Olimpiada w Londynie już oficjalnie zainaugurowana! Ceremonia otwarcia spektakularnie pokazała nam historię i współczesność Wielkiej Brytanii. Nie obyło się bez szczypty angielskiego humoru.
Za sprawą reżysera ceremonii otwarcia, Anglika Danny'ego Boyle'a (znanego z filmów "Trainspotting", "Niebiańska plaża", "Slumdog. Milioner z ulicy" czy "127 godzin") Brytyjczycy przeprowadzili nas od źródeł Tamizy i historii swojego kraju, po domówki współczesnej młodzieży.
Piers Morgan (brytyjski dziennikarz pracujący w CNN oraz juror programu Britain's Got Talent) relacjonując na Twitterze inaugurację, podkreślał wielokrotnie, że jest ona bardzo brytyjska i może być słabo rozumiana przez resztę świata.
Najgorętszą owację dostała część z królową Elżbietą II. Zgodziła się wystąpić we fragmencie z samym Jamesem Bondem. Daniel Craig grający agenta Jej Królewskiej Mości przyszedł po nią do pałacu, a następnie razem wsiedli do helikoptera. Potem zobaczyliśmy jak, już na żywo, osoba przebrana za Elżbietę II skacze ze spadochronem. Królowa wyszła potem na trybuny, pozdrawiając widzów. Nie sposób nie skojarzyć tego ze słynnym wejściem premiera Waldemara Pawlaka na konwencję wyborczą w zeszłym roku, gdzie szef PSL zastosował podobną sztuczkę.
Popularnością cieszyły się także występy Rowana Atkinsona w roli Jasia Fasoli, pojawienie się wynalazcy sieci WWW Tima Bernersa-Lee'ego, czy Dizzee'ego Rascala z mocnym, klubowym przebojem "Bonkers".
Musieliśmy przejść też przez paradę sportowców, gdzie nasi byli, ze względu na kolejność alfabetyczną, po ponad połowie krajów. Agnieszka Radwańska jako chorąży i krótka migawka reszty sportowców, to wszystko co zobaczyliśmy. Nie wszyscy byli obecni na inauguracji – niektórzy nie mogli tracić sił przed startami.
Kto zapali znicz olimpijski?" – zastanawiali się wszyscy, aż do ostatniego momentu. Była to ściśle strzeżona tajemnica, którą udało się utrzymać. Spekulowano, że może to być słynny kolarz, królowa Elżbieta II, piłkarz David Beckham, czy nawet Harry Potter. Ostatecznie znicz zapaliła siódemka młodych sportowców z Wysp.
Nam Brytyjczycy zaimponowali przede wszystkim celebracją lokalnej, w tym wiejskiej, kultury, oraz dumnym upamiętnieniem żołnierzy walczących w najstraszniejszych czasach XX wieku. Liczymy na to, że i u nas częściej przestaniemy oglądać się z kompleksami na kosmopolityczne nurty i odnajdziemy siebie również w kiczu i patetyczności prostego patriotyzmu podczas podobnych uroczystości.