Resort obrony USA jest wysoce sceptyczny wobec pomysłu Andrzeja Dudy. Prezydent wspomniał w Białym Domu, że chce stworzenia "Fort Trump" w Polsce. Amerykanie, owszem, rozważają stałą obecność wojsk amerykańskich w naszym kraju, ale – przynajmniej na razie – szanse na to są znikome. Mówią to otwarcie ludzie z amerykańskiej armii.
Francuska Agencja Prasowa poprosiła o komentarz ws. "Fort Trump" resort obrony narodowej USA. Głos zabrał sekretarz Jima Mattis. Stwierdził, że jest "bezmiar szczegółów", które muszą zostać omówione z Polakami, zanim zapadnie jakakolwiek decyzja.
Z podobnego założenia wyszedł Mark Esper, który w Pentagonie pełni funkcję odpowiadającą randze wiceministra obrony. Esper odwiedził w styczniu Polskę. Na tej podstawie ocenił, że nie ma u nas dostatecznej przestrzeni do ćwiczeń dla amerykańskich żołnierzy.
– Potrzeba dużo miejsca, na przykład do trenowania ostrzału artyleryjskiego – przekonywał. Jego zdaniem w Polsce brak warunków do zapewnienia pełnej gotowości.
"Fort Trump" a Putin
Sceptycznie na sprawę patrzy też były dowódca Wojsk Lądowych gen. Waldemar Skrzypczak.
– Ta decyzja będzie bowiem zależała od relacji prezydenta USA z Putinem. Nie wygląda na to, żeby te relacje miały ulec dramatycznemu pogorszeniu. Trumpowi zależy na odprężeniu z Rosją, a taka baza byłaby kością niezgody między Waszyngtonem a Moskwą – powiedział gen. Skrzypczak "Super Expressowi".
– Obecność Stanów Zjednoczonych w Europie Środkowej to gwarancja bezpieczeństwa i większe możliwości obrony – twierdził Andrzej Duda po spotkaniu z Donaldem Trumpem. – Obecność amerykańskiej armii na tym obszarze jest dzisiaj absolutnie uzasadniona, także z uwagi na ochronę samych Stanów Zjednoczonych – dodawał.