sebastian, czyli męski i silny mówi o wrażliwości i o tym, że trzeba uważać, upewnić się, czy druga strona ma ochotę na coś więcej, że nie można nagle wkraczać w czyjeś życie. Powinniśmy jednak wiedzieć, że facet może być wrażliwy i męski zarazem, tak samo jak kobieta, która może być silna i kobieca.
Dostajesz masę pozytywnych komentarzy, w zamian za to, co robisz. Ale krytyki też nie unikniesz. Często słyszysz od hejterów pytania w stylu "po co się w ogóle angażujesz w takie tematy”?
Hejt zawsze się znajdzie. Odpowiedzi na pytania typu czemu się w to angażuję, olewam, bo to jest po prostu durne stwierdzenie. Najgorzej, jak mówią, że ja seksualizuję młodzież. Seksualizacja jest czymś totalnie innym, niż to, co ja robię, więc niech sobie te osoby poszukają, co to znaczy. Słyszę też takie opinie, że nie powinnam zajmować się edukacją seksualną, tylko przekazywaniem wartości rodzinnych. Jakoś te rodziny powstają, ale żeby przekazać dobre wartości, musi być edukacja, m.in. seksualna.
A kiedy ty zaczęłaś interesować się seksem i tematami damsko-męskimi?
To zainteresowanie seksualne wychodzi bardzo wcześnie. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że już 8-latki zaczynają „łapać" tę tematykę. Potem to mija i wraca ponownie w nastoletnim wieku. Pracując nad tą książką przypomniało mi się, że moje pierwsze zainteresowanie sferą seksualną
miałam w wieku 7-8 lat, gdzie bawiłam się lalkami w określony sposób. Potem to minęło, natomiast gdy miałam 11 lat zaczęli podobać mi się chłopcy. Potem upłynęło bardzo dużo czasu, zanim po raz pierwszy uprawiałam seks. Nigdy też nie czułam presji otoczenia, żeby pierwszy raz mieć już za sobą.
Skąd czerpałaś wiedzę na temat seksu, gdy byłaś nastolatką?
Czytałam "Bravo Girl". Stamtąd dowiedziałam się, co to jest petting. Nie było przecież internetu, ale te pytania i odpowiedzi w "Bravo" były całkiem w porządku. Mam też starszą siostrę, ale różnica wieku była wtedy za duża, żeby rozmawiać na takie tematy. Więc a to gdzieś coś usłyszałam, czy przeczytałam. Śmieję się, że taką częściową edukację przeszłam tworząc ten podręcznik. To była taka moja edukacja seksualna.
Kto, oprócz młodzieży i młodych, dorosłych osób powinien sięgnąć po tę książkę?
Chciałabym, żeby przeczytali ją rodzice, kobiety w moim wieku, które dowiedzą się bardzo dużo o sobie, swojej seksualności i będą po prostu bardziej świadome i pewniejsze siebie. Praca nad tym podręcznikiem była pięknym, ale bardzo czasochłonnym projektem.
W jakie jeszcze projekty się angażujesz?
Jestem też doradczynią i ambasadorką organizacji Parley, której działanie ma na celu zmniejszenie ilości plastikowych odpadów w oceanach. Jestem też częścią firmy biżuteryjnej Mene. Ale nie lubię myśleć o dalekiej przyszłości. Angażuję się w projekty, w które wierzę, które mają dla mnie sens i sprawiają mi frajdę.