Wojciech Smarzowski opowiedział o księżach, którzy na wstępnym etapie montażu widzieli "Kler". Duchowni rozpoznali na filmie konkretne nazwiska.
Wojciech Smarzowski opowiedział o księżach, którzy na wstępnym etapie montażu widzieli "Kler". Duchowni rozpoznali na filmie konkretne nazwiska. Fot. Kamil Jasiński / Agencja Gazeta
Reklama.
Smarzowski wspominał, jak wyglądała praca z konsultantami. Tłumaczył, że zgłaszali się do niego księża, którzy czuli, że Kościół w obecnej formie wymaga naprawy. Uwierało ich to, że swoimi twarzami firmowali jego złe zachowanie.
Podczas rozmowy Smarzowski zdradził też, jaką nazwę miał pierwotnie nosić jego obraz.
Początkowo ten film miał się nazywać "Głęboka taca", ponieważ też przeszkadza mi to, że system finansowy Kościoła jest nieprzejrzysty, że jest finansowany również z moich podatków. Ale jak zaczęliśmy pracę nad scenariuszem, to szybko ten akcent w kierunku pedofilii okazał się najmocniejszy, co jest oczywiste – wyjaśniał twórca.
Smarzowski przyznał, że liczy na to, iż księża będą normalnie sądzeni za pedofilię, a nie tak jak dotychczas przerzucani z parafii do parafii.
Smarzowski bał się zemsty Kościoła
Przypomnijmy, że w uroczystym pokazie "Kleru" wziął udział senator Grzegorz Napieralski, były kandydat Sojuszu Lewicy Demokratycznej na prezydenta. Polityk powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską, że zna osoby odpowiedzialne za koprodukcję. Nadmienił, że każda ze scen w filmie była oceniana przez sztab prawników.
Naprawdę bano się, że kościelna machina ruszy z pozwami – relacjonował, opierając się na swoich rozmowach z koproducentami "Kleru". – Twórcy byli bardzo ostrożni – przekonywał.
Wyznał też, że ogromnym problemem było znalezienie pieniędzy na sfinansowanie obrazu. – Nikt nie chciał się tego dotknąć. Każdy się bał tematu. Ale tabu przerwano – przybliżał portalowi.
źródło: TOK FM