Krajowa "szesnastka" znowu na ustach całej Polski. Tym razem po śmiertelnym wypadku na odcinku Olsztyn - Ostróda. Zginęły w nim dwie osoby.
Krajowa "szesnastka" znowu na ustach całej Polski. Tym razem po śmiertelnym wypadku na odcinku Olsztyn - Ostróda. Zginęły w nim dwie osoby. Fot. KWP w Olsztynie

Kiedy jadę "szesnastką" z Olsztyna do Ełku, zawsze uważam koło Barczewa, potem za Mrągowem, a dalej modlę się o życie. To nienormalne, żeby nikt nic nie mógł zrobić z tą drogą przez tyle lat. A ludzie giną – mówi Adrian, 36 letni kierowca z Olsztyna. Takich opinii o DK 16 na terenie Warmii i Mazur jest wiele. A statystyki policyjne nie kłamią. Przez ostatnie pięć lat zginęło na tej trasie 70 osób.

REKLAMA
W poniedziałek na DK 16 między Olsztynem a Ostródą doszło do zderzenia autobusu z tirem. Kierowca tego drugiego pojazdu nie widzieć czemu zjechał na przeciwległy pas prosto na "czołówkę". Autobus wiózł dzieci na zajęcia. Osiem osób zostało rannych. Kierowca autobusu i opiekunka dzieci zginęli na miejscu...
– Ta trasa to tragedia – mówi w rozmowie z naTemat Zbigniew Staniszewski, kierowca rajdowy z Olsztyna. – Szczególnie te kawałki "szesnastki", które jeszcze nie doczekały się przebudowy. Mówię tutaj szczególnie o trasie od Mrągowa do Ełku i od Olsztyna do Iławy. Droga jest kręta, pełno jest przejść dla pieszych, dzieci się kręcą przy drodze, bo idzie ona przez małe miejscowości, a przecież gnają nią tiry – stwierdza nasz rozmówca.
Jego zdaniem tragedii można było uniknąć. Wystarczyło, że np. kierowca tira wybrałby inną trasę do Ostródy, bezpieczniejszą, nowo oddaną do użytku drogę S-51 Olsztyn - Olsztynek.
– Nie rozumiem tego, przecież kierowcy mają do wyboru drogę na Olsztynek. Może i jest kilka kilometrów więcej do pokonania, ale czy ryzykowanie życia na zakrętach za te pare złotych na paliwie i gumach jest warte tego? – pyta Staniszewski.
Część bezpieczna, a reszta?
Najgorzej sytuacja wygląda od Mrągowa do Ełku oraz między Olsztynem a Iławą. Tam droga jest w fatalnym stanie, ma po jednym pasie w każdą stronę i nie posiada barier energochłonnych, które chroniłyby kierowców przed takimi "zjazdami na czołówkę". Owszem, nawierzchnia od Olsztyna do Naglad (okolice Gietrzwałdu) jest nowa, ale jednopasmowa.
– Kiedy jadę "szesnastką" z Olsztyna do Ełku zawsze uważam koło Barczewa, potem za Mrągowem, a dalej modlę się o życie. To nienormalne, żeby nikt nic nie mógł zrobić z tą drogą przez tyle lat. A ludzie giną – mówi nam Adrian, 36-letni kierowca z Olsztyna.
– Bardzo często jeżdżę "szesnastką". Jak wybieram się do Poznania, to żegnam się z rodziną. Dlaczego? Bo wiem, że po drodze do granicy województwa minie mnie przynajmniej 2000 samochodów, których pas od mojego nie będzie oddzielało praktycznie nic. To jest ruletka – stwierdza Staniszewski.
logo
Za Iławą "szesnastka" wygląda tak... Nie potrzeba tutaj komentarza. Zrzut ekranu z Google Maps
Kilka odcinków DK 16 zostało wyremontowanych i poszerzonych. Tak stało się od Olsztyna do Borków Wielkich. Za tą miejscowością aż do Ełku i granicy województwa droga wije się jak makaron spaghetti. Reszta trasy – od Olsztyna na zachód – lepiej spuścić na to zasłonę milczenia.
logo
Na wschód też nie jest lepiej. Wąsko, pełno drzew, kręta droga i mnóstwo zabudowań. Zrzut ekranu z Google Maps
Statystyki są zatrważające
A stan drogi najlepiej odzwierciedlają statystyki policyjne. Tylko w przeciągu ostatnich 5 lat na krajowej "szesnastce" w samym Warmińsko-mazurskiem doszło do 548 wypadków, w których zginęło aż 70 osób, a 789 zostało rannych.
