Upadek linii lotniczych OLT Express nie robi dobrej prasy leasingowi. W Polsce to wciąż mało popularna forma finansowania biznesu, ale systematycznie rośnie. Dzięki niej można rozwijać firmę pomimo braku przychylności banków. Tam, gdzie te boją się dać kredyt, wchodzą firmy leasingowe, dostarczając potrzebnego sprzętu. Czy da się jednak prowadzić firmę, nie mając pieniędzy?
– To, jaki procent środków potrzebnych do prowadzenia biznesu dostarczy leasingodawca, zależy od jego apetytu na ryzyko – mówi naTemat Michał Warzocha, prokurent w BGŻ Leasing. – Ale teraz rzadko zdarza się, by firma pokrywała 100 procent potrzeb jakiegoś start-upu. Zawsze jasno określone są gwarancje, których wymaga podmiot leasingujący. Najczęściej to zabezpieczenia na nieruchomościach czy gwarancje od właścicieli – dodaje.
Jednak nawet, gdy dostaniemy finansowanie, nie oznacza to zupełnej beztroski. – Zabezpieczeniem naszych pieniędzy jest sprzęt, który wyleasingowaliśmy. Dlatego każda firma ma swoje procedury kontrolne. Gdy zaległości w płatnościach są większe niż 60 dni, rusza cała machina kontrolna – tłumaczy Michał Warzocha z BGŻ Leasing.
– Umawiamy się z pracownikiem firmy, by sprawdzić czy sprzęt jest na miejscu, w jakim jest stanie, jak jest używany. Poza tym często prosimy firmę o przedstawienie audytu badającego finanse. W trakcie trwania umowy mamy też możliwość poproszenia o dodatkowe gwarancje – dodaje.
Jednak w większości przypadków wszystko przebiega bez problemów. Ma to odbicie w wynikach branży, która pomimo kryzysu notuje kilkunastoprocentowe wzrosty. Jednak w porównaniu z okresem sprzed światowej recesji to i tak niewiele.
OLT Express to czarna owca leasingu
– Przed kryzysem leasing rósł bardzo szybko, bo około 30-50 procent rocznie. Jedna trzecia inwestycji na rynku ruchomości była realizowana w tym systemie. Wartość umów leasingowych wyniosła 33 miliardy złotych – wylicza w rozmowie naTemat Andrzej Sugajski, dyrektor Związku Polskiego Leasingu. – To naprawdę istotny sposób finansowania biznesu w Polsce – ocenia. Sugajski nie boi się, że kłopoty OLT Express zniechęcą polskich biznesmenów do leasingu.
– To co stało się z tą firmą, to wynik normalnego ryzyka inwestycyjnego. Biorąc zarówno kredyt, jak i leasing, przedsiębiorca musi wiedzieć, czy będzie w stanie spłacić zobowiązania. Jednak w tym drugim przypadku w lepszej sytuacji jest podmiot, który finansuje inwestycje – dodaje. Bank udzielający kredytu musi później walczyć w sądach o odzyskanie swoich pieniędzy. W przypadku leasingu sprawa jest prosta, bo urządzenia nie należą do firmy, która z nich korzysta.
Zyskuje też biznesmen, który bierze sprzęt w leasing. – Ruchomości wzięte w leasing nie wliczają się do majątku firmy. Można więc wykazać większą efektywność biznesu, bo mniejszy majątek przynosi większy zysk – tłumaczy Sugajski. Dodaje, że korzystają z tego głównie małe i średnie przedsiębiorstwa, którym trudniej dostać kredyty.
Transport i budownictwo leasingiem stoją
Poza sektorem MSP można też wyróżnić całe branże, które opierają się na leasingu. Wiele linii lotniczych funkcjonuje na podobnych zasadach jak OLT Express, jednak ze znacznie lepszym skutkiem. Od leasingu zaczynały między innymi Ryanair czy Emirates, które dziś są jednymi z największych linii na świecie. Ponad 7 tysięcy spośród samolotów nad naszymi głowami należy do firm leasingowych. To około 30-40 procent wszystkich, a odsetek będzie rósł.
Także branża kolejowa zwraca się ku takiemu sposobowi pozyskiwania sprzętu. Warszawska Szybka Kolej Miejska wyleasingowała 6 elektrycznych zespołów trakcyjnych.
Dużym graczem na polskim rynku leasingowym jest Souter Holdings Poland, właściciel znanej linii PolskiBus.com. Podobnie jak OLT zapowiedzieli rewolucję na rynku przewozów pasażerskich, jednak na razie radzą sobie lepiej niż linie lotnicze. Może dlatego, że stoi za nimi poważny inwestor. Sir Brian Souter to jeden z najpoważniejszych graczy na rynku przewozów w Europie. W Wielkiej Brytanii ma 14 procent rynku przewozów autobusowych i 25 proc. kolejowych. Z takim wsparciem polski przyczółek rozwija działalność, leasingując kilka dni temu kolejne 23 piętrowe autobusy.
Według informacji Związku Polskiego Leasingu największą część rynku stanowią pojazdy różnych typów (prawie 15,5 mld zł w 2011 roku), ale silną pozycję mają też maszyny: budowlane (o wartości 2,4 mld złotych w 2011 roku) i rolnicze (wartość 2,14 mld zł w 2011 roku). Co ciekawe w leasing można też wziąć sprzęt i oprogramowanie IT (w sumie ponad 551 mln zł w 2011 r.). Prawie 700 mln złotych wyniosła w 2011 roku wartość wziętego w leasing sprzętu medycznego.
– Branża budowlana to obok transportu podstawowy klient branży leasingowej – mówi naTemat Michał Warzocha, prokurent w BGŻ Leasing. – Tak jak samochody, tak i maszyny budowlane łatwo sprzedać po zakończeniu umowy leasingu, więc chętnie je finansujemy. Teraz jednak jej udział nieco spada, bo budowlanka ma kłopoty - dodaje.
– Na podstawie indywidualnie dopasowanej oferty do wybranego środka trwałego klient ma możliwość podpisania umowy na mocy której wkład własny wynosi nawet 0 procent – tłumaczy Olaf Rurak z Europejskiego Funduszu Leasingowego.
– Leasingobiorca korzysta z prawa użytkowania leasingowanego sprzętu, który przez cały okres umowy pozostaje własnością leasingodawcy, przy czym dokonując płatności za korzystanie z niego, spłaca równocześnie jego koszt. W przypadku EFL może w momencie podpisywania umowy ustalić harmonogram spłat rat w ten sposób, że 2 raty wyniosą po 1 PLN – dodaje.
Jednak kłopoty OLT Express nie zaburzą dobrej passy firm leasingowych. Tak głośne przypadki jak linie lotnicze przewożące tysiące pasażerów przebijają się skuteczniej, niż dziesiątki małych firm, dla których leasing to główny sposób finansowania biznesu. Muszą tylko pamiętać, że choć łatwo dostępny i tani, leasing nie jest cudownym sposobem na powodzenie biznesu. Memento jest tutaj OLT Express.