Wojciechowi Smarzowskiemu potrzebna jest ochrona. Robi się niebezpiecznie, ruszyła wielka nagonka – powiedział Wirtualnej Polsce senator Grzegorz Napieralski, były kandydat Sojuszu Lewicy Demokratycznej na prezydenta.
Na Grzegorzu Napieralskim film zrobił "ogromne wrażenie". – Paradoksalnie "Kler" może pomóc Kościołowi. W każdej grupie zawodowej, społecznej są zjawiska patologiczne. A Wojtka Smarzowskiego trzeba chronić, bo już uderza w niego niesamowita nagonka, na którą nie zasłużył – oceniał.
Napieralski zdradził też, że zna osoby odpowiedzialne za koprodukcję filmu. Przyznał, że ogromnym problemem było znalezienie pieniędzy na sfinansowanie obrazu. – Nikt nie chciał się tego dotknąć. Każdy się bał tematu. Ale tabu przerwano – opowiadał Wirtualnej Polsce.
Ciekawostką jest to, że według Grzegorza Napieralskiego każda ze scen w filmie była oceniana przez sztab prawników. – Naprawdę bano się, że kościelna machina ruszy z pozwami – relacjonował, opierając się na swoich rozmowach z koproducentami "Kleru". – Twórcy byli bardzo ostrożni – dodawał.
Wszechobecna nagonka
Przypomnijmy, że "Kler" Wojciecha Smarzowskiego wzbudza ogromne kontrowersje. Doszło nawet do tego, że obraz nie będzie pokazywany w jedynym kinie, które znajduje się w Ostrołęce. Dziennikarz naTemat Bartosz Godziński dowiedział się, kto odpowiada za taką decyzję.
Dodajmy, że Anna Sobecka z PiS zapowiedziała, iż nie wyklucza wystąpienia z wnioskiem o wycofanie z kin "Kleru" Wojciecha Smarzowskiego. Dotychczas wystąpiła do ministra kultury Piotra Glińskiego, by ten wytłumaczył, dlaczego "Kler" otrzymał finansowe wsparcie z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Produkcja zyskała bowiem 3,5 mln zł finansowania.