Słynny pirat drogowy napisał na Facebooku post, w którym wyjaśnił, dlaczego dał się złapać policji.
Słynny pirat drogowy napisał na Facebooku post, w którym wyjaśnił, dlaczego dał się złapać policji. fot. Dawid Żuchowicz/Agencja Gazeta
Reklama.
"Nie ma co się oszukiwać, że wsiadanie za kółko podczas obowiązującego zakazu jest głupotą – bez względu na okoliczności. Ale właśnie o tych okolicznościach chciałbym jednak nieco napisać" – zaczyna.
Zaznacza, jak ogromnym ograniczeniem wolności człowieka jest zakazanie używania mu pojazdów mechanicznych, "maszyn, które z założenia mają dawać radość z życia".
Opisuje, jak pozytywnym faktem ma być to, że dał się złapać policji. Dlaczego? Bo "dawny Frog wcisnąłby gaz do dechy i w mediach mogliby co najwyżej napisać o poszukiwaniach kierowcy białego Porsche".
I wymownie pyta, "czy to nie jest decyzja zresocjalizowanego i dojrzałego człowieka". "Jestem dumny z jej podjęcia" – dodaje od razu. Dlaczego? Bo uciekając mógłby kogoś potrącić lub spowodować wypadek z udziałem innego auta.
"Wszyscy Ci, którzy nadal uważają, że powinna spotkać mnie dotkliwa kara, niech przemyślą co tak naprawdę się stało. Po prostu jechałem samochodem. Nie uciekałem, nie byłem pijany, nie łamałem przepisów" – podsumowuje.
100 wykroczeń w 12 minut
Robert N. wpadł w ręce stołecznej policji w tym tygodniu. Skazywany za niebezpieczną jazdę ulicami Warszawy pirat drogowy został zatrzymany w porsche do rutynowej kontroli dokumentów. Tych naturalnie nie miał, bo jest pozbawiony uprawnień.
Frog szaleńczo jeździł po Warszawie w 2014 roku. Nagrania z jego wyczynów można oglądać w internecie. Na jednym z nich w ciągu 12 minut popełnił ponad 100 wykroczeń i przejechał przez pół Warszawy prowokując policję.