Tragicznie skończył się np. wypadek z lutego tego roku w miejscowości Rzeck. Jadący w kierunku Biskupca opel astra z niewyjaśnionych przyczyn zjechał na przeciwległy pas ruchu i czołowo zderzył się z oplem vectrą. 64-letnia kobieta kierująca vectrą zginęła na miejscu.
Tak samo było w październiku w 2017 roku na łuku drogi krajowej nr 16 na odcinku Sorkwity-Bagienice. W wyniku czołowego zderzenia dwóch samochodów osobowych śmierć na miejscu poniosło dwóch kierowców.
Przykłady takich wypadków można wymieniać bez końca. Na tej trasie jest po prostu niebezpiecznie. I tak było od dawna. Owszem, są plany modernizacji kilku odcinków "szesnastki", ale droga do ich realizacji jest jeszcze długa.
Walka mieszkańców daje efekty
O "szesnastkę" na wschód od Borków Wielkich toczyły się ogromne spory. Mieszkańcy przerażeni stanem trasy i liczbą wypadków lobbowali o jak najszybszą modernizację. Powstało nawet Stowarzyszenie "Szesnastka"zrzeszające prezydentów, burmistrzów i wójtów gmin leżących na trasie DK 16. Ich celem było naciskanie na rząd o jak najszybszą reakcję w sprawie przebudowy.
Do protestów przyłączyli się także samorządowcy Prawa i Sprawiedliwości, którzy przed 2015 rokiem występowali przeciwko rządowi PO-PSL. Swego czas zorganizowali blokadę "szesnastki" na znak protestu wobec działań władzy centralnej.
Ale po zmianie rządu niewiele się zmieniło. Były już wiceminister infrastruktury Jerzy Szmit w rozmowie z "Gazetą Olsztyńską" powiedział krótko, że "poprzedni rząd nie zapewnił finansowania" remontu DK 16. Wydawało się więc, że "kręgosłup Warmii i Mazur" nie doczeka się modernizacji przez kolejne cztery lata.
Na szczęście pieniądze się znalazły. Najbliżej realizacji jest obecnie odcinek Borki Wielkie – Mrągowo. Jak zakłada GDDKiA już latem 2019 roku zostaną podpisane umowy z wykonawcą. Rozpoczęcie robót budowlanych przewidywane jest na grudzień 2020, a zakończenie w marcu 2023.
Co z odcinkiem od Mrągowa do Ełku?
We wrześniu ubiegłego roku została podpisana umowa na aktualizację jej studium techniczno-ekonomiczno-środowiskowego i koncepcję programową. W tym czasie wykonawca będzie musiał też uzyskać decyzję środowiskową dla tej inwestycji. To nie będzie proste, bo trasa Mrągowo - Ełk biegnie przez obszar Natura 2000 i wytyczenie jej generuje sporo problemów. Samorządowcy przerobili już 40 różnych wariantów jej przebiegu.
logo
Blokada DK 16 pod Mrągowem zorganizowana przez samorządowców i polityków PiS w 2015 roku. Fot. Robert Robaszewski / Agencja Gazeta
Ale kiepska infrastruktura to tylko jedna ze składowych przyczyn wypadków na "szesnastce". Jak zwykle dochodzi do tego brawura i prędkość.
– Niedostosowanie prędkości do warunków jazdy jest tutaj najczęstszą przyczyną wypadków drogowych – stwierdza w rozmowie z naTemat kom. Krzysztof Wasyńczuk, rzecznik KWP w Olsztynie.
– Kierowcom często wydaje się, że jak świeci słońce to można pozwolić sobie na przyciśnięcie pedała gazu. A z kolei kiedy jest pochmurno, czy pada deszcz, to jeżdżą tak, jakby ta nawierzchnia była sucha. Trzeba dostosować prędkość do warunków. W przeciwnym razie będziemy mieli cały czas takie efekty, jakie widać w statystykach – podsumowuje